Rozdział 4

598 38 5
                                    

Freya

    Kochała to miasto. Jego noc, magię, pięknych żywych ludzi. Tak różnych od niej. Na wyciągnięcie ręki miała każdego nadnaturalnego, lecz wciąż czuła niedosyt.
    Alkohol lał się strumieniami. Była pijana. Idąc do domu, chwiała się na krawężniku. W ręku niosła buty. Jej śmiech rozbrzmiewał na pustej ulicy niczyn nawoływania zagubionego szczeniaka.
    Marzyła o magii. Księżyc w pełni nad jej głową zwiastował przypływ mocy. Istoty związane z jego wpływem budziły się ze snu. To nie był moment na sen.
    Freye męczyły takie noce. Nawet bez zbawiennego wpływu srebrnego dysku nad głową była potężna. Tysiąc lat, które przeżyła, sprawiło, że nie wiele potrafiło ją przerosnąć. Rzucała uroki i klątwy z taką łatwością z jaką łamała męskie serca.
    Nie znosiła tych wibracji, szeptów adeptów zaklęć wiszących w powietrzu. Jej delikatny, wrażliwy umysł nie był przyzwyczajony do takiego natłoku. Zbyt wiele lat spędziła śniąc.
   Najdziwniejsze było to, że im bliżej domu była, tym szepty narastały. Stojąc pod drzwiami dworu, miała wrażenie, że jej karku dotykają zimne palce setek wiedźm.
   Wchodząc do środka, nie czuła już alkoholu we krwi. Wyczuwała zagrożenie. Szybko przeszła przez otwarty na niebo hol, weszła po schodach i wpadła do głównego salonu.
    Jeden rzut oka wystarczył, by zrozumiała, skąd dochodziły szepty. Na kanapie spała dziewczyna. To wokół niej kłębiły się cienie, niemal całkiem uformowane, o ludzkich twarzach. Sama nieznajoma jednak nie wykazywała się żadną magią. Freya nic nie rozumiała.
    Postanowiła jej nie budzić. Wolała najpierw dowiedzieć się jak najwięcej o śpiącej. Pchnęła drzwi, wpadając do sypialni Elijah.
- Bracie, kto śpi w naszym salonie? - spytała. Mężczyzna siedział na skraju łóżka, patrząc na drzwi balkonowe.
- Dobrze, że jesteś- odparł, wstając. - Niklaus zniknął, a ona była tego świadkiem.
- Wiesz, że trzymasz tu najsilniejszym źródłem czarnej magii w całym mieście?  - krzyknęła szeptem. - W pełnię, Elijah. Nigdy nie widziałam tyle cieni kłębiących się wokół jednej osoby.
- Ona jest człowiekiem- powiedział spokojnie. - Nie stanowi zagrożenia.
- Każda osoba, która nosi na sobie znak wiedźm jest zagrożeniem.
    Odwróciła się i wyszła. Jej kroki znów skierowały się w stronę salonu. Zamierzała obudzić dziewczynę i ją przepytać, lecz doszedł do niej sens słów brata. "Niklaus zniknął ".
- Jak to zniknął? - wyczuła za plecami obecność młodszego brata.
- Przyprowadził ją do Marcela, krzycząc o rodzie Levittoux, błysnęło światło, a on rozwiał się w powietrzu - wyjaśnił, zmrużając oczy. - Marcel i dziewczyna nic nie wiedzą, stracili przytomność.
- Co mówi mi to nazwisko? - zamarła. Dobrze znała odpowiedź.
- Stary, francuski ród. Równie stary jak sama Francja, a może i jeszcze starszy. Czarownice, który zbudowały potęgę Europy, a potem pomogły jej upaść- wyjaśnił jej cicho. - Ród, który nasz kochany brat doprowadził na skraj ruiny, zabijając każdego jego potomka.
    Słyszała o nich. Nawet do osoby budzącej się raz na wiek dobiegały plotki. Była jednak pewna, że ta rodzina wymarła.
- Uważasz, że jest jedną z nich? - spytała, owiana lękiem.
- Ma naszyjnik Galiny - odparł. - Ale sama nic nie wie. Nie zna nawet swojego nazwiska.
- Zdajesz sobie sprawę, co to dla nas oznacza? - szepnęła. Całe jej ciało wyrywało się do ucieczki. Chciała biec, uciec od bezbronnej, śpiącej dziewczyny, która nie wiedziała, jak ciemne moce drzemią w jej umyśle.
- Muszę skontaktować się z naszą siostrą. Hayley będzie wściekła- w głosie pierwotnego zabrzmiał smutek. Nie chciał znowu rozdzielać matki i córki.
- Czasami mam wrażenie, że Klaus ma zbyt wielki pociąg do zabijania młodych wiedźm- powiedziała, odwracając się na pięcie. - Ty zadzwoń do Rebeki, a ja sprobuje go namierzyć.

Ani Freya ani Elijah nie mieli pojęcia, że Lily, nowe największe zagrożenie dla ich rodziny, słyszała każde słowo. W momencie gdy czarownica ruszyła do swego pokoju, Nastolatka biegła bez opamiętania tam, gdzie niosły ją nogi.

_______
Pierwotni wpadają w panikę, ich wróg wpada w panikę.  Kto jeszcze wpada w panikę?

Tiger EyesWhere stories live. Discover now