Rozdział 6

55 9 0
                                    

Kiedy spakowaliśmy już wszystkie moje rzeczy (których jak mówiłem wcześniej dużo nie było), zmierzaliśmy w stronę samochodu którego wcześniej nie zauważyłem.

Megan pomogła mi wsiąść na tylne siedzenie Daci Logan, a mój wózek włożyła do bagażnika.

Jazda minęła nam w komfortowej ciszy której nikt nie chciał przerywać.

Po około dwudziestu minutach zatrzymaliśmy się przed domem dziecka. Budynek w którym się znajdował był szary i dość obskurny.
Skrzywiłem się na ten widok lecz nic nie powiedziałem. Nie spodziewałem się wyglądu pięciogwiazdkowego hotelu
ale miałem chociaż nadzieję że nie będzie wyglądać jakby zaraz miał runąć.

Kiedy siedziałem już na moim wózku ruszyłem w stronę wejścia. Megan pomogła mi gdyż nie było podjazdu dla wózków.

W środku budynek na szczęście reprezentował się lepiej niż z zewnątrz.
Od razu po przekroczeniu drzwi wejściowych można było zobaczyć dużej wielkości salon z zielonymi ścianami. Na środku pomieszczenia znajdowały się trzy duże, brązowe kanapy naprzeciwko średniej wielkości telewizora.
Koło kanap swoje miejsce znalazł bardzo długi stół z piętnastoma, aktualnie pustymi krzesłami. Po lewej stronie salonu były cztery pary drzwi a zaraz obok schody prowadzące na wyższe piętro.

- Twój pokój zwarzając na twój stan bedzie tutaj- w tym momencie wskazała na drzwi wymienione powyżej.- Będziesz go dzielić z Ashtonem. On ci wszystko powie, a jakby co to mam pokój obok, więc jak będziesz czegoś potrzebował to wal śmiało- uśmiechnęła się w sposób który nie można było tego nie odwzajemnić.

- Dobrze, dziękuję- powiedziałem i zaszyłem się w swoim nowym pokoju.

Pomieszczenie było nieduże.
Ściany były pomalowane na żółty kolor. Znajdowało się tam jedno okno oraz dodatkowa para drzwi prowadząca prawdnopodobnie do łazienki. Pod oknem były dwa identyczne biurka wykonane z jesnego drewna, a pod ścianami na przeciwko siebie dwa łóżka z pomarańczową pościelą. W pokoju znajdowały się również dwie pojemne szafy oraz biały puchaty dywan na którym od razu położy się Zack o którym znowu zapomniałem.
Chwilę później mogłem usłyszeć głośne kichnięcie dochodzące z jednego z łóżek. Spojrzałem się w tamtą stronę i zobaczyłem średniego wzrostu chłopaka z kręconymi bląd lokami które podtrzymywała czerwona bandana.

-To twój kot?- zapytał wycierając swój nos chusteczką.

-Emm tak- opatrzyłem ba niego nie pewnie- Wszystko dobrze?

-Um tak tak tylko mam uczulenie na koty- Uśmiwchnął się lekko po czym znowu kichnął.

-Och... To ja może spytam się Megan czy go nie weźmie- po tych słowach odrazu wziąłem kota i podjechałem pod drzwi mojej opiekunki pukając w nie lekko.

-Michael? Coś się stało?- spytała jakby zmartwiona.

-Nie tylko mam prośbę...

-Zamieniam się w słuch.

-Czy mogłaby pani trzymać Zacka w swoim pokoju? Mój wspólokator ma uczulenie na koty i wie pani...- spytałem niepewnie.

-Och oczywiście i przepraszam, że ci nie powiedziałam o tgm wcześniej

-Nic się nie stało- podałem kociaka kobiecie- Dziękuję Meg.

-Wsumie i tak zawsze chciałam mieć kota, więc to ja powinnam dziękować tobie- zaśmiała się wesoło.

-To ja już lecę.

-Pa Mike- odpowiedziała a ja ruszyłem już w stronę swojego pokoju.
Ashton siedział na swoim łóżku pisząc coś na telefonie, lecz jak tylko mnie usłyszał wyłączył go i położył na biurku.

-Przepraszam za to "powitanie"- zrobił króliczki w powietrzu.-...i przepraszam za to że musiałeś się pozbyć przeze mnie.

-Przestań to nie twoja wina że masz uczulenie!- uśmiechnąłem się miło w jego stronę co odwzajemnił.

-Jesteś Michael tak? To fajnie! Od dzisiaj będziemy wspólokatorami w tym jakże przecudnym miejscu! Megan kazała mi ci wszystko powiedzieć czyli zasady i tym podobne.- zrobił krótką przerwę- No więc śniadanie jest o 7:10, a obiadokolacja o 17:30. Na wyższym piętrze znajdują się pokoje innych. Wsumie teraz razem z tobą jest nas dwunastu, opiekunek jest trzy i do tego jeszcze dwie kucharki i cztery panie od sprzątania plus dyrektor, jest nas tu dość dużo, ale nikt nie narzeka na brak miejsca więc jest spoko. Jeśli będziesz chciał gdzieś wyjść musisz spytać się o pozwolenie którejś z opiekunek lub dyrektorowi.
Nie wiem jak inni zareagują na to że jeździsz na wózku, ale wiedz że mi to ani trochę nie przeszkadza. Moja mama jeździła na wózku. wiesz? Niestety zginęła razem z tatą w wypadku samochodowym 4 lata temu, tęsknię za nimi, ale to było już dawno, a trzeba iść dalej co nie? Ach! Mogę ci przedstawić późniwj wszystkich podopiecznych, chcesz? Ok! Może teraz pomogę ci się rozpakować? To wszystko co masz?- pokiwałem niepewnie głową ciągle przetwarzając długą wypowiedź blondyna.

Chyba nie będzie tak źle, prawda?

.·.·.·.·.·.·.·.·.·.·.·.·.·.·.·.·

słowa: 724

Nie jestem zadowolona z tego rozdziału...

~Doniczka

Immobility // muke [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz