1.

24 2 0
                                    

Dzwonek? Jednak nie, jeszcze dziesięć minut. To w mojej głowie cały czas dzwoni. Podnoszę leniwie głowę i rozglądam się po klasie. Wszyscy ubrani są wygodnie. Dziewczyny mają na sobie lekkie i zwiewne sukienki, a chłopacy bluzki z krótkim rękawem i podwinięte spodnie. Słońce, przedzierające się przez otwarte okna, z każdą minutą przypomina o zbliżających się wakacjach. Mój wzrok zawiesza się na dziewczynie z trzeciej ławki – Lenie mojej przyjaciółce. Jej rude włosy sięgające zaledwie ramion miała założone za ucho, a okulary do czytania lekko spadały jej z nosa. Przy ich poprawianiu spojrzała na mnie uśmiechnąłem się sennie, na co przewróciła oczami. Pierwszą zasadą Leny było: „Szanuj wysiłki innych, szczególnie Fiedorowa",  a spanie na jego lekcjach na pewno nie było z tym zgodne. Od zawsze podkochiwała się w nauczycielu od geografii, jak każda dziewczyna wzdychała do niego całymi dniami. W końcu jest niewiele starszy od nas, wygląda na mężczyznę około 30, na dodatek masa ludzi z naszej szkoły chodzi na siłownie właśnie, dlatego że on tez tam ćwiczy. Krąży plotka, że jest milionerem, a pracuje tylko po to, aby zabić czas i podrywać coraz to młodsze uczennice. Nikt nie wie na ile to prawda, choć nie raz można go złapać na dwuznacznych propozycjach w stronę dziewczyn z naszej klasy. Z zamyśleń wyrwał mnie mój kumpel Zack rzucając we mnie kulką papieru. Podjąłem ją i przeczytałem tajną wiadomość: „za szkołą za 20 minut". Zerknąłem na niego i potaknąłem, po czym schowałem papier do kieszeni.

- Zapytajmy pana Wallera, co o tym sądzi? – powiedział nauczyciel podchodząc w stronę mojej ławki – Więc?

- Przepraszam, ale jakie było pytanie? – Zapytałem zaskoczony nerwowo przejeżdżając dłonią po włosach. Który normalny nauczyciel pyta w ostatnim dniu szkoły w dodatku na ostatniej lekcji i na ostatnich 5 minutach, które dzielą nas od wakacji.

- Trzeba było słuchać – warknęła na mnie Juliet, która siedziała obok.

- Panno Hunter bądź milsza dla kolegi – wtrącił Fiedorow – a co do ciebie – pokazał na mnie ołówkiem – zostań na chwilę po lekcji, musimy porozmawiać.

- Ale panie profesorze... -zacząłem chcąc złagodzić sytuacje.

- Nie ma żadnych 'ale' – przerwał i dał mi do zrozumienia, że w żaden sposób już się nie wymigam.

- Ja też mam zostać? Byłam nie miła dla kolegi, chyba powinnam dostać naganę. – powiedziała Juliet przesłodzonym głosem gryząc długopis. Cała klasa zaczęła się śmiać i uważnie czekała na dalszy obrót spraw. Spojrzałem pytająco za koleżankę, która wzruszyła ramionami obojętnie. Nie poznawałem jej, nigdy się tak nie zachowała, zwykle była w swoim świecie, rysowała albo grała na telefonie. Kiedyś nawet spróbowaliśmy być razem – niestety nie wyszło. Nie należała też do ZDF, czyli zakochanych dziewczynach Fiedorowa, więc nie rozumiem skąd u niej tak nagła śmiałość. Może to, że już nigdy tu nie wróci dodawało jej otuchy? Byliśmy w ostatniej klasie liceum, więc nie miała nic do stracenia. Profesor głośno przełknął ślinę.

- Nie, nie widzę takiej potrzeby Juliet, ale może ... – przerwał mu dzwonek, na co zaśmiał się krótko – Dobrze, udanych wakacji. Widzimy się jutro na rozdaniu świadectw, nie ważcie się spóźnić. – skończył lekcje składając rzeczy z biurka do torby – A ty Alex zostań.

Klasa pustoszała, zostało jeszcze kilku uczniów, Fiedorow i ja. Zobaczyłem jak Lena zamyka drzwi i gestem dłoni pokazuje, że będzie czekać. Pewnie, żałuje, że to nie ona została z nim sam na sam po lekcjach. Zaśmiałem się cicho na myśl, co by z nim robiła i podszedłem bliżej tablicy.

- A więc, o co chodzi profesorze?

- Siadaj – wskazał mi miejsce w pierwszej ławce, a sam usiadł na biurku – Chodzi mi o ten obóz na początku lipca dla uczniów z twojego rocznika i jeszcze dwóch innych szkół. Muszę wybrać po jednej osobie z każdej klasy na wieczorne dyżury. Nie słuchałeś, więc padło na ciebie. – powiedział niewzruszony popijając kawę. Otworzyłem szerzej oczy i zacisnąłem dłonie w pięści. Wieczorne dyżury to najgorsze, co mogło mnie spotkać na obozie. Chciałem ostatni raz ze znajomymi z klasy wypić po browarze, wskoczyć w środku nocy do jeziora, a nie pilnować porządku i sprzątać po nocnych imprezach.

- Myślę, że znajdzie pan kogoś lepszego na moje miejsce – zacząłem i chwyciłem plecak zmierzając w stronę drzwi.

- Wyznaczyłem ciebie i nie mam zamiaru zmieniać decyzji. Możesz wyjść. – wstał i zapiął torbę – Do zobaczenia jutro.

Wyszedłem szybkim krokiem z klasy nie zwracając uwagi na wszystko, co się dzieje dookoła. Podszedłem do szafki i zabrałem wszystkie swoje rzeczy, pozdejmowałem zdjęcia i gdy już miałem iść za szkołę poczułem jak ktoś łapie mnie za ramie.

- Gdzie się tak śpieszysz kolego? – zapytała Lena.

- Za szkołę, Zack na mnie czeka. – odpowiedziałem i przyjrzałem jej się uważniej. Nie lubiła Zacka, a przynajmniej tak czułem, zawsze jak o nim wspominałem spinała się i zmieniała temat, ale nie tym razem.

- Mogę iść z tobą? Musisz mi opowiedzieć, o co chodziło Fiedorowi. – walnęła mnie w żebra i zarumieniła się na wzmiance o nauczycielu.

- Jasne, chodź mała.

- Przypominam, że jestem od ciebie starsza o cały miesiąc! – oburzyła się i tupnęła nogą. Zaśmialiśmy się i ruszyliśmy w stronę wyjścia. Miałem sprawdzić smsa, którego dostałem na lekcji, dlatego zdjąłem plecak i zacząłem szukać telefonu.

- Chyba zapomniałem telefonu, poczekaj chwile zobaczę czy nie zostawiłem go w klasie.

- Dobra leć, ja poszukam Zacka, spotkamy się za szkołą.

Przebiegłem przez wcześniej pokonaną trasę i stanąłem przed drzwiami sali nr 14, zajrzałem.

- Weź całego, bo już nie wytrzymam... - mówił, a raczej sapał Fiedorow z zaplecza. Wszedłem do klasy, drzwi do schowka były uchylone. Przed parapetem, na którym siedział nauczyciel klęczała dziewczyna. Nie wierzyłem w to, co widzę. Juliet? Nie to na pewno nie ona. Może to tylko jakaś dwuznaczna sytuacja? Podszedłem bliżej.

- O tak, nie przestawaj. – sapał nauczyciel i wplótł palce w blond włosy dziewczyny, zaczął poruszać jej głową coraz szybciej. Juliet odsunęła się by zaczerpnąć powietrza, a po chwili zaczęła całować jego członka.

- Nie mamy na to czasu, złotko. – powiedział i wszedł całą długością w jej usta, z każdym pchnięciem przyśpieszając – ooh – sapnął z podniecenia – wiesz, co lubię, połknij.

Dziewczyna grzecznie wykonała każdy jego rozkaz i przetarła usta, gdy on zapinał rozporek. Musiałem jak najszybciej stamtąd wyjść, zacząłem się cofać i wpadłem na krzesło, które odsunęło się z hałasem.

- O kurwa – zaklnąłem pod nosem widząc idącego w moją stronę Fiedorowa...

Nie martw się gdzie jesteśOù les histoires vivent. Découvrez maintenant