[13; how many numbers do you have?]

3.1K 174 9
                                    

rozdział 13

~how many numbers do you have?


  Siedziałam na stołku barowym i rozmawiałam już z szóstym facetem. Sebastian zniknął mi z pola widzenia już dawno. Nie miałam pojęcia, gdzie był, ale miałam nadzieje, że szło mu gorzej niż mi. Facet, z którym rozmawiałam, na pewno był starszy ode mnie. Miał może około czterdziestki. Ubrany był w garnitur i białą koszulę, która miała rozpięte dwa pierwsze guziki. Zapewne był po pracy w jakiejś ogromnej korporacji. Wyglądał na bogatego. Nie skupiałam się zbytnio na tym, co do mnie mówi. Jego słowa wpadły i wypadały z mojej głowy.


-Może tak byśmy poszli do hotelu?- wyszeptał obok mojego ucha, po czym pocałował miejsce za nim

Po moim ciele przeszła gęsia skórka, ze strachu. Musiałam jakoś się ratować. Nie miałam ochoty iść do hotelu z nim.

Mężczyzna zbliżył się do mnie, położył rękę na moich pośladkach. Zaczęłam go odpychać, ale on jeszcze bardziej zaczął na mnie napierać.

-Odejdź ode mnie. -mówiłam i odpychałam go, ale nie miałam wystarczająco siły, aby uwolnić się z jego uścisku

Po chwili mężczyzna, który trzymał mnie w objęciach wbrew mojej woli, obrócił się. Zauważyłam Sebastiana, który musiał najwidoczniej poklepać go po ramieniu.

-Nie rozumiesz, że ona nie ma ochoty z tobą rozmawiać? - zapytał grzecznie, ale wyczuwałam lekką złość w jego głosie

-Nie wtrącaj się. - odpowiedział mężczyzna, a ja błagalnym wzrokiem patrzyłam na Stana

Widziałam, jak Sebastian zamyka oczy i przełyka ślinę, próbując się uspokoić. Po chwili zamachnął się, a mężczyzna, który trzymał mnie w objęciach, puścił mnie. Jego ręce powędrowały do bolącego miejsca na twarzy. Byłam w szoku, że Seb zrobił coś takiego. Poczułam jak łapie mnie za rękę i ciągnie za sobą. Ruszyłam za nim. Uciekaliśmy jak najdalej od tego mężczyzny. Zatrzymaliśmy się w niewielkim korytarzyku obok szatni i toalet.

-Wszystko okej? - zapytał Sebastian, oglądając moją twarz

Gdybym go nie znała, to myślałabym, że się mną przejmuje.

-Tak wszystko dobrze. - odparłam -Wracajmy do domu. -dodałam po chwili mając już dość tego wieczoru


***


Taksówka zatrzymała nam się w połowie ulicy, na której był nasz hotel, ponieważ pod hotelem było pełno samochodów. Szliśmy powoli chodnikiem. Uliczne lampy i neony drogich butików pięknie oświetlały ulicę.

-To ile masz tych numerów? -zapytał nagle Sebastian

-Pięć. -odparłam

-Sześć. -mówi i widzę jak uśmiecha się z satysfakcją

-To się nie liczy. -protestuje natychmiast

-Zakład to zakład. - odpowiada szybko Sebastian

-To jest nie fair.

-Życie jest nie fair.

-Dobra. To jaka to przysługa?- pytam

-Jak na razie nie potrzebuję. Przyjdę, jak będę potrzebował. -brzmi to dla mnie dość tajemniczo, ale zgadzam się

Weszliśmy do hotelu, na szczęście wind była otwarta i nie musieliśmy na nie czekać. Sebastian nie odzywał się do mnie ani słowem, ja do niego również. Między nami panowała cisza, ale nie była ona niezręczna. Wyszliśmy z windy na odpowiednim piętrze. Stanęłam przy drzwiach mojego pokoju, a Seba stanął obok mnie.

-Dziękuję za uratowanie mnie i do zobaczenia na planie. - powiedziałam

-Nie ma sprawy. Do zobaczenia. -odpowiedział i zaczął iść w kierunku swojego pokoju

Szukałam w swojej torebce karty magnetycznej, aby dostać się do pokoju.

-Margaret. - usłyszałam głos Stana i spojrzałam na niego -Nie wiem, jak ten facet mógł polecieć na ten stanik z push-up'em.-dodaje po chwili, a ja nie dowierzam, że to powiedział

Wredny Sebastian powrócił, bo przecież nie mogło być miło.

-Zamknij się. - odpowiedziałam, a on zaczął się śmiać i odszedł w swoim kierunku


hejka

dziękuję wam za wszystkie komentarze i ponad tysiąc odsłon 

to jest wspaniałe i bardzo miłe

jak myślicie jaką przysługę będzie chciał Sebastian?

Destiny / Sebastian Stan ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz