Byłam bliska zaśnięcia, gdy nagle usłyszałam pukanie do drzwi, choć nie spodziewałam się żadnych odwiedzin.
- Proszę - odezwałam się.
Wstrzymałam oddech, widząc wchodzącego do środka Ethana.
Gdybym wiedziała, to bym się chociaż rozczesała, pomyślałam z rozpaczą.
Cholera, on był tak piekielnie przystojny, że samo patrzenie na niego sprawiało mi przyjemność.
- Cześć - przywitał się.
- Wejdź, nie gryzę - odparłam, widząc jego wahanie.
Niepewnie usiadł na krześle.
- Jak się czujesz? - zapytał.
- Głowa mnie boli czasami, ale ogólnie jest okay, tylko... Ethan, ja mam dziurę w mózgu. - Zakryłam twarz dłonią. - Nie wiem, o co się pokłóciliśmy ani dlaczego jestem na ciebie zła. Ostatnia rzecz, jaką pamiętam, to piątkowa przerwa na lunch.
Uśmiechnął się szelmowsko.
- Nie pamiętasz nic? Ani piątkowego wieczoru, ani soboty, ani poniedziałku?
Zaśmiał się, jakby był ucieszony.
Zabiję go.
- Dobrze się bawisz? - zapytałam poirytowana, okręcając głowę w drugą stronę.
- Słońce, nie gniewaj się. - Pogładził moją rękę. - To po prostu... to dobrze.
Spojrzałam na niego, marszcząc brwi.
- Dobrze?
- Zachowałem się trochę jak kretyn. W piątek popołudniu zobaczyłem cię w kawiarni z Isaaciem i odrobinę się pokłóciliśmy o to.
- Wiesz, że jeżeli się spotkałam z Isaaciem, to tylko po to, żeby porozmawiać o tamtym pocałunku, duh.
- No wiem. Po prostu... uch, zapomnijmy o tym. A w twoim przypadku, to już chyba gotowe - zaśmiał się.
Miałam wrażenie, jakby to nie było wszystko, jakby coś przede mną chował. Niestety byłam zbyt zmęczona, żeby drążyć.
- Jeżeli coś przede mną ukrywasz, to... - Stłumiłam ziewnięcie. - ...dowiem się.
Zaśmiał się nerwowo, a ja już wiedziałam, że kręci.
- Dlaczego bym miał?
Podniósł się, składając krótki pocałunek na moich spierzchniętych ustach.
- Nawet nie pamiętam, kiedy się ostatnio całowaliśmy - westchnęłam, dotykając dłonią jego policzka.
- Nie szkodzi - odparł. - To mogę ci przypominać bez przerwy - szepnął, po czym nagle się oderwał. - Ale to od jutra. Jesteś zmęczona, prześpij się.
Zaczął się podnosić.
- Jeszcze jedno - zatrzymałam go. - Wiem, że to ty mnie znalazłeś.
- Wiedziałem, że Ella wypapla.
- W zasadzie to moja mama.
Wzruszył ramionami.
- Okej.
- Dlaczego nie chciałeś, żebym wiedziała?
Przesunął kciukiem po dolnej wardze. Zawsze to robił, kiedy pytanie było dla niego niewygodne.
- Jakie to ma teraz znaczenie? Serio Scarlett, jak zwykle kopiesz nie tam, gdzie trzeba.
- Co to niby ma znaczyć?
Zawahał się przez moment.
- Nic, Scarlett, nie to miałem na myśli.
- Więc co?
Moje sfrustowanie narastało z każdą chwilą, zwłaszcza że on ewidentnie coś przede mną ukrywał.
- Proszę, nie chcę się kłócić, nie teraz.
Chwycił moją dłoń i zaczął delikatnie całować opuszki moich palców.
- Jeżeli próbujesz odwrócić moją uwagę, to nie działa - zaprotestowałam, na co westchnął.
- Poszłaś do łazienki na angielskim, mówiąc, że źle się czujesz, długo nie wracałaś, dlatego postanowiłem sprawdzić, czy coś się stało. Nauczyciel nie chciał mnie puścić, ale wyszedłem tak czy owak. I wtedy cię zobaczyłem.
- Yikes, martwiłeś się, nie wierzę.
- Bardziej bym to nazwał byciem świadomym twojej zdolności przyciągania kłopotów.
- To nie odpowiada na moje pytanie.
- Nie chciałem, żebyś wiedziała, bo byłaś na mnie zła. Nie chciałem stawiać cię w sytuacji, w której musiałabyś się silić na podziękowania, nie potrzebuję ich.
Wtedy sobie zdałam sprawę, że faktycznie mu nie podziękowałam i kiedy to do mnie dotarło, zawstydziłam się sama sobą, że zamiast to zrobić, rzucałam w niego podejrzeniami i oskarżeniami.
- Dziękuję? - powiedziałam cicho i niepewnie.
- Widzisz? Tak jak teraz.
- Nie, ja... mam to na myśli. Dziękuję. Znowu wyciągnąłeś mnie z tarapatów.
- Od czego innego jestem?
- Wiesz... potrafię wymienić kilka... rzeczy.
- Jak?
Podniosłam się i cmoknęłam go w policzek.
- Takie poświęcenie i tylko na buziaka zasłużyłem, huh? - zaśmiał się.
- To za karę, że nie chcesz mi powiedzieć wszystkiego.
- Jeżeli to była kara, to nie mogę się doczekać, jak wygląda twoja nagroda.
Puścił mi oko, a ja spiekłam raka.
- Hush. Pomarzyć sobie możesz.
- Oj, będę - zaśmiał się, podnosząc się z krzesełka, ale wtedy chwyciłam jego rękę.
- Zostań.
- Nieważne, jak bardzo bym chciał, czas odwiedzin się zaraz kończy. Przyjdę jutro.
- Jutro wychodzę.
- Tym lepiej. Do zobaczenia.
Pogładził mój policzek, po czym pocałował mnie w czoło i wyszedł.
Miałam szczery zamiar dowiedzieć się, co on takiego kombinuje, pod warunkiem, że wrócę do pełni sił i bóle głowy przestaną nawracać. Bóg jeden wie, kiedy to się stanie.
___________________
Kto znowu zapomniał o rozdziale? Ja. Ups.
CZYTASZ
Troubleattracter
Teen FictionOd momentu przeprowadzki do słonecznej Kalifornii Scarlett nieustannie ściąga na siebie kłopoty. Lecz wszystko w końcu musi wrócić do normy, prawda? okładka - @httpsfox (na twitterze)