[4]

690 26 0
                                    

Następnego dnia obudziłam się z ogromnym bólem głowy. Ha ! Mówiłam,że pożałujesz ! -moja podświadomość znów zaczyna działać mi na nerwy. Nie pamiętam jak wróciłam do domu,ale grunt, że jestem tu cała i prawie zdrowa. Wstałam powoli z łóżka i zobaczyłam, że na moim dywanie śpi Hannah. Zdziwiłam się, ale postanowiłam jej nie budzić. Doczołgałam się do łazienki za potrzebą, a następnie do kuchni po wodę. Na kanapie w salonie leżał Jose,a na podłodze Max i Steve. Joe spał przy stole. Travis spał na podłodze w kuchni, oparty o szafki. Kate pewnie śpi z Eliotem u siebie w pokoju..-Kurde, aż tak zabalowaliśmy ?! Impreza chyba przeniosła się tutaj,bo widzę kilka szklanek, butelek po wódce i napojach, kartony po sokach i puste pudełka po jedzeniu. Chyba zamawialiśmy coś na wynos, ale nie pamiętam co..-pomyślałam. Nalałam sobie wody i wróciłam do swojego pokoju. Położyłam się i znów zasnęłam. Nie miałam zamiaru dzisiaj więcej wychodzić z łóżka.. tak zleciała mi sobota. Niedzielę spędziłam z Kate na zakupach. Nawet nie wiem kiedy wszyscy się wczoraj zebrali. Poniedziałek w pracy też jakoś zniosłam.
                              ***
Dziś jest wtorek, 26 maja. Mój budzik właśnie dzwoni. Powoli otwieram oczy, spoglądam na niego i widzę godzinę 7:30. Czas szykować się do pracy. Ten dzień miał być rutyną jak każdy inny. Przeciągnęłam się w łóżku,po czym wstałam i podeszłam do szafy. Nie zastanawiając się długo wybrałam dopasowaną, śliwkową sukienkę przed kolano i beżowe szpilki. Wzięłam ciuchy i udałam się do łazienki. Zdjęłam piżamę i weszłam pod prysznic. Byłam całkiem wyspana i spokojna. Nie myślałam o niczym, po prostu odprężyłam się pod kojącym strumieniem ciepłej wody. Dzień wydawał się być normalny... Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że wywróci on moje życie do góry nogami... Po paru minutach wyszłam spod prysznica, wytarłam się i ubrałam. Zrobiłam delikatny makijaż, przeczesałam moje brązowe włosy i skierowałam się na dół do kuchni, biorąc po drodze torebkę z fotela. Kiedy zeszłam na dół Kate już nie było. No tak, wspominała, że ma ważne spotkania dzisiaj. Naszykowałam sobie więc kanapki i kawę. Gdy zjadłam uznałam, że muszę już wychodzić. Była godzina 8:25, a pracę jak zawsze zaczynałam o godzinie 9:00.  Dziś pogoda nie była za ciekawą, było szaro, ponuro, a na dodatek padał deszcz. Uroki Seattle. Ubrałam płaszcz, wzięłam torebkę, parasol i ruszyłam do samochodu. Po chwili byłam już w drodze do wydawnictwa. Wczoraj minął tydzień od kąd zaczęłam tam pracować. Moje zdanie się nie zmieniło.. bardzo mi się tam podoba, mam dobry kontakt z innymi pracownikami, szef jest miły, ogólnie jestem zadowolona. Pod SIP podjechałam kilka minut przed 9:00. Brawo ! Masz coraz lepszy czas Steele -moja podświadomość jest wyjątkowo miła. Weszłam do budynku, kiwnęłam z uśmiechem głową do recepcjonistki Sary i udałam się prosto do windy. Kiedy byłam już na swoim piętrze przywitałam się z Hannah.
-Cześć Hannah, jak tam dzionek ? --uśmiechnęłam się
-Hej Ana. Dobrze, dziękuję -odwzajemniła uśmiech -Słuchaj, szef wzywa cię do siebie do gabinetu -oznajmiła
-Jak to ? Jack już jest ? -zdziwiłam się
-Tak, przyjechał wcześniej. Czeka na ciebie.
-Okej, a nie mówił co się stało ?
-Nie. Powiedział tylko, że jak przyjedziesz to masz od razu do niego przyjść
-Okej, rozumiem -uśmiechnęłam się niepewnie -to w takim razie idę -trochę się zdygałam
-Powodzenia -usłyszałam od Hannah odchodząc
Skierowałam się w stronę gabinetu szefa. Po drodze odłożyłam płaszcz i torebkę na swoje krzesło. Stanęłam przed drzwiami..-Czego on może chcieć ? Co takiego się stało, że wzywa mnie do siebie z rana ? O rany ! Chyba nie chce mnie zwolnić ?! Nie, nie może ! .. w sumie to może ..,ale przecież ostatnio mnie pochwalił ! O co chodzi ? -pomyślałam. Jak nie wyjdziesz to się nie dowiesz - dobra, moja podświadomość tym razem ma rację. Zapukałam niepewnie,a kiedy usłyszałam "proszę" delikatnie wcisnęłam klamkę i weszłam do środka. Jack uśmiechnął się i ręką wskazał abym usiadła naprzeciw niego.
-Dobrze, że jesteś Ana -uśmiechnął się
-Czy coś poważnego się stało ?
-Powiedzmy, że tak i nie -.. No to mi odpowiedziałeś, nie ma co ..-pomyślałam
-Czy zrobiłam coś źle ? Zwolnisz mnie ? -byłam pewna, że za chwilę usłyszę tak
-Spokojnie Ana, nie zamierzam cię zwalniać. Jesteś świetnym pracownikiem, znasz się na tym i nadajesz się tutaj -uśmiechnął się
-Ohh dziękuję, tak się cieszę
-Słuchaj , chodzi o to, że Kim się rozchorowała, a miała przeprowadzić wywiad z najbogatszym, najwyżej ustawionym, najbardziej wpływowym i najbardziej znanym prezesem nie tylko w Seattle, ale i na całym świecie.
-I co w związku z tym ? -dalej nie wiedziałam o co mu chodzi
-Proszę cię teraz, abyś to ty pojechała za nią na ten wywiad -no teraz to mnie rozwalił
-J-ja ? Przecież ja ...ja się n-nie nadaję. Ja pracuję tu dopiero tydzień. -wydukałam. On chyba sobie żartuje !
-Ana proszę, wiem ,że sobie poradzisz. Jesteś zdolna i inteligentna. Po za tym Masz okazję naprawdę się wykazać. -nakłaniał mnie
-A-Ale ja ..
-Ana. Potrzebujemy tego wywiadu. To szansa dla ciebie, ale też dla całej firmy SIP.  Nawet nie wiesz jakie on ma wpływy. Wiesz ile go błagaliśmy żeby poświęcił nam 10 minut ?! Zazwyczaj odmawiał takich wywiadów, ale tym razem się zgodził. Jego firma szuka wydawcy... jeśli się uda , być może podpiszemy z nim umowę na najbliższe kilka lat. Nie możemy zaprzepaścić takiej szansy. Ana .. błagam cię... - No i co ja mam zrobić ? To duża odpowiedzialność.. a co jak nawalę ? Co jak przeze mnie firma poniesie straty ? Straci szansę na umowę ?! ..dlaczego ja ? Zgódź się ! To twoja szansa. Pokaż na co cię stać Steele -moja podświadomość chyba trzyma stronę Jack'a. A może ma rację ? ...może faktycznie powinnam spróbować ?W sumie raz kozie śmierć. Teraz albo nigdy ..- pomyślałam
-No dobrze. Zgadzam się. -co ja wyprawiam do diaska ?! -krzyczę w myślach
-Świetnie ! -Jack poderwał się z miejsca -Wierzę w ciebie. Dasz radę Ana
-Ale ja nic o nim nie wiem. Nie wiem jak się nazywa, kim jest, czym zajmuje się jego firma...boże nawet pytań nie mam ! -zaczęłam panikować
-Spokojnie. Trzymaj -Jack wręcza mi czarną teczkę -Tu masz kilka informacji o nim,opis jego firmy, tego czym się zajmuje, a także pytania. Kim zdążyła wszystko przygotować. -uśmiechnął się szef
-O rany .. całe szczęście, co ja bym bez tego zrobiła ?! -odetchnęłam z ulgą -To kiedy jest ten wywiad ? Jutro ? Pojutrze ? W przyszłym tygodniu ? Muszę wiedzieć ile mam czasu by się do tego przygotować.
-Ana... bo ten ..yyy -Jack nie wiedział jak to powiedzieć -wywiad jest za dwie godziny
-Co kurwa ? Jak to za dwie godziny? Żartujesz sobie ze mnie ? -nie wierzyłam w to co powiedział
-A wyglądam jakbym żartował ? Mówię poważnie. Masz być u niego na 11:00. Okej ? -mój szef spoważniał
-O-Okej ,rozumiem
-Dobra, widzę, że się stresujesz. Zróbmy tak.. pojedziesz na ten wywiad, a później przywieziesz tylko to co od niego uzyskałaś, czyli odpowiedzi i jesteś wolna. Pojedziesz do domu odpocząć, bo raczej nie będziesz w stanie pracować ..-Jack to jednak dobry szef
-Dobrze, dziękuję. -uśmiechnęłam się delikatnie
-Tu masz dyktafon. Dasz radę go włączyć ?
-Tak, poradzę sobie -stwierdziłam
-Okej. W takim razie powodzenia. Losy naszego wydawnictwa są teraz w twoich rękach. Dasz radę -powiedział kiedy wychodziłam. Nic nie odpowiedziałam, tylko głęboko odetchnęłam. Zamknęłam za sobą drzwi i udałam się do swojego stanowiska.. -Co ja zrobiłam ?! Przecież ja nie dam rady. -pomyślałam. Nie oceniaj się tak krytycznie Steele !  -2:1 dla mojej podświadomości. Racja, muszę wziąść się w garść. I tak już nie ma odwrotu -westchnęłam. Mam jeszcze trochę czasu więc postanowiłam trochę o nim poczytać. Otworzyłam teczkę i wyjęłam kartki..

Pięćdziesiąt Odcieni SzaregoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz