Rozdział 5

56 9 0
                                    

Z góry przepraszam za błędy >~<

W szkole ciągle czułem na sobie wzrok Luke'a, lecz starałem się go ignorować.
Tak było do końca dnia.

Gdy wracałem już po skończonych zajęciach z daleka ujrzałem radiowóz i nie było by w tym nic dziwnego gdyby nie stał on przed moim domem.

Zdziwiony i jednocześnie przestraszony podjechałem bliżej aby spytać o co chodzi.

- Przepraszam? Może mi pan po wiedzieć co się tu do diabła dzieje?- kiedy to powiedziałem policjant do którego to było skierowane obrócił się w moją stronę patrząc na mnie sceptycznie. Był niskim, grubym i prawie łysym facetem po czterdziestce który nie wyglądał na miłego.

- Michael Clifford?- kiwnąłem głową na tak.

- Pana matka została zatrzymana za nielegalne posiadanie narkotyków- przerwał na chwilę- Skoro jest pan niepełnoletni będzie pan musiał zamieszkać w domu dziecka do osiągnięcia osiemnastego roku życia- słuchając tego coraz bardziej nie mogłem w to uwierzyć. Wiedziałem, że to kiedyś nadejdzie, ale nie, że tak szybko...

- Pani z opieki czeka na pana w domu.- Powiedziawszy to wskazał dłonią na drzwi wejściowe i odszedł w stronę samochodu w którym widziałem moją mamę patrzącą na mnie obojętnym wzrokiem.

Kiedy wjechałem do domu moim oczom ukazała się dość młoda blondynka w okularach. Nie mogła mieć więcej niż trzydzieści lat. Na sobie miała czerwoną koszulę i czarną ołówkową spódniczkę do kolan oraz granatowe buty na koturnach.
Siedziała znudzona na kanapie w salonie, lecz kiedy mnie ujrzała orzywiła się natychmiast wstając i idąc w moją stronę uśmiechając się szeroko.

- Hej jestem Megan i od teraz będę twoją opiekunką- powiedziała uśmiechając się jeszcze szerzej jeśli to wogóle było możliwe.- Pomogę ci się spakować- Na potwierdzenie swoich słów chwyciła rączki wózka pchając mnie w stronę mojego pokoju. Cóż najwyraźniej zdąrzyła już zwiedzić dom skoro wiedziała gdzie się znajduje.

Nie miałem wiele rzeczy do spakowania. Wsumie to tylko trochę ubrań, zdjęcie z moich czwartych urodzin na którym znajdowaliśmy się w trójkę wokół tortu z napisem "Happy Birthday Mikey!" oraz brązowego pluszowego królika którego dostałem właśnie wtedy od taty. Zdjęcia i Kevin (tak miał na imię pluszak) to jedyne co zostało mi po nim.

Przez te wszystkie wdarzenia dzisiaj zapomniałbym o Zacku, który przypomniał o sobie wskakując na moje kolana.

- Przepraszam... Proszę pani?- zwróciłem na siebie uwagę kobiety, która aktualnie pakowała moje ubrania do plecaka.

- Proszę mów mi po imieniu..- obróciła się w moją stronę- Aww jaki uroczy kociak! Jak ma na imie?

-Umm... Zack. Pro... Znaczy Megan chciałem się zapytać czy mogę wziąść go ze sobą?

-Wiesz.. Niby jest zakaz trzymania zwięrząt na terenie ośrodka, ale mogę zrobić wyjątek. Byle nikt się tylko nie dowiedział!- uśmiechnęła się co odwzajemniłem. Chyba ją polubię...

.·.·.·.·.·.·.·.·.·.·.·.·.·.·.·.·.·.·.·.·.·.·.·.·

słowa: 428

~Doniczka

Immobility // muke [ZAWIESZONE]Where stories live. Discover now