Christian Grey. 28-letni prezes
Grey Enterprises Holdings Inc. -największej korporacji w Seattle. Jego firma ..

Czytałam jego życiorys z zainteresowaniem. Oczywiście czas przemknął mi nieubłaganie szybko..
O NIE !! 10:35. Aż tak się zaczytałam ? -pomyślałam. Zerwałam się z miejsca, schowałam kartki do teczki, wrzuciłam telefon i dyktafon do torebki, złapałam płaszcz i czym prędzej pobiegłam w stronę windy.
-Ana, co się dzieje ? -spytała Hannah widząc mnie w biegu
-Nie teraz ! Śpieszę się ! -krzyknęłam wbiegając do windy. Niech ona jedzie szybciej do cholery jasnej. -krzyczałam w myślach. W końcu winda zatrzymała się na parterze, a ja wybiegłam z niej co najmniej tak jakby się paliło.
-Ana ! -krzyknęła Sara
-Nie teraz ! -krzyknęłam i wybiegłam na ulicę. Wsiadłam szybko do samochodu i ruszyłam z piskiem opon. Po kilkunastu minutach stałam pod wieżowcem firmy Grey House. Na szczęście nie było korków. Spojrzałam na zegarek, 10:52. O rany ! Wbiegłam do budynku i podbiegłam do recepcji gdzie siedziała elegancka blondynka. Jak się później okazało blondynka numer 1..
-Dzień dobry. Anastasia Steele z wydawnictwa SIP. Jestem umówiona z panem Grey'em. Które piętro ? -spytałam zdyszana na jednym oddechu
-Dzień dobry. Tak, zgadza się. Czterdzieste piętro. Czy mog..-niestety nie dałam jej dokończyć, bo od razu gdy tylko usłyszałam numer piętra pobiegłam do windy. ..-Obym tylko zdążyła ! Albo ta winda jedzie tak kurewsko wolno, albo to ja już dostaję do głowy. Biorąc pod uwagę, że mam dosłownie 2 minuty i losy firmy w rękach  ,moje zachowanie chyba nie zalicza się do nienormalnych ?! Boże nie zdążyłam przeczytać pytań ! Dobra, trudno. Mam notatki..-pomyślałam. W końcu winda zatrzymała się na czterdziestym piętrze. Tam przy recepcji czekała na mnie blondynka numer 2. Po ułamku sekundy z korytarza po lewej wyłoniła się blondynka numer 3..- Serio ?! Czy tu pracują same blondynki ? Coś z tym człowiekiem jest nie tak ? -pomyślałam. Nie sądziłam wtedy, że odpowiedź na to pytanie poznam już niebawem.
-Dzień dobry. Pani Anastasia Steele ? -uśmiechnęła się nie szczerze
-Dzień dobry. Tak to ja. Jestem z wyd..- nie dała mi dokończyć
-Z wydawnictwa SIP, rozumiem. Proszę podać mi płaszcz i spocząć na minutę. Pan Grey za chwilę będzie gotowy- powiedziała
-Dobrze, dziękuję- oddałam jej płaszcz. Blondynka numer 2 powiedziała coś do blondynki numer 3 i zniknęła w innym korytarzu. Po sekundzie zorientowałam się, że blondynka numer 3 również gdzieś wyszła. Zostałam więc sama. Wtedy miałam okazję na spokojnie przyjrzeć się wnętrzu. Było ono w kolorach bieli, czerni i szarości. Po lewej stronie był jeden korytarz, a na wprost drugi. Po między nimi stała recepcja, zaś po prawej stronie znajdowało się wielkie od podłogi do sufitu okno. Widok z tej wysokości na Seattle był niesamowity. Po chwili blondynka numer 3 wróciła z kubeczkiem wody. Podziękowałam i kobieta znów zniknęła w korytarzu. Usiadłam i czułam jak stres zżera mnie od środka. ..-Dam radę. Pokażę, że potrafię. Nie zawiodę Jack'a. Nie zawiodę firmy, Kim i siebie. -powtarzałam w myślach. Zrobiłam duży łyk wody i modliłam się, żeby mieć to już za sobą. Nagle ujrzałam przed sobą blondynkę numer 2.
-Panno Steele, pan Grey jest gotowy. Czeka na panią w swoim gabinecie. Proszę za mną -uśmiechnęła się.
Odstawiłam kubeczek z wodą na stoliku obok kanapy, wzięłam torebkę oraz teczkę i ruszyłam za kobietą. Serce waliło mi jak oszalałe. Nagle się zatrzymałyśmy. Przede mną były duże drzwi..-To tutaj. Dasz radę Ana. Wejdziesz, zadasz kilka pytań i wyjdziesz. No dalej. To proste. No ,bo przecież co się może takiego wydarzyć ? - pomyślałam. No właśnie, to pytanie zadałam sobie z własnej, choć nieświadomej głupoty. Wzięłam głęboki oddech, ostatni raz spojrzałam na blondynkę obok mnie i chwyciłam za klamkę. Tylko mu tam nie zemdlej Steele ! - dobra rada mojej podświadomości. W końcu pchnęłam duże drzwi i weszłam do środka. W gabinecie było tak cicho, że słyszałam własny oddech... No i stukot moich obcasów. Zamknęłam drzwi i zrobiłam dwa kroki w przód. Rozejrzałam się w okół. Pomieszczenie  było duże, w odcieniach szarości. Z lewej strony stała kanapa i mały, szklany stolik. Po prawej były niskie szafki, pewnie z bardzo ważnymi dokumentami. Po lewej pod oknem stał szklany stół, a w okół niego cztery fotele. Na ścianach wisiało kilka abstrakcyjnych, ale stonowanych obrazów. Podobały mi się. Przede mną było ogromne okno na całą ścianę, od podłogi do sufitu z widokiem na Seattle. Na środku znajdowało się duże, dębowe biurko, a przed nim dwa fotele i mały, szklany stolik.

Za biurkiem stał on

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Za biurkiem stał on. Prezes. Był zwrócony tyłem do mnie, a przodem do okna. Podziwiał Seattle. Chyba się zamyślił, bo nie słyszał jak weszłam. Odkaszlnęłam delikatnie i wtedy mnie usłyszał. Odwrócił się przodem do mnie i wtedy go zobaczyłam. Nogi momentalnie się pode mną ugięły. Oddech ekspresowo przyśpieszył, a serce waliło, aż w gardle. Poczułam jakbym w sekundę dostała opuchem w głowę. Patrzyłam i nie wierzyłam. To był on... Nasze spojrzenia się skrzyżowały, było czuć panujące tam ogromne napięcie. Miałam wrażenie, że on też był w szoku. Jakby świat w jednej chwili się zatrzymał... Staliśmy i patrzyliśmy na siebie... Byłam tylko ja i on...

************

Pięćdziesiąt Odcieni SzaregoWhere stories live. Discover now