6

2.6K 167 6
                                    

*Cofam całą książkę do tego momentu. Wybaczcie za to zamieszanie, ale popełniłam błąd fabularny i muszę to naprawić!*

Skończyłam przepisywać ostatni z tematów, które zadała mi profesor Galatea i z hukiem zatrzasnęłam książkę. Podręcznik zawierał niezwykle trudne i zawiłe teksty o zaklęciach ofensywnych oraz ich zastosowaniu i autorach, a ja musiałam przepisać te wszystkie informacje trzy razy zanim mogłam wrócić do pokoju. Czułam, że w kącikach oczu zebrały mi się pruszki, które zawsze pojawiały się tam gdy byłam zmęczona. Zabrałam wszystkie notatki, które zrobiłam, pakując je do NAPAD'u i wyszłam z pustej klasy do obrony przed czarną magią.

Było już dobre​ kilka minut po godzinie policyjnej jadnak nie przejmowałam się tym i wolnym spacerkiem szłam w stronę schodów. Przed pójściem spać musiałam wykonać jeszcze jedno bardzo ważne zadanie. Właściwie to szlaban tylko ułatwił mi sprawę. Dzięki niemu miałam wymówkę. Mogłam wytłumaczyć temu piekielnemu woźnemu dlaczego nie ma mnie w dormitorium, a on nie miałby podstaw, by wkleić mi - kolejny zresztą - szlaban.

Pędem zbiegłam po schodach, ponieważ wiedziałam, że strasznie mnie nie lubią i kochają wysadzać w złych miejscach. Dzisiejszego wieczoru postanowiły jednak dać mi spokój i pozostać nieruchome, dzięki czemu w lochach znalazłam się już po kilku chwilach.

Wyciągnęłam z torby pelerynę niewidkę i szybko naciągnęłam ją na siebie. W ciemnych korytarzach, oświetlanych tylko przez rozmieszczone co kilka metrów pochodnie, nie było szans, by ktokolwiek mnie zobaczył, czy chociażby wyczół. Smród siarki i stęchlizny skutecznie ukrywał mnie przed tą piekielną kotką.

W miarę szybko dostałam się do portretu przedstawiającego owoce i nacisnęłam gruszkę. Rozejrzałam się jeszcze raz po korytarzu i gdy upewniłam się, że nie ma nikogo w zasięgu wzroku, wskoczyłam w przejście, które pojawiło się w ścianie.

Trafiłam do kuchni. Było tu dosyć duszno, a wszystko za sprawą wielkiego pieca, który zajmował całą ścianę na przeciwko wejścia. Nie ma się oczywiście czemu dziwić - w końcu muszą tu wykarmić cały zamek. Dużo miejsca zajmowały także stoły, które swoim ułożeniem przypominały te stojące w Wielkiej Sali. Po podłodze walało się mnóstwo talerzy, które prawdopodobnie czekały na umycie, a na blatach w kątach pomieszczenia piętrzyły się kubki oraz tace, na których zazwyczaj podawane jest jedzenie.

Gdy tylko pojawiłam się w pomieszczeniu obskoczyły mnie szkrzaty domowe, chcąc służyć mi pomocą. Nawet nie wiedziały jak wielką!

- Czy życzy sobie panienka czegoś do picia? A może zgłodniała panienka? Wystarczy słowo i zaraz coś przygotujemy! - zaskrzeczał jeden z nich, kłaniając się dwornie.
Odpowiedziałam tym samym i grzecznie podziękowałam za propozycje. Nie przyszłam tu, by jeść.

- To bardzo miłe z waszej strony. Na prawdę. Jednak przyszłam tu w innym celu. Potrzebuje waszej pomocy.

- Oczywiście! Czego sobie panienka zażyczy. - zaświergotała inna skrzatka z kolorową kokardą na głowie. Miała duże, zielone oczy, które z radością wpatrywały się we mnie.

- Wiecie doskonale, że nie wszyscy uczniowie Hogwartu lubią uczniów pochodzenia mugolskiego, prawda?

Skrzaty pokiwały głowami, słuchając mnie uważnie.

- Dwójka takich właśnie uczniów zrobiła bardzo złe rzeczy mojej przyjaciółce. Bardzo bliskiej dodam. A ja chciałabym im pokazać, że to bardzo złe. Jestem pewna, że mnie zrozumiecie. Sami pewnie doświadczyliście już złego traktowania z rąk czarodzieji czystej krwi.

- Chcesz żebyśmy coś im zrobili? Niestety to wbrew przepisom. Nie wolno nam krzywdzić uczniów.

Pokręciłam szybko głową.

Ona I Black | część 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz