Rozdział 6

3.5K 224 167
                                    

Lily siedziała na historii magii i notowała dokładnie słowa profesora. Co prawda przeszkadzał jej chaos spowodowany resztą uczniów, jednak nie mogła sobie pozwolić na przestanie pisania. Po chwili jej notatka urwała się w połowie słowa. Odwróciła się i szukała wzrokiem osoby, od której prawdopodobnie wyleciała papierowa kulka, która w nią trafiła. Wielce zdziwiona, że papier nie wyleciał od Pottera patrzyła na swojego chłopaka. Pokazał jej, żeby rozwinęła kartkę. Papier odbił się od jej pleców i znajdował się właśnie kilka ławek dalej, więc z uśmiechem przewróciła oczami i przywołała kulkę.

Ty, ja, sobota, impreza.

Lily spojrzała na Michaela, a ten poruszał zalotnie brwiami, co wywołało nagły napad cichego śmiechu u rudowłosej. Od razu jednak wróciła do notowania gryząc się w duchu za chwilę nieuwagi i lukę w notatkach.

Wychodząc z klasy, Evans zrównała się krokiem z McLaggenem poprawiając torbę spadającą z ramienia.

— Jaka impreza? Przecież jest dopiero poniedziałek, a ty już planujesz sobie sobotę! — zapytała ze śmiechem. Byli sami na korytarzu, wszyscy poszli do Wielkiej Sali na obiad.

— Te przygłupy coś organizują, ale zabawy z nimi są nawet okej, więc pomyślałem, że cię zaproszę — oznajmił z błyskiem w oku blondyn.

— Kto taki? — zapytała niewinnie przeczuwając w duchu o kogo chodzi. Z Remusem się przyjaźniła, Syriusza lubiła, Petera tolerowała. Potter zawsze ją denerwował. No... nie zawsze. Pierwszy tydzień szkoły był znośny, nawet myślała, że się zaprzyjaźnią, ale James i Syriusz śmiali się z jej (byłego już) przyjaciela, Severusa. Syriuszowi przebaczyła po tym, jak jej pomógł gdy zabłądziła w lesie w zeszłym roku. Gdyby nie Black zapewne by tam zginęła. Swoją drogą Lily nadal zastanawia się po co on tam tak właściwie był...

— No jakto kto? — zapytał zdenerwowany. Evans tylko spojrzała na niego z nieodgadnioną miną. — Huncwoci!

— To nie są przygłupy... — odparła bardziej do siebie niż do towarzysza szmaragdowooka.

— Bronisz ich? — zapytał oskarżającym tonem McLaggen zatrzymując się i patrząc dziewczynie prosto w szmaragdowe oczy.

— Nie, no skąd...

— A może podoba ci się ten cały Potter? Albo Black, hmm? — Michael prawie warczał zbliżając się niebezpiecznie do dziewczyny. Lily cofała się, jednak natrafiła na ścianę. Spojrzała z paniką w oczy chłopaka, pierwszy raz się go bała! W oczach Michaela nie mogła rozpoznać prawie żadnego uczucia - jedynie złość. Evans już wstrzymała oddech i zacisnęła oczy bojąc się swojego chłopaka. A mimo wszystko go kochała...

Nagle przestała czuć oddech chłopaka na szyi i otworzyła delikatnie oczy. Potter siedział na Michaelu i rytmicznie zadawał mu ciosy na całym ciele.

~~~

Wróciłam!

Jestem! Po... dość długim czasie.. Nie miałam w ogóle weny, na nic! 😞

Mam nadzieje, że ktoś jeszcze czyta te moje wypocinki😂🔫

Ja zmykam 💓

Pozdrawiam
Matilda Lupin ❤️

Przeznaczenie, Evans | Jily [ZAKOŃCZONE]Där berättelser lever. Upptäck nu