Rozdział 6: Rozpuszczony

1.3K 143 32
                                    

Czasami Jimin lubił być pielęgnowany. Podszedłby do Hoseoka podczas jego czasu wolnego i położyłby głowę na kolanach człowieka, a szczenięcym oczom, dąsom i skomleniom nie byłoby końca. Hoseok uśmiechnąłby się i podrapał Jimina za uchem przed wymamrotaniem „W porządku, rozumiem", a potem wyciągnąłby z szafki swój zestaw.

Do południa Jimin miałby przycięte , spiłowane i pomalowanepaznokcie, bez jakichkolwiek oznak brudu i odrywających się skórek. Jego stopy byłyby wyszorowane aż do gładkości, która łaskotała, a jego ręce wymasowane aromatycznymi balsamami i olejkami.

Do nocy miałby umyte włosy, wysuszone, wyprostowane i zakręcone z uroczymi, małymi spinkami neonowych motylków trzymających brązowe kosmyki stylowo w miejscu, dopóki sprej do włosów nie wysechł. Jego ogon byłby puszysty, a grube włosy wyczesane do delikatnego połysku, brązy, złoto i niewielka ilość małych, czarnych włosków gotowa na więcej merdania. Jego brwi byłyby wyregulowane, a broda ogolona, ponieważ Yoongi narzekał, że malutkie włoski były zbyt szorstkie, aby go całować (a Jimin za nic nie oddałby całowania Yoongiego).

Jego bandana byłaby umyta i wysuszona z najsłodziej pachnącymi suchymi prześcieradłami, a on natychmiastowo zawiązałby ją na swojej szyi, tęskniąc za jej pocieszającą teksturą, nie żywiąc takich uczuć w stronę skórzanej obroży.

Podczas innych dni Jimin cieszył się uwagą ludzi, uczuciem bycia otoczonym przez przyjaciół i kumpli do zabawy.

Błagałby Hoseoka na zaniesienie go na barana do parku dla hybryd, który stał się popularny odkąd pogoda się ociepliła. Mijał ten park wiele razy kiedy był bezdomny, ale obowiązywała go surowa tylko hybrydy z obrożami zasada, która trzymała go w ciemnych uliczkach z daleka od uśmiechów i okrzyków dobrej zabawy.

Kiedy udawało mu się przekonać Yoongiego do pójścia z nimi, sięgnąłby ręką na dół z dala od swojego miejsca na plecach Hoseoka i złapałby kocią dłoń, ściskając ją z uśmiechem pełnym uwielbienia, ciągnąc Yoongiego w stronę dźwięków biegu i śmiechu.

Ulubioną rzeczą Jimina w parku dla hybryd było to ile miejsca posiadał. Był dziesięć - nie, sto razy większy niż ich podwórko, co oznaczało jedną rzecz - dłuższe dystanse do aportowania. Hoseok lubił żartować, że ramię, którym rzuca patyk powiększyło się dwa razy od czasu spotkania Jimina. Uda Jimina też, jego łydki, a nawet brzuch zyskiwały mięśnie. Psia hybryda mogła sprintować szybciej i dalej, niż przedtem, czasami skacząc tak wysoko, że łapała piłkę od tennisa dłonią w locie, zanim jej trajektoria dotarła do ziemi.

Potem włożyłby piłkę do buzi, ściskając gruby materiał swoimi psimi zębami i pobiegłby z powrotem tam, gdzie stali Hoseok i Yoongi, chowając się w cieniu drzewa.

- Jiminnie... - Hoseok próbowałby wyciągnąć piłeczkę z buzi Jimina, chociaż zawsze była to bitwa, hybryda warczałaby zadowolona, jednak nie oddałaby piłki bez jakiegokolwiek wysiłku ze strony Hoseoka - zwykle w formie łapania go za szyję i łaskotania.

Kiedy ramię Hoseoka byłoby zbyt zmęczone, by kontynuować Jimin oddaliłby się, by grać z innymi hybrydami. Brodziłby w małym stawku, rozbryzgując i nurkując w zimnej wodzie, siadałby i dzielił się przekąskami z kotami i ich właścicielami, podczas suszenia się na słońcu, turlałby się z dużego wzgórza po północnej stronie z paroma psami, aby zobaczyć, który prędzej znajdzie się na dole. Raz nawet skowył na wiewiórki, dopóki Yoongi nie skrzyczał go za „zachowywanie się jak zwierzę bez godności, które go zawstydza". Pod koniec dnia Jimin i tak wiedział, że obaj hyungowie cieszyli się czasem na zewnątrz tak bardzo, jak on sam. Rozpieścili go i jego cudaczne, dziecinne zachowanie, i właśnie stąd czerpał najwięcej radości.

As Much As The Place Was Small (We Were Bound Together Tighter) PLWhere stories live. Discover now