12. S.O.S

82 7 6
                                    

Leżałam popołudniu w swoim pokoju na brzuchu, wpatrując się tępo w ekran laptopa. Otworzyłam Facebooka i okazało się, że mam dwa zaproszenia do znajomych i jedną wiadomość. Kliknęłam najpierw w zakładkę zaproszeń i okazało się, że są to Cody i Ethan. Zaakceptowałam obu, po czym otworzyłam wiadomość.

Ethan: Scarlett...
Ethan: Ratuj.

Scarlett: 😆
Scarlett: Czego chcesz?

Wysłał rząd cyferek.

Ethan: Zadzwoń do mnie i udawaj, że pilnie potrzebujesz mojej pomocy i że muszę wyjść.
Ethan: Christine jest taka nachalna, nic do niej nie dociera.

Scarlett: Nie wierzę, że się na to godzę.

Chwyciłam swój telefon, otworzyłam naszą rozmowę i kliknęłam w numer, po czym przekręciłam się na plecy.

— W sumie to dlaczego nie poprosiłeś o to jednego ze swoich kolegów? — zapytałam, kiedy odebrał.

— Naprawdę? — udawał zdziwionego. — Ale jesteś pewny?

— Jestem całkowicie pewny, że nie wiem, dlaczego nie postanowiłeś...

— Dobrze. W takim razie zaraz będę.

Przewróciłam oczami.

Nie rozłączaj się — szepnął do słuchawki. — Christine, bardzo mi przykro, ale muszę się zbierać. Mój kolega ma mały problem.

— Jaki?

— Nie chciał mi powiedzieć, ale ponoć to pilne. Muszę się zbierać.

— No dobrze w takim razie.

Usłyszałam kroki, jakby schodzili po schodach i po kilkunastu męczących sekundach w słuchawce rozległ się wyraźny głos Ethana.

— Żeby dostać twój numer, a co myślałaś?

— Co?

— Pytałaś, dlaczego nie poprosiłem o pomoc kolegi.

Zaśmiałam się.

— Mogłeś po prostu zapytać.

— A mogłem upiec dwie pieczenie na jednym ogniu i przy okazji uwolnić się od Christine. Chwileczkę, wsiadłem do samochodu, przełączę cię na głośnomówiący.

Usłyszałam dźwięk odpalanego silnika.

— Więc – jak się domyślam – randka nie poszła? — zapytałam, śmiejąc się.

— Randka?! Nazwałbym to raczej walkę pod tytułem: „Christine, zacznijmy wreszcie ten projekt". Co za upierdliwa laska — jęknął. — Chciała gadać o wszystkim, tylko nie o zadaniu. A jak się przysuwała, zarzucała włosami i uch, och...

— Myślałam, że to lubisz.

— Nie jestem taki puszczalski jak ci się wydaje — zripostował, na co zrobiłam się cała czerwona. Dobrze, że nie mógł tego widzieć.

— Ja nie...

— Co robisz? Przeszkodziłem ci w czymś moją małą prośbą?

— Nie, leżałam w łóżku — odpowiedziałam, zanim zdążyłam pomyśleć.

— Sama? — zapytał.

Niemal widziałam przed oczami ten jego filuterny uśmieszek.

— Sama — odparłam z naciskiem.

— Miałabyś coś przeciwko towarzystwu? Wiesz, jestem...

— Ani mi się waż — zaśmiałam się. — Późno już, poza tym mama jest w domu.

— Jaka szkoda. Jutro po szkole za to zabieram cię do siebie.

— Czy ja mam tu coś do powiedzenia?

— Oczywiście. Możesz powiedzieć „nie", ale wtedy...

— Wtedy?

— Będzie mi bardzo przykro — zaśmiał się.

— W takim razie troszcząc się o twoje zdrowie i komfort psychiczny... w drodze wyjątku... zgadzam się.

— Kamień z serca — odrzekł. — Bo tak całkiem na poważnie, mamy kilka spraw do przedyskutowania.

— Wiem, wiem.

Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.

— Muszę kończyć — powiedziałam. — Widzimy się jutro. Na razie.

— Cześć.

Rozłączyłam się, po czym krzyknęłam, nie podnosząc się:

— Proszę!

Do pokoju weszła moja siostra i położyła się na wznak obok mnie.

— Jak się sprawy mają?

Przymknęłam oczy, upajając się myślą, że gdzieś tam jest cholernie przystojny chłopak, który nie potrafi trzymać rąk przy sobie w mojej obecności. Sama świadomość tego smakowała tak błogo i przyjemnie.

— Dobrze — odparłam.

— Tylko tyle?

— Nie wiem, jestem odurzona. — Zakryłam twarz dłonią.

— Ale dogadaliście się?

— Tak, chyba tak. W sensie... jest okej. Nic poważnego, po prostu... jest dobrze jak jest.

— Nic poważnego, huh?

 — Na nic nie liczę, jeżeli o to ci chodzi.

Susan westchnęła.

— Scarlett, jeżeli to ma działać i faktycznie nie ma wyjść z tego żaden kwas, to pamiętaj o czterech zasadach: żadnych randek, zakochiwania się, spania u siebie nawzajem i zazdrości. Na razie jest fajnie, ale jeżeli jedna z nich zostanie złamana, to wszystko się posypie. Nie chcę, żeby cię skrzywdził — westchnęła.

— Nie dam się — odparłam bez przekonania.

____________________

Ja wiem, że w kontekście tego rozdziału to jest nie na temat, ale muszę was o czymś uświadomić.

"Ella" to skrót od "Gabriella".

Boom.

*kurtyna*

TroubleattracterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz