Rozdział III

1.2K 39 1
                                    

Hermiona z mamą była we wszystkich możliwych galeriach mugolskich w Londynie. Kupiła kilka par spodni, bluz, T-shirtów, butów oraz bieliznę. Jednak nie mogła znaleźć jednej SUKIENKI. Chciała aby była ona idealna. Wspaniale pasowała do figury i aby była w niej piękna. Najpiękniejsza.
- Jeśli nie znajdziemy dla Ciebie tutaj sukienki, poprostu dam Ci pieniądze i kupisz sobie w Hogsmead lub na Pokątnej, bo chyba i tak musisz iść kupić książki..
- No to fakt ale wejdźmy jeszcze tutaj - Pokazała w stronę galerii, nad którą był napis Stratford - czuję że tutaj znajdę to czego szukam - uśmiechnęła się

Miała rację. Ledwo zdążyła wejść do galerii ujrzała idealną suknię. Weszła do sklepu. Poprosiła ekspedientkę o kreacje. Sukienka była koloru białego i miała koronkę w okolicach biustu. Poszła do przymierzalni ją przymierzyć i.. Pasowała! Wyglądała w niej świetnie. Idealnie podkreślała jej kobiece kształty.
- Hermiono bierzesz ją?
- Tak, tak!
Jean kupiła córce sukienkę i wróciły do domu. Tata był z początku niezadowolony z zakupów ponieważ sądził że wydają za dużo pieniędzy na ubrania. Jednak kobiety miały to gdzieś. Cieszyły się ze zrobionych zakupów.

Minął tydzień. W międzyczasie kilka razy spotykała się z Harrym i raz udało jej się wpaść na Dracona Malfoya podczas szybkich odwiedzin w Hogsmead. Hermiona właśnie zbierała się do wyjazdu do Nory. Pakowanie zajęło jej dłuższy czas. Musiała spakować wszystkie ubrania, kosmetyki, kilka książek oraz pieniądze. Wyszła z pokoju. Przelotnie obejrzała się. Nie lubiła opuszczać domu. Przy każdym wyjeździe czuła że już tutaj nie wróci. Pożegnała się z rodzicami i ruszyła w drogę. Machnęła różdzką. Wrzasnąła. Wpadła na kufer i straciła równowagę. Sekundę później w miejscu w którym dopiero co stała, zatrzymała się para olbrzymich kół, między którymi płynęły dwa reflektory. Podniosła głowę i tuż nad sobą ujrzeli wściekle czerwony trzypiętrowy autobus. Na przedniej szybie widniał złoty napis : BŁĘDNY RYCERZ
- Witam w imieniu załogi Błędnego Rycerza, nadzwyczajnego środku transportu dla czarownic i czarodziejów zagubionych w świecie mugoli. Wystarczy machnąć ręką, która ma moce i wejść do środka. Zawieziemy Panią dokąd pani sobie życzy. Nazywam się Stan Shunpike i tego dnia będę pani przewodnikiem.

Konduktor nagle urwał. Dopiero teraz dostrzegł Hermionę leżącą na chodniku.
- Jak się nazywasz mała?
-Hermiona Granger- wyszeptała
-Zapraszam do środka - gryfonka ruszyła w kierunku kufra lecz przewodnik jej przerwał - nie nie, ja to wezmę.
- Dokąd Cię niesie? - zapytał
- Do Nory proszę.
- dziesięć sykli proszę
Szatynka zapłaciła za bilet. Ruszyła w kierunku wolnego siedzenia i usiadła. Chwyciła proroka codziennego leżącego na stoliku i zaczęła go czytać. Nie było nic ciekawego prócz artykułu mówionego o odbudowie Hogwartu który dobiega końcu. Autobus jechał z bardzo duża prędkością tak więc po kilkunastu minutach Hermiona dotarła do Nory. Przywitała ją rudowłosa dziewczyna.
- Hej! Jak minęła podróż?
- Cześć. Nie było aż tak źle ale dalej nie lubię tego autobusu..
- Tak się cieszę że Cię widzę!
- Ja także! - przytuliła przyjaciółkę
Poszły w kierunku domu Państwa Wesley
- Jest może Ron? Nie odzywa się do mnie od pewnego czasu..
- To ty nic nie wiesz.. Tak mi przykro Hermio..-przerwała. Z nikąd pojawiła się postać pani Wesley.
- Dzień dobry Pani Wesley
- Dzień dobry Hermiono. Cieszę się że Cię widzę. Ginny też na ciebie z niecierpliwością czekała.
- Ohh mamo..
- Ginny, zaprowadź koleżankę do sypialni. Nie idźcie tylko zbyt blisko sypialni Rona bo..
Hermiona spojrzała się na matkę Ginny. W jej głosie było czuć lekki smutek. Gdy spojrzała w oczy pani Wesley, natychmiast odwróciła zwrok
- Coś się stało? - zapytała oburzona
- Nie mnie wypada o tym rozmawiać. W krótce sam powinien Ci coś wyjaśnić
- Czyli chodzi o Rona?
- Za długi język.. Ohh. - wykrzywiła się.
Hermiona już wiedziała że czeka ją coś nie miłego. Ruszyła za przyjaciółką w kierunku jej sypialni. Przechodząc obok sypialni Rona usłyszała jakieś jęki. Nie myślała długo. Chwyciła za klamkę. Ku jej przerażeniu w pokoju znajdowały się dwie osoby. Rudy Ronald, chłopak którego tak bardzo kochała a obok.. Blondynka. Hermiona już wiedziała kto to.. Lavender Brown.. Znajdowali się oni w łóżku nadzy.. Razem. Dookoła były porozwalane ubrania. Hermiona już wiedziała co się dzieje.. Wybiegła z domu. Nikt nie wiedział o co chodzi. Oprócz Rona. Strasznie płakała. Łzy spływały jej po policzku niczym wodospad rozmazując makijaż. Nigdy nie czuła się tak strasznie. Zdradzona przez chłopaka którego kocha. Bolało ją to. Ginny domyśliła się że widziała ich robiących to.. Pobiegła za przyjaciółką nie tracąc jej z oczu. Udało się ją złapać tuż za ogrodem gdzie rok temu odbywał się ślub Billa i Fleur.
- Hermiono tak mi przykro, że musiałaś to zobaczyć
- DAJCIE MI SPOKÓJ. MAM WSZYSTKIEGO DOŚĆ. - krzyczała
- Uspokój się. Wyżywanie się na mnie nic Ci nie da. Musisz odegrać się na nim.
- Ty nic nie rozumiesz!
- Uwierz że rozumiem. Nie warto tracić nerwów na takiego idiote.
Możesz mieć każdego
Możemy wieczorem udać się do klubu to poznasz jakiegoś fajnego chłopaka.
- Masz rację. Przy najbliższej okazji z nim zerwe. Przykro mi. Ja go naprawdę Kocham. Po raz kolejny pokazał że jest idiotą bez uczuć. Masz rację. Mogę mieć każdego. Nie obchodzi mnie już jakiś cymbał który mnie zdradza na prawo i lewo! Idziemy dzisiaj i będziemy się wspaniale bawić!
- Taką Hermionę to ja lubię

Zakazana Miłość ~ DRAMIONE ~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz