#Story of my life część 4

1.2K 71 14
                                    

Wróciłam do mieszkania, spojrzałam na zegarek było grubo po północy, nie wiedziałam ze nasza rozmowa mogła trwać tak długo

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Wróciłam do mieszkania, spojrzałam na zegarek było grubo po północy, nie wiedziałam ze nasza rozmowa mogła trwać tak długo. Będąc w swoim pokoju rzuciłam się na łózko a przed oczami przelatywały mi wspomnienia dzisiejszego dnia. To był długi dzień. Nie mając siły zmyć makijażu, nastawiłam sobie zegarek na 8:00, po czym nakryłam na siebie koc i tak zasnęłam nie śniąc o niczym.

Budzik dzwonił niemiłosiernie wskazując godzinę 8:00, wyłączyłam go i postanowiłam pójść dalej spać zastanawiając się czemu go nastawiałam przecież była sobota, jednak przewracając się na drugi bok wczorajsze wydarzenia uderzyły we mnie ze zdwojona siła. Louis, poderwałam się z lóżka jak oparzona, a zegar bezlitośnie wskazywał 8:30, czyli ze za półtorej godziny miałam się z nim spotkać a byłam w proszku i z rozmazanym makijażem.

Wpadłam do pokoju Gośki niczym huragan, wskakując na jej łózko i zaczęłam lekko nią potrząsając.

-GOŚKA! GOŚKA WSTAWAJ!!

-Co jest?-spytała zaspana-pali się, jeśli nie to proszę daj mi spać-mamrotała

-Potrzebuje Twojej pomocy, za godzinę Louis tu będzie!-mówiłam błagalnym tonem nie przestając niąpotrząsać

-Kto?-ziewnęła moja przyjaciółka i nakryła się po same uszy kołdrą

-LOUIS! ONE DIRECTION! Chce zabrać mnie na randkę. Obudź się w końcu!-opadłam bezsilnie na poduszkę obok przyjaciółki, szczerze nie wiedziałam, co mam dalej robić, z chęcią bym odwołała tylko ze byłam na tyle rozgarnięta ze zapomniałam wziąć od niego numer.

-Teraz mi to mówisz?-Goska poderwała się z łózka i pociągnęła mnie ze sobą do łazienki gdzie miały zacząć się przygotowania do niby randki.

Punktualnie o 10:00 usłyszałam dzwonek domofonu, serce zaczęło robi fikołki, miałam ochotę uciec do łazienki i zwymiotować, nie rozumiałam co się ze mną dzieje, przecież idę na spotkanie z chłopakiem a to ze kocha go polowa świata nie powinna niczego oznaczać, lub po prostu nie chciałam przyznać się do tego ten chłopak zaczyna mi się cholernie podobać. Moja przyjaciółka życząc mi szczęścia wypchnęła mnie za drzwi. Schodząc po schodach uświadomiłam sobie dopiero ze mam na sobie zwiewna lawendowa sukienkę, co u mnie jest czymś niemożliwym, tak to jest zdawać się na pomoc kogoś innego niż liczyć na siebie, nie było odwrotu wiec wyszłam z bloku, a Lou w okularach przeciwsłonecznych  stał oparty o drzwi taksówki i uśmiechał się uroczo, nie pozostało nic innego jak wsiąść do niej.

Louis zabrał mnie w najbardziej wyludnioną część Malty, widać było, że był tu wcześniej, ponieważ wszystko było przygotowane. Miałam spędzić z nim dzień siedząc na miękkim kocu i podziwiać naturę, szczerze mówiącnie sadziłam, że faceta z show biznesu stać na taki błahy gest. Zaimponowało mi to, że nie chwali się ze może mnie wszystko na zawołanie. Usiadłam obok niego na kocu, który znajdował się w cieniu, słonce przygrzewało niemiłosiernie, a mi wyjątkowo to nie przeszkadzało

-Skąd wiedziałeś o takim ładnym miejscu?

-Popytałem to tu to tam i tak wyszło-odparł zdejmując okulary przeciwsłoneczne i w końcu mogłam zobaczyć jego oczy.

-Dużo się natrudziłeś-oparłam się łokciami, stwierdzając, że nie mam ochoty już bornic się przed nim i tak wiem ze jutro już nie będzie o mnie pamiętał, ale ja zachowam to wspomnienie zaliczając je do tych najlepszych.

-Warto było-wzruszył ramionami, po czym położył głowę na kocu i zaczął wpatrywać się w konary drzewa, pod którym się znajdowaliśmy.

-Żaden chłopak nigdy czegoś takiego dla mnie nie zrobił-zdobyłam się na chwile szczerości.

-To dziwne-przekrzywił głowę w moja strone-jestes piękna kobieta, powinnaś mieć facetów na pęczki, przynajmniej gdybym mieszkał tutaj uganiałbym się za Tobą do skutku.

Nie odpowiedziałam na to, tylko położyłam się obok niego, chciałam by ta chwila trwała wiecznie, wiec zamknęłam oczy i chłonęłam zapach świeżo skoszonej trawy i zapamiętywałam jak wiatr przyjemnie muskał moja twarz. Nagle przed oczami zrobiło mi się ciemno wiec je otworzyłam i ujrzałam Louisa nachylającego się nade mną, jego oczy tak mnie zahipnotyzowały ze nie mogłam się poruszyć. Wpatrywaliśmy się w siebie przez dłuższą chwile, gdy w końcu mnie pocałował. Na początku całował niepewnie jakby bał się, że go odtrącę a ja nie miałam żadnego zamiaru przerywać go, wiec zaczął bardziej namiętnie, ja natomiast wplotłam swoja rękę w jego włosy, z każda sekunda brakowało mi powietrze i traciłam świadomość nad gdzie jestem,nikt jeszcze mnie tak nie całował, a najgorsze było to, że czy tego chciałam czy nie, wiedziałam, że on nigdy nie będzie mi obojętny nawet nie chciałam myśleć o tym ze jutro wrócę do poprzedniego życia. Jak najszybciej wyrzuciłam tą myśl i cieszyłam się chwilą, która trwała.Całowaliśmy się dość długo, a gdy oderwaliśmy się od siebie poczułam, że się rumienie i nie mogłam spojrzeć mu w oczy, jednak on złapał mnie podbródek i zmusił mnie bym na niego spojrzała.

-Pięknie wyglądasz jak się rumienisz-uśmiechnął się i nie pozwalał bym przestała na niego patrzeć-jesteś wtedy taka słodka-dodał, a ja nie odpowiedziałam tylko mocno przytuliłam się do niego a on odwzajemnił go.

-Nawet nie wiesz jak będzie mi ciężko się rozstać-podjął na nowo rozmowę.

-Mi też-westchnęłam, a tak broniłam się przed tym uczuciem a tutaj okazuje się, że z minuty na minutę zaczynam się w nim zakochiwać, może i wyjdę na naiwną, ale tak jest.

-Mam coś dla Ciebie-rzekł po dłuższej chwili, po czym sięgnął do kieszeni spodni i wyjął z niej małe pudełeczko i podał mi. Wyślizgnęłam się z jego objęć i spojrzałam niepewnie na nie.

-Ale ja nie mam nic dla Ciebie.

-To nic nie szkodzi, najważniejsze ze mam Twoje zdjecie-usmiechnął się widząc moja zdezorientowana minę-w trakcie przerwy kazałem zrobić Ci zdjęcie, a teraz proszę weź to pudełeczko i zobacz, co jest w środku.

No tak pamiętam ten błysk flesza, ale nie sadziłam, że to chodziło, widocznie nie spodziewałam się, że tak to wszystko może się potoczyć. Wzięłam od niego pudełeczko wahając się czy jednak je otworzyć.

-Nie mogę tego przyjąć-odpowiedziałam oddając je, jednak on nie chciał przyjąć

-Proszę Cię weź je i otwórz-nalegał a ja ustąpiłam, po czym ponownie wzięłam piękne czerwone pudełeczko i je otworzyłam a w środku znajdował się cienki łańcuszek a na nim zawieszka z literką 'L'.-Chciałem żebyś miała pamiątkę z dzisiejszego dnia.

Wyciągnęłam łańcuszek i podałam Louisowi następnie odwróciłam się by pomógł mi założyć, gdy tylko zawieszka dotknęła mojej szyi poczułam przyjemny chłod srebra i obiecałam sobie, że nigdy go nie zdejmę.

-Jest piękny-szepnęłam, a on ponownie mnie przytulił a ja wtuliłam się w niego wiedząc, że to będzie nasz ostatni uścisk. 

Imagify 1D || Story Of My LifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz