9. Nie ma nic bardziej krnąbrnego niż...

77 9 9
                                    

— ...i wtedy trzasnęłam drzwiami jego samochodu.

Rysy twarzy Susan były wciąż napięte w skupieniu, podczas gdy ja skubałam brzeg poduszki, którą trzymałam na kolanach.

Była niedziela, a my obie siedziałyśmy na moim łóżku, bo po trudnej sobocie zdecydowałam się jej opowiedzieć, co się stało w piątek wieczorem.

— I to wszystko... w ciągu jednego wieczoru? — spytała z niedowierzaniem, po czym usiadła obok mnie, opierając się plecami o ramę łóżka. — Niewiarygodne. Jak się czujesz?

— A jak mam się czuć? — jęknęłam. — Jakby mnie przeżuł, znudził się i wypluł.

— I ten pocałunek? Też tak smakował? Jakby cię przeżuwał? — zaśmiała się.

Z miejsca zrobiłam się czerwona.

— Pocałunek mówił coś w stylu: "omójBożeScarlettnieprzestawajpragnąłemtegoodkądcięzobaczyłem". Z wzajemnością zresztą.

— Scarlett, musisz spróbować wczuć się w jego sytuację.

— Jak mam to zrobić, jak on wysyła takie mylące sygnały?! — jęknęłam.

— Jest między wami chemia i temu nie można zaprzeczyć. Może po prostu Ethan nie chce się wiązać, a za bardzo cię szanuje, żeby potraktować cię jak resztę dziewczyn? Może nie chce cię wykorzystywać?

— Kto mu powiedział, że ja chcę się wiązać? Zachował się jak dzieciak, powinien ze mną pogadać, a nie tak po prostu mnie odrzucać. Kretyn.

— Scarlett, po prostu bądź ostrożna. Nie chcę, żeby...

— O to się martwić nie musisz. Zmądrzałam.

— Więc... co zamierzasz z tym wszystkim zrobić?

— Poigram sobie z nim. Niech się trochę zirytuje — zaśmiałam się.

Ethan

— ...i wtedy trzasnęła drzwiami samochodu i odeszła.

Jordan wyraźnie się zamyślił, a ja bez zastanowienia odpaliłem kolejnego papierosa z rzędu.

— Spierdoliłeś, stary — oznajmił po chwili.

— Nic nie zepsułem, skoro się nic nie zaczęło — odparowałem, zaciągając się dymem.

To było takie proste, prawda? Pocałowałem ją dwa razy, ale to o niczym nie świadczy. Ludzie robią to non stop. Ja jej niczego nie obiecywałem, więc nie miała prawa niczego ode mnie oczekiwać.

— Nie wiedziałem, że z ciebie taki fiut — fuknął.

— Och, czyżby? — Zmierzyłem go wzrokiem.

— Nawet z nią nie pogadałeś, tylko tak po prostu odrzuciłeś. Na jej miejscu skopałbym cię po jajach.

— Dlaczego ty nie potrafisz zrozumieć, że ten jeden jedyny raz odrzucam swoje popędy na bok? Ona zasługuje na coś lepszego niż chłopak na kilka nocy.

— Ja nie wiem, czy ty bardziej się boisz, że ona się w tobie zakocha, czy ty w niej.

— Przestań pierdolić — mruknąłem. — Ja się nie zakochuję, po prostu ją szanuję i nie chcę jej zranić.

— Stary, już to zrobiłeś i zemści się to na tobie. Nie ma nic bardziej krnąbrnego niż urażona kobieca duma. Uważaj.

____________________

Chciałam tylko powiedzieć, że wszystkie rozdziały tej historii, jakie miałam w głowie, już napisałam, teraz tylko muszę popracować nad zakończeniem. *westchnienie ulgi*

TroubleattracterWhere stories live. Discover now