Rozdział XIV

656 23 0
                                    


Poszła do pokoju i zaczęła gorączkowo rozmyślać. Co ma robić? Uciekać? Iść do McGonagall? Powiedzieć o wszystkim Ginny i reszcie? Może napisać do Rona i Harr'ego? Tylko nie do Rona! Zdradził Cię! - podpowiadało sumienie. Może teleportuje się na pokątną, napiszę do Harr'ego i on mi pomoże? To było głupie ale nie miała co zrobić w obecnej sytuacji. Najchętniej skoczyłaby z mostu, byleby nie oddać swojego dziewictwa profesorowi-zboczeńcowi. Jednak przy życiu trzymała ją tylko świadomość, że ma obok przyjaciół i Draco, którzy zawsze jej pomogą. Spakowała najpotrzebniejsze rzeczy w walizkę. Za pomocą zaklęcia zmniejszyła ją i włożyła w kieszeń spodni. Wyjęła kartkę i napisała list do Draco i przyjaciół. Wyjaśniła dlaczego musi uciec i prosiła by się nie martwili oraz, że niedługo się odezwie. Rzuciła na kartkę kilka zaklęć, tak by nikt przypadkiem jej nie odczytał. Po cichu wyszła z dormitorium. Na szczęście w pokoju wspólnym nie spotkała Malfoy'a. Rzuciła na siebie zaklęcie kameleona i ruszyła ku wyjściu z zamku. Pewnym krokiem szła mijając uczniów, zmierzających do Wielkiej Sali na II śniadanie. Po kilku minutach była już w Hogsmead. Teleportowała się. W tym samym czasie Ginny szukała przyjaciółki po całym zamku. Po tym jak nie przyszła na zajęcia zaniepokoiła się. Hermiona nigdy nie opuszczała lekcji. Zmartwiła się. Postanowiła iść do jej dormitorium sprawdzić czy tam jest. Gdy doszła do portretu, wypowiedziała hasło i weszła do środka. Nie było jej w salonie, więc poszła do dormitorium. Zapukała. Cisza. Złapała za klamkę i ostrożnie weszła do pomieszczenia. Zdziwiła się tym co zobaczyła. Na fotelu siedział skulony Malfoy. W ręku trzymał jakiś list. Po jego policzku płynęły łzy. Spojrzał w jej oczy. Już wiedziała, że stało się coś złego.
- Malfoy? Co ty tu robisz? Gdzie jest Hermiona? - zapytała. Milczał. Jednak po chwili odezwał się.
- Usiądź - ruda wykonała polecenie. Ten po chwili podał jej list i zaczęła go czytać. Gdy przeczytała co jej się przytrafiło zbladła. Szkoda jej było przyjaciółki. Hermiona cierpiała, a ona nie mogła w tej sytuacji jej pomóc. Jedyną osobą, która mogła jej pomóc, tak jak napisała, był Harry. Wzięła pióro i kawałek pergaminu z biurka Hermiony i zaczęła pisać do chłopaka.

* Kilkanaście minut później *

Harry siedział w swoim biurze, kiedy nagle przez okno wleciały dwie sowy. Wstał, by lepiej się przyjżeć malutkiej, szarej sówce. W dziobie trzymała list, który był dla niej o wiele za duży. Gdy tylko znalazła się w pomieszczeniu upuściła list i wyleciała przez okno. Znał bardzo dobrze to pismo. List był od Hermiony.

Drogi Harry!
Mam nadzieję, że u Ciebie wszystko w porządku. U mnie stało się coś złego. Potrzebuję pilnie z Tobą porozmawiać. Mam dla Ciebie informacje związane z sam-wiesz-kim. Przybądź jak najszybciej do Dziurawego Kotła. Pokój nr. 364.
Pozdrawiam
Hermiona

Harr'ego zszokował ten list. Miał tylko nadzieję, że nie jest to sprawka Malfoy'a, bo nie ręczy za siebie gdy go spotka. Została jeszcze jedna sprawa. O co chodzi z Voldemortem? Przecież go nie ma. Z rozmyśleń wyrwało go pochukiwanie siwo-czarnego puchacza. Musiała to być Tanka, sowa Ginny. Podszedł do sówki i wyjął list od ukochanej z jej dzioba. Odwinął pergamin i zaczął czytać.

Kochany Harry!
Mam nadzieję, że od naszego ostatniego spotkania nic się nie zmieniło. Bardzo za Tobą tęsknię. Jednak chciałabym zapytać o Mionę. Czy wiesz co się z nią dzieje? Wiem, że twoja więź z nią nie osłabła po Bitwie o Hogwart. Ostatnio wydaje się nie obecna. Do tego jeszcze ta zdrada Rona.. Draco się o nią bardzo martwi. Mam nadzieję, że przybędziesz w miejsce jej pobytu i z nią porozmawiasz.
Całuję
Ginny

Bez zastanowienia przebrał się w codzienny strój i teleportował się do Londynu. Znał bardzo dobrze tę ulicę. Poznał wszystkie te zakątki w wakacje przed trzecim rokiem w Hogwarcie, kiedy uciekł z domu wujostwa. Wszedł do Dziurawego Kotła. Przywitał się z barmanem Tomem.
- Witaj Tom - przywitał się
- Harry Potter, wielki zaszczyt - ukłonił się - Napijesz się czegoś?
- Nie, dziękuję. Mógłbyś powiedzieć gdzie znajduje się pokój nr. 364? Przyszedłem odwiedzić koleżankę.
- Ależ oczywiście. Trzecie piętro, drugie drzwi na lewo.

Wybraniec podziękował i ruszył schodami ku pokoju Hermiony. PIERWSZE PIĘTRO. DRUGIE PIĘTRO. TRZECIE PIĘTRO. Wreszcie - pomyślał. Skręcił na lewo w duży korytarz. Kiedy doszedł do trzecich drzwi zapukał cicho.
- Kto tam? - odezwała się
- Harry. Harry Potter. - odpowiedział poważnie

Otworzyła drzwi. Miała czerwone od płaczu oczy. Z pod jej powiek nadal leciały strumienie łez. Wyglądała strasznie. W skutek płaczu rozmazał się jej makijaż i wyglądała jak zombie.
- Wejdź proszę - gestem zaprosiła bliznowatego do pokoju.
- Miona, mów co się wydarzyło.
- Przyszedł.. Do.. Mnie..On.. - płakała
- Nie płacz - wytarł łzę z jego policzka - kto przyszedł?
- Profesor Jones. Jest nowym nauczycielem obrony przed czarną magią. Przyszedł, gdy siedziałam z Draco w pokoju wspólnym prefektów i dał mi list od McGonagall. Matko.. Z tego wszystkiego nawet go nie przeczytałam.
- Nie ważne, mów dalej.
- No więc.. Poprosił Malfoy'a by wyszedł i wtedy zostaliśmy sami. Zaczął mnie wszędzie dotykać, rozrywał mi koszule. Zagroził, że jeżeli nie pójdę z nim do łóżka to zagrozi moim ocenom i zgwałci mnie, a wszystkim powie, że jestem tanią dziwką. - Wybraniec przyłożył dłoń do ust.
- Jeju.. Tak mi przykro
- Słuchaj do końca.. Pokazał mi swoje lewe przedramie. Był tam mroczny znak - chłopak uniósł brew - jest dalej widoczny. To znaczy, że Vol..Voldemort nie zginął..

____________________________________

Chciałabym bardzo podziękować Martynapotter za dużą motywację, pomoc w napisaniu. Bez niej nie zrobiła bym nie napisała tego rozdziału ❤️

Zakazana Miłość ~ DRAMIONE ~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz