3.

9 1 0
                                    


Wracam do domu i rzucam plecak w kąt. Sięgam po laptop i nastawiam najlepszą muzykę jednocześnie idąc do kuchni. Dom jest pusty, jak wychodziłem też taki był... w sumie to zawsze jest. Rodzicie trzy lata temu się rozwiedli. Mieszkam z ojcem, który cały czas pracuje, a co do rodzeństwa mam młodszą siostrę- Sarę. Mieszka z mamą w mieście oddalonym od naszego jakieś 100 kilometrów. Przyjeżdża czasami na święta i wakacje.  Spoglądam na zdjęcie, które przyczepione jest na lodówce. Jestem na nim jako ośmiolatek,  na rękach trzymam Sarę, która ma zaledwie kilka godzin. Już wtedy wiedziałem, że muszę jej pilnować. Była mała i bezbronna. Niedługo się z nią zobaczę. 

Wyjmuję z lodówki ugotowany wcześniej makaron, pomidory, mięso mielone i wszystkie produkty potrzebne do zrobienia spaghetti. Kroję pomidory, siekam cebulę, przyprawiam sos i wszystko wraz z makaronami i mięsem łączę na patelni. Lubię gotować, nauczyła mnie tego moja świętej pamięci babcia. Była świetna, kochałem jej obiady. Jak to na babcie przystało zawsze wciskała we mnie wszystko co tylko dało się zjeść. Pewnie dlatego w podstawówce miałem problem z nadwagą. Mniejsza z tym. Jest 16:30, za półtorej godziny rozpoczyna się impreza przypieczętowująca koniec mojej edukacji. Szczerze to nie za często bywam na tego typu domówkach, wole raczej wyjść gdzieś na miasto niż bawić się w domu. Czuję spaleniznę, zerkam w dół i widzę mój obiad. A raczej to co miało nim być.

- No nie... -przeciągam i grzebie widelcem w daniu. Jedna strona makaronów spaliła się na amen, nie da się jej uratować.

- Trudno pójdę głodny lub wezmę coś na wynos - mówię sam do siebie. 
Idę do łazienki, biorę szybki prysznic i jestem już gotowy. Aby zabić czas sprawdzam facebooka. Ciągle to samo,  'słodkie selfie' moich znajomych i głupkowate posty. Wylogowuje się i sprawdzam telefon:
" Masz dwie nieprzeczytane wiadomości od: Zack " 

Bez zastanowienia wchodzę w SMS-a od przyjaciela:

17:13

Od: Zack
Na imprezie będzie moja kuzynka, lepiej wymyśl coś dobrego.

 17:32
Od: Zack  
Będę za 20 min, jedzie jeszcze Justin, Alan i Rob.

Super w większej grupie zawsze lepiej się bawić, ale nie mam ochoty wymyślać czegokolwiek na jego kolejną kuzynkę, to zrobiło się już stare i nie śmieszne. Mam nadzieje, że Zack nie będzie nalegał. Dobiega 18 godzina.  Jestem ubrany w czarną koszulę i jeansy, nakładam na to czarną skórzaną kurtką i mogę wychodzić.  Na odchodne używam perfum i słyszę pukanie do drzwi, które nagle się otwierają. 

 - Kopę lat stary - Krzyknął Alan idąc ku mnie.

 - Siema, nie widzieliśmy się chyba 2 godziny! - Alan podszedł bliżej i już wiedziałem skąd ten entuzjazm. Nie chciał chyba wchodzić całkowicie czysty na imprezę, gołym okiem widać, że się upalił. 

- Panu już dziękujemy - mówi Zack przepychając się w drzwiach - Zbieraj się idziemy. 

Wyprosiłem wszystkich z domu i zamknąłem drzwi. Zapowiadała się niezła impreza, na dodatek mieli być na niej wszyscy z naszego rocznika, zobaczymy na ile to prawda.

- Wsiadasz? - krzyczy przez szybę Zack widząc, że stoję przed drzwiami i nad czymś rozmyślam- Jeżeli chcesz to mogę dać ci linę i będziesz biegł za nami. Masz wybór - uśmiechnął się Zack.

- Eee... spokojnie już wsiadam - odpowiadam ciskając się na tylnym siedzeniu - A gdzie ta twoja kuzyneczka? 

- Odstawie was i po nią pojadę, nie było by tu dla niej miejsca, jeszcze Alan by proponował jej trawkę.

- Mhm - odpowiadam i patrzę przez okno. Do domu Tylera - bo właśnie tam ma być domówka - jedzie się około 10 minut, więc już po niedługim czasie jesteśmy na miejscu. Otwieram drzwi samochodu.

Dom jest oświetlony, już z daleka było go widać. Głośna muzyka pieści moje uszy. Przemierzam chodnik przed wejściem, przy którym już na początku domówki kilka osób 'zgonuje' i odpada. Pewnym krokiem przechodzę przez próg drzwi.

Zapowiada się długa i pełna wrażeń noc...

Nie martw się gdzie jesteśWhere stories live. Discover now