#1 Deidara i Itachi

833 42 0
                                    

Sakura położyła torbę na łóżku, które stało po lewej stronie pokoju. Pościel była w kolorze niebieskim, jak i dwie równoległe ściany pomieszczenia.

„To pewnie dla odstraszenia much..."

Kobieta zaciągnęła się gorącym powietrzem, po czym spojrzała na Hinatę, która leżała w poprzek łóżka. Jej mina wahała się między błogim uczuciem odpoczynku a gehenną zbolałych mięśni. Haruno czuła się podobnie, ale postanowiła zgrywać twardą. Jeszcze raz przeleciała wzrokiem po pokoju, by wydusić z siebie krótkie pytanie: - Idziemy do Kazekage?

Nie dość, że tak wypadało, w końcu przywędrowały tu za jego poleceniem; to w dodatku w hotelowym holu czekał na nie Toru Yamashito, którego przydzieliła im Matsuri. Chcąc, nie chcąc musiały się ruszyć.

-Tak, tak... - Hinata westchnęła gardłowo, by zaraz podnieść się z miękkiego posłania. - Nie chcę narzekać, ale nogi wchodzą mi nie powiem gdzie.

Przyjaciółka potrafiła Haruno nie raz, nie dwa zadziwić. Bardzo często zgrywała najkulturalniejszą osobę pod Słońcem, by na osobności powiedzieć kilka świństewek. W końcu TAKIE słowa, to jak na Hinatę największe bluźnierstwo.

Haruno, nie wiedząc co powiedzieć, kiwnęła głową. Marzył się jej zimny prysznic i chociaż mały posiłek, dlatego też zależało jej na najszybszym załatwieniu spraw.

W głębi duszy liczyła, że Gaara niczego im dziś nie zleci, ale w ostateczności nie mogła odmówić.

Stróżka potu spłynęła jej po kręgosłupie, na co Haruno spięła mięśnie. Była cała mokra. Posłała Hyudze krótkie spojrzenie, by w ułamku sekundy znaleźć się przy własnej torbie. Wyszarpnęła pierwszy lepszy podkoszulek, którym okazał się czarny top na ramiączkach. Jednym ruchem ściągnęła przepoconą bluzkę i narzuciła czystą odzież. Głośno westchnęła, gdy chłodny materiał przyległ do jej ciała, dając uczucie świeżości. Nie chciała śmierdzieć jak przepocona świnia.

Usłyszała śmiech przyjaciółki.

-Robisz takie zabawne miny... Ha ha.

Sakura tylko uniosła kącik ust ku górze, nie mając siły, by wypowiedzieć chociażby słowo. Nie czuła się też najlepiej i podejrzewała o to zmianę klimatu.

-Eh... Chodźmy już. Gaara może się niecierpliwić.

Haruno zamknęła drzwi na klucz, który zaraz wylądował na dnie jej kieszeni. W korytarzu było znacznie ciemniej i cieplej niż w pokoju. Otapetowane ściany miały nieprzyjemny odcień zieleni, który drażnił oczy obu kobiet.

W połowie schodów Sakura uchwyciła ciekawy moment, w którym to panna z recepcji dostawiała się do „ich" przewodnika. Uśmiechnęła się szatańsko, gdy widziała ruch Hinaty.

Gdy tylko młody mężczyzna ujrzał kunoichi z Konohy, bez słowa zerwał się z kanapy i pędem ruszył w ich kierunku. Chciał pozbyć się natrętnej kobiety i w końcu mu się to udało.

-Haruno-san, Hinata-san.

Yamashito otworzył kobietom drzwi na znak szacunku. Sakura jeszcze na sekundę zerknęła na recepcjonistkę, czując, że tamta mogłaby ze zgryzoty gryźć tynk ze ścian. I nie pomyliła się za wiele. Zmarszczone brwi, zaciśnięte wargi i zmarszczki wokół oczu jasno sugerowały, że kobieta nie odmówiłaby walki solo z którąś kunoichi.

„O jak przykro..."

Pomyślała sarkastycznie jasnowłosa i wyszła na dwór. Skwar uderzył w jej ciało jak bariera z chakry. Medyczka musiała na chwilę zmrużyć oczy, by obraz się jej wyostrzył. Normalnie jakby dostała czymś mocnym w głowę.

Geneza Wojowników Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz