Rozdział 3|Vincent

39 5 0
                                    

Otworzyłem oczy. Okazało się, że leżałem na podłodze. Wiem! Przyszedłem wczoraj zmęczony i usnąłem na łóżku. Zapewne spadłem podczas snu. Miałem na sobie strój roboczy. Czyli zasnąłem w ubraniach. Podniosłem się z podłogi. Podeszłem do szafy i wyjąłem moje ulubione ubrania czyli niebieski T-shirt,czarną bluzę oraz szare dresy. Po ogarnięciu się postanowiłem coś przekąsić. Otworzyłem wrota mojej lodówki. Było tam kilkanaście różnych produktów. Po krótkim namyśle zdecydowałem się płatki z mlekiem. Wyciągnąłem butelkę pełną białego napoju i wlałem jej zawartość do garczka,który leżał na jednym z pięciu palników. Włączyłem gaz. Po zagotowaniu cieczy wlałem ją do głębokiego naczynia i wsypałem kukurydziane płatki. Zabrałem się za jedzenie mojego śniadania. Jako,że nie miałem nic lepszego do roboty usiadłem na fotelu i włączyłem telewizor. Leciał jakiś fajny film przygodowy. Przez parę godzin wpatrywałem się w ekran i oglądałem przygody młodego podróżnika. Były naprawdę fascynujące. Wyjąłem z kieszeni spodni mojego smartfona. Na wyświetlaczu ukazana była godzina 15.47. O cholera! To już prawie 16! Musiałem późno się obudzić. Nim zdążyłem cokolwiek zrobić zabrzmiał dzwonek mojego telefonu. Na ekranie widniał napis "Phone Guy". Odebrałem.

-Halo? Halo? Um...halo?
-Jestem,jestem panie Scott.
-Um...chciałbym cię dzisiaj zapoznać z...ymmm...pracownikiem pizzeri....też nocnym stróżem...
-To kiedy i gdzie dokładnie szefie?
-Za 10 minut przed pizzerią. Powiniem był tam stać i czekać na ciebie. Tylko koniecznie weź ze sobą parę tostów...umm...muszę kończyć...do widzenia...

Facet rozłączył się zanim zdążyłem się odezwać. Nie wiele myśląc zrobiłem 3 tosty, założyłem buty i pojechałem do pizzeri. Stał tam jakiś mężczyzna w fioletowym mundurze i czapce. Miał on fioletowe włosy włosy,które były kolorystycznie dopasowane do jego skóry. Poszedłem do niego.

-Dzień dobry. Widział pan może pana Cawthona?
-Phoney ma na razie ważne sprawy do załatwienia. Zostawmy tego człowieka z telefonem na głowie w spokoju. Z tego co wiem to miałem porozmawiać z tobą Secie.
-Skąd zna pan moje imię?
-Ten telefonowy łeb mi mówił i skończymy z tym "pan". Vincent jestem-mężczyzna podał mi fioletową dłoń.
-Scott-odwzajemniłem uścisk-Mam coś dla ciebie Vincent.
-Co takiego?
-To.-wręczyłem mu tosty.
-Dziękuję!-mężczyzna zchrupał tosty.
-Nie ma za co-uśmiechnąłem się.
-Usiądź na tym murku a ja z tobą obgadam pewne sprawy.

Usiadłem na murze a fioletowy uczynił to samo. Facet ściągnął czapkę i położył ją obok.

-Otóż...Mój drogi Secie,jest pewna zasada,której nie wolno ci złamać.
-Jaka?
-Co kolwiek by się stało,nie wolno ci wchodzić do Safe Room'u!
-A co tam takiego jest?-zaciekawiłem się.
-To jest pokój do,którego tylko ja mam wstęp. Waż się tam wejść a szybko się pożegnasz-fioletowy podniósł się z murka.
-Nie rozumiem...
-Na razie jesteś bezpieczny Secie ale uważaj na te animatroniczne kupy złomu. One mają możliwość zabicia cię.
-Z-zabicia?!
-To jeszcze o niczym nie wiesz?-zaśmiał się pod nosem-Tak czy siak nie możesz się zwolnić dopóki nie ukończysz 6 nocy...albo i więcej. Jesteś tu uwięziony-mężczyzna poszedł w kierunku pizzeri.
-Zaczekaj! Vincent!

Facet nie posłuchaj mojego głosu i zamknął drzwi pizzeri. Nagle przyjechał samochód,z którego wysiadł mały chłopczyk z maskotką Foxy'ego w rękach. Podszedł do pizzeri. Drzwi otworzyl mu nie kto inny jak Scott. Chłopak wszedł do środka. Po chwili zaczęło przyjeżdżać jeszcze więcej samochodów z małymi dziećmi,które także wchodziły do środka. Pewnie jest tu jakieś przyjęcie. Ta pizzeria oferuje przecież też urządzanie przyjęć. Nie wiele myśląc pojechałem do domu.
----------------
Sorry,że nie było rozdziału ale pochłonęła mnie pewns gra...xD

Animatronik przyjacielem | FNaFWhere stories live. Discover now