Rozdział 4

24 5 1
                                    

Wykopaliska znajdowały się w części świata oddalonej od Kryształowego Miasta wcale nie o jeden rzut beretem... Jednak w świecie przepełnionym magią poruszanie się w przestrzeni Ziemi nie jest dużym problemem. Może nie mają w tym alternatywnym świecie samolotów. Ale mają coś innego niż my. Poza magicznie modyfikowanymi zwierzętami i pociągami istnieje również teleportacja. Jest to jedna z mocy dostępnych ludziom. Osoby, które mają szczęście władać tą mocą chętnie się nią dzielą, albo zostają złodziejami, których nikt nie może złapać... W każdym razie w każdym większym mieście jest przynajmniej jeden teleporter, który za skromną opłatą pomoże ci się dostać dokąd zapragniesz. Oczywiście ta skromna zapłata nie jest taka skromna... bycie teleporterem musi być w końcu jednak opłacalniejsze niż bycie telezłodziejem, bo nikt by się na to nie decydował.

Niki dostała bilet na teleport. Jednak trochę się tego bała.... Nigdy się wcześniej nie teleportowała, a słyszała o tym różne opinie. Tak jak i u nas ludzie boją się latania samolotem, tak tam ludzie boją się teleportować. Jest też choroba teleportacyjna, która nęka każdego oprócz samego teleportera. To dziwne uczucie kiedy każdy twój atom ciała znika, by pojawić się w innym miejscu. Ale Niki przerażała bardziej myśl o tym, że będzie musiała spędzić czas z Cienicielem i jego bratem. Ponieważ misji od Rady nie mogła odrzucić, bo to jednak Rada. Chcąc nie chcąc Niki skorzystała z teleportu. Nie było to tak okropne jak myślała.

- Przedmagiczni mieszkańcy tej krainy nazywali ją w wolnym tłumaczeniu Czarną Ziemią – powiedział chłopak, który wtedy przyszedł z asystentką, okazuje się, że sam był asystentem, ale archeologów którym pomóc miała Niki – niewiele wiemy o cywilizacjach przedmagicznych poza tym, że upadły gdy ludzie zaczęli zyskiwać moce. Zaraz będziemy na miejscu i zobaczycie ich budowle

Teleporter nie przeniósł ich do miejsca wykopalisk, a do najbliższego miasta. Dalej musieli dotrzeć na wielbłądolamostrusiach. Wielbłądolamostrusie były przystosowane do pustynnych podróży jak wielbłądy, szybkie jak strusie i miały coś z lam, ale trudno powiedzieć co. Niki, bracia mroczni i asystent wykopalisk jechali pół godziny przez piaszczyste wzgórza, aż wyłoniła się niezwykła budowla. Stożek piaskowego koloru. My nazwalibyśmy go piramidą, ale alternatywni ludzie mówili jednym językiem od sześciu tysięcy lat, więc nie było Greków, którzy by wymyślili nazwy takie jak „Egipt" lub „piramida".

Dojechali. Stożek robił wrażenie, mimo że był podniszczony. Czas zrobił swoje.
- Jakie zastosowanie miał ten budynek? – spytał Szeptomrok – To jakaś siedziba władcy?
- Nie. Z początku myśleliśmy, że to obiekt kultu światła. Potem stwierdziliśmy, że to obiekt kultu, ale wcale nie światła lub ciemności. Jednak teraz wiemy. To grobowiec.
- Na co komu taki grobowiec?
- Też sobie taki każę machnąć – wtrącił Cieniciel
- Wychodzi na to, że ludzie wierzyli, że jeśli ich ciało zostanie nienaruszone na Ziemi będą żyli w innym miejscu
Wydało im się śmieszne, że ludzie nie wiedzieli, że po śmierci ludzka dusza łączy się albo ze Światłością albo z Mrokiem.
- Nienaruszone? – spytała Niki
- Sami możecie zobaczyć te ciała
- Zobaczyć? Ale... ile lat one mają?
- Około ośmiu tysięcy lat... pewnie więcej

Asystent zaprowadził ich do mieszkania, które wybudowali sobie badacze. Był do dom pierwszej klasy (w końcu wszystko fundowane przez Radę - czytaj, że za podatki). Mimo że budynek znajdował się na środku pustyni, był otoczony trawą, kwiatami i drzewami owocowymi. Stworzony został z czerwonej cegły. Miał jedno piętro. Obok znajdował się staw. Całkiem był widok tak zwykłego domku obok wielkiej piramidy.

- Nazywam się Cieszymysł. Jestem głównym badaczem Wielkiego Stożka - tak nazywamy ten wielki stożek, który pewnie już zauważyliście. Cieszy mnie, że Rada tak wspiera nasze wykopaliska.
- To wszystko dzięki Pani Umysłu – wtrącił inny badacz
- Tak, tak. Niech Światłość otoczy ją swoją opieką i niech służy w Radzie jak najdłużej. Cudowna kobieta.
- Możemy skończyć tę zbędną paplaninę? – nie wytrzymał Szeptomrok
- Przepraszam?
- Im dłużej rozmawiamy, tym bardziej odkłada się w czasie kontynuacja pańskich badań – odpowiedział za brata Szeptomrok
- Ach tak, naturalnie. Ale kontynuując... Cieszy mnie to wsparcie. Jednak na niewiele się ono zda. Wiele krypt jest zajętych przez sosnoperze... nie są one aż tak groźne wobec ludzi, ale ich obecność uniemożliwi wam walkę z resztą tych bestii... Mój asystent niepotrzebnie się po was fatygował. Mówiłem mu, że pomóc mógłby tylko ktoś z Rady... ale widocznie Rycerze Rady są zbyt zajęci. Utknęliśmy w martwym punkcie.
- CZY MOŻE PAN NIE NAWIJAĆ TAK W KÓŁKO? – ponownie nie wytrzymał Szeptomrok – Rada przysłała panu tę ofiarę losu, która nie ma żadnej mocy i walczy jedynie mieczem! Będzie idealna do pozbycia się tych gacków, a my zajmiemy się prawdziwymi potworami.
- ... jak może walczyć mieczem bez mocy pomocniczej? I jak może nie mieć magii?
- Ja po prostu wolniej dojrzewam... - powiedziała cicho Niki
- Wmawiaj sobie – powiedział Cieniciel
- Właśnie, że tak jest! Kiedyś będę mieć moc i to potężniejszą niż twoja. Jeszcze zobaczysz!
- Yhym, oczywiście
- Nie myślałem, że istnieją wciąż przypadki niemagicznych ludzi. Byłaby panna ciekawym obiektem... nie, nieważne. Ale widzę, że nie lubicie się zbytnio... dacie radę współpracować przy pozbywaniu się tych kreatur?
- Spokojnie, zadbam o to, by się nie pozabijali – obiecał Szeptomrok
- Już jest późno, a po podróży jesteście z pewnością zmęczeni.... Mój asystent zaprowadzi was do pokoju gościnnego
- Czy nie wie pan, że ludzie ciemności lubią pracować po zmroku? – spytał Cieniciel
- Niki nie jest człowiekiem ciemności, a jest kluczowa – wtrącił Szeptomrok
- No dobra.... Jak zwykle poziom dopasowuje się do najsłabszej osoby, super.

Pokój był ładnie urządzony. Żółte ściany. Dywan na podłodze. Dywany na ścianach przy łóżkach. Słowem bogactwo, choć nietypowo. Poza tym do okien pokoju sięgały gałęzie orzecha włoskiego. Niki jednak nie podziwiała tego wyrafinowanego wnętrza, ponieważ skupiła się na pewnym detalu tego pokoju.
- Tu są dwa łóżka – powiedziała do asystenta, ale on już się ulotnił
- Możesz spać ze mną – zaczął Cieniciel – oczywiście rozumiesz, co to oznacza
- Jesteś niemożliwy! Nie, ja tu nie zostaję. Dobranoc.

Wyszła przez okno i usadowiła się pośród gałęzi drzewa.

Absolutne ZeroWhere stories live. Discover now