XV- To moja wina

Zacznij od początku
                                    

-Co się stało?- zapytałem.

-Skończyłam. Możesz do niej wejść. Na razie jest nieprzytomna i nie wygląda za dobrze ale mam nadzieję, że będzie się poprawiać.

Podszedłem do drzwi. Delikatnie chwyciłem za klamkę i z lekkim wahaniem je otworzyłem. Na paluszkach dotarłem do łóżka ukrytego w cieniu. Lilly leżała na łóżku przykryta grubą puchową kołdrą w odcieniu granatu. Jej rude włosy były rozrzucone po poduszce i straciły cały blask a blada skóra mocno odznaczała się na tle ciemnej pościeli. Jednak najbardziej przeraziły mnie czarne plamy wokół oczu. Jednym słowem wyglądała jakby była martwa. Tylko nieregularne unoszenie się klatki piersiowej świadczyło o tym, że żyje. Ostrożnie usiadłem na brzegu posłania i zacząłem mówić.

-To moja wina. Gdybym przyleciał wcześniej nic by Ci się nie stało. Jakbym nie zaczął się z tobą spotykać to może Mrok by się Tobą nie zainteresował. Przepraszam- z każdym słowem było mi coraz ciężej. Czułem się winny i odpowiedzialny za to co się stało.

Posiedziałem tak jeszcze chwilę po czym stwierdziłem że nie będę jej przeszkadzać w odpoczynku i wyszedłem. Snułem się korytarzami bez celu. Zamroziłem kilka elfów po drodze i porzucałem śnieżkami w różne strony. Jednak nie dawało mi to zbytnio radości. Przechodziłem akurat obok wyjątkowo białych drzwi kiedy usłyszałem dźwięk tłuczonego szkła. Bez wahania wszedłem do środka. Po przekroczeniu progu ujrzałem istne pobojowisko. Szafa cała w strzępach, łóżko wywrócone do góry nogami, wybita szyba w oknie i do tego wszystkiego wszędzie lód, śnieg i ostre sople. A po środku tego chaosu czarnowłosa postać. Klęczała na ziemi i zanosiła się głośnym szlochem. Podszedłem do dziewczyny i najdelikatniej jak potrafiłem położyłem jej rękę na ramieniu. Jakież było moje zdziwienie kiedy zostałem pociągnięty w dół i zamknięty w żelaznym uścisku. Kiedy otrząsnąłem się z pierwszego szoku, mocno objąłem dziewczynę i szeptałem uspokajające słowa. Nie mam pojęcia ile tak klęczeliśmy ale po pewnym czasie Melania przestała płakać, jednak nie wypuszczała mnie z objęć.

-Przepraszam- wszechogarniającą ciszę przerwał jej zachrypnięty i cichy głos.

-Za co?- odsunąłem ją ode mnie i patrzyłem oniemiały.

-Za to wszystko. To przeze mnie. Gdyby nie ja to wszyscy bylibyście bezpieczni i...- za wszelką cenę starała się unikać mojego wzroku i patrzyła się na swoje palce, które wykręcała we wszystkie możliwe strony.

-O czym ty mówisz? Walczyłaś z Mrokiem, uratowałaś mnie i siostrę...

-Ty nic rozumiesz Jack?!- tym razem to ona mi przerwała podnosząc głos- To wszystko przeze mnie! Mrok chce na mnie zemścić krzywdząc tych na których mi zależy.

-Ale dlaczego?- nic z tego wszystkiego nie rozumiałem.

-Bo dla niego pracowałam!- wykrzyczała i odwróciła się do mnie tyłem. Nie miałem pojęcia co powiedzieć. Zbiła mnie kompletnie z pantałyku. Ona pracowała dla Mroka?

-Jak?- tylko tyle udało mi się wykrztusić po dosyć długiej chwili. Mela usiadła na parapecie i zaczęła opowiadać, a ja w tym czasie klapnąłem na przeciwko niej i słuchałem z przejęciem.

-To było kilka lat temu...- opowiedziała mi całą swoją historię. Od adopcji do dnia dzisiejszego. Nie mogłem uwierzyć, że to prawda.- Teraz Mrok będzie starał się za wszelką cenę mnie dopaść i zmusić do tego żebym wróciła. Chce mnie złamać i nie cofnie się w tym postanowieniu przed niczym. A wiadomo, że najlepszą kartą przetargową i manipulacyjną są osoby na których nam zależy.

Nie wiem czemu ale nagle poczułem coś dziwnego. Tak jakby jakaś fala gorąca zalewała całe moje ciało. Nie wiele myśląc złapałem czarnowłosą za rękę i mocno do siebie przytuliłem.

-Dziękuje Ci Jack- wyszeptała w moje ramię i usiadła we wcześniej zajmowanej pozycji. W jej oczach zauważyłem smutek, strach ale i coś jeszcze. Niestety nie byłem w stanie określić co.

Posiedzieliśmy jeszcze chwilę w zupełnej ciszy po czym postanowiłem wrócić do siebie. Wychodząc jeszcze raz spojrzałem na dziewczynę, która wpatrywała się w krajobraz za oknem nieodgadnionym wzrokiem. Westchnąłem i zamknąłem drzwi. Ruszyłem przed siebie tą samą drogą, którą tutaj przyszedłem, zastanawiając się nad tym wszystkim co się dzisiaj wydarzyło.

Pomimo tego, że miałem dzisiaj okazję chociaż trochę poznać historię Melanii, to wiedziałem że to nie wszystko co w sobie skrywa. Ta dziewczyna to istny worek bez dna, skrzynia skarbów i tajemnic. Nie wiedzieć czemu, zobaczyłem w niej samego siebie. Zagubionego, porzuconego. Pod tą maską opanowania, chłodu i wyższości, tak naprawdę kryje się wrażliwa, krucha i delikatna istota. Istota, która zasłużyła w życiu na o wiele więcej niż ciągłe kłopoty i zmartwienia. W jej sercu nie ma już radości i spokoju. Jest tylko przerażający strach i rozerwanie. Zwątpienie, które pochłania ją coraz bardziej.

To ma być życie?



----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej, hej

Nareszcie koniec nauki. Teraz tylko czekać na wyniki egzaminu, zakończenie roku i wyniki do szkoły.

Długo nie było rozdziału bo przez ostatnie dwa tygodnie miałam taki nawał nauki i zadań, że nie miałam nawet kiedy odpocząć. Ale opłaciło się. Pozaliczałam wszystkie przedmioty na jak najlepsze oceny i jestem mega zadowolona.

Jeśli chcecie to możecie się pochwalić swoimi osiągnięciami w nauce :) :) :)

Pozdrawiam Autorka :)

STRAŻNICY MARZEŃ-CÓRKA ŻYWIOŁÓWOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz