- Dlatego zaczęłaś robić żarty?

- Po części. Od zawsze miałam do nich smykałkę. Pewnie przez ojca. Pamiętam, że był świetnym kawalarzem. Moja huncwocka historia zaczęła się jednak w drugiej klasie. To wtedy wszyscy się podzielili i powstały grupki. A ja zostałam sama. Musiałam więc jakoś wydostać się w tego tłumu, w którym utknęłam.

Dopiero gdy zostałam sama zorientowałam się jak mi ciężko. Wszystko zaczęło się sypać. Teraz gdy o tym pomyślę, to wydaje mi się, że ludzie robią się dużo milsi gdy stają sie samotni. Przynajmniej ja tak miałam. Nie powiedziałam tego na głos.

- Powinnyśmy wracać. Jest środek nocy, a my chodzimy po szkole. Już wystarczająco narozrabiałyśmy.

- Wiesz, że to prawdopodobnie najlżejsze przewinienie jakie popełniłam od początku mojej kariery w tej szkole?

- Wiem. Martwię się o siebie i swoją reputację - mrugnęła do mnie łobuzersko.

Odprowadziłam Ognistowłosą do dormitorium, a następnie sama udałam się o swojego pokoju. Lily prawdopodobnie po raz pierwszy opuściła swój dyżur na korytarzach. Myślę, że nikt nie zrobi jej o to awantury. Miała dobry powód.

Na palcach podeszłam do łóżka i sprawdzając czy na pewno nie obudziłam moich współlokatorek, wsunęłam się pod kołdrę. Zasnęłam, zastanawiając się, czy udało mi się pomóc przyjaciółce.

***

Tak jak podejrzewałam - obudziłam sie kilka minut po wchodzie słońca. Problemy pewnej rudowłosej dziewczyny, z którą bardzo się zżyłam zbyt mocno wryły mi się w pamięć, bym mogła spokojnie zasnąć. Liczyłam, że uda mi się złapać trochę snu. Ostatnimi czasy kiepsko sypiałam. W większości przez naukę. W tym roku czekały mnie przecież OWuTeMy! A nauczyciele nam nie odpuszczali. Minęły zaledwie dwa miesiące odkąd rozpoczął się rok szkolny, a oni i tak zdążyli zadać im więcej niż przez cały szósty rok nauki.

Dodatkowo martwiłam się o Dishera i Julie, dlatego starałam się spędzać z nimi każdą wolną chwilę. Musiałam też pomagać Dumbledorowi, który poprosił bym selekcjonowała raporty przychodzące do niego od różnych członków Zakonu Feniksa. W tym wszystkim musiałam też znaleźć czas na moje dodatkowe, prywatne zajęcia. Mówiłam oczywiście o mojej samodzielnej nauce.

Zazwyczaj wyglądała ona banalnie. Najpierw siedziałam kilka godzin w bibliotece, zawzięcie skrobiąc notatki na wszystkie tematy, które mnie interesowały, a następnie przechodziłam do praktyki. Trenowałam w Pokoju Życzeń. Rzucałam zaklęcia, hodowałam rośliny, ważyłam eliksiry, badałam szkielety i budowę zwierząt, a także wkuwałam starożytne runy. Znacznie częściej jednak poznawałam arkana czarnej magii. Fascynowały mnie możliwości, które ze sobą niosła. Wszystko jednak z nią związane pozostawiał w swerze teoretycznej. W końcu była zakazana.

Dużo czasu spędzałam także z Syriuszem. Chłopak niezwykle często po prostu pojawiał się w miejscach, w których byłam ja i towarzyszył mi. Oczywiście nie kwapił się do nauki, ale chętnie siedział obok mnie w bibliotece i składał kartki papieru w samolociki, które zazwyczaj walały się później po całej bibliotece.

Bardzo lubiłam spędzać z nim czas. Bądźmy szczerzy - Black był ostatnimi czasy czarujący! Zawsze przepuszczał mnie w drzwiach, pytał czy czegoś nie potrzebuje, zapraszał na spacery, a nawet nosił torbę.

Oczywiście wiedziałam dlaczego to robi. Podobałam mu się. Sam mi to wyznał. Z jakiegoś niezrozumiałego dla mnie powodu podobałam mu się. Mój wygląd, charakter i zachowanie. Wspominał o tym.

A ja?

Ja sama nie wiedziałam co myśleć. Tępe wpatrywanie się w baldachim bynajmniej nie rozjaśniło mi w głowie. Uniosłam się i podparłam na łokciach. Miałam plan, by cicho wymknąć się z pokoju i zaszyć się w Pokoju Życzeń. Kilka dni temu odkopałam ciekawy wolumin o zastosowaniu eliksirów na poziomie rozszerzonym.

Ona I Black | część 2Where stories live. Discover now