-3-

2.3K 124 4
                                    


W samym środku stanął wysoki blondwłosy chłopak o pięknych szmaragdowych oczach. Na moje oko mógł mieć tyle samo lat co ja. Ale czy to jest... nie to nie możliwe przecież to było tak dawno temu, nie to nie może być on. Głos mężczyzny wyrwał mnie z moich myśli 

- Wybacz, spotkanie z doradcami się przedłużyło

- No nareszcie ile można mówić o jednym i tym samym, chodź podejdź i zobacz kogo my tu mamy 

Wzrok obu mężczyzn powędrował na mnie na co nieśmiało się uśmiechnęłam, obróciłam delikatnie głowę by spojrzeć na króla, wydawał się taki szczęśliwy jakby pojawienie się chłopaka rozwiało całą jego złość. Kątem oka zauważyłam, że usta chłopaka są lekko rozchylone, spojrzałam w jego zielone tęczówki i w tedy wszystkie wspomnienia wróciły to był ON, to mój A..

- Aleksandrze na co czekasz - powiedział zniecierpliwiony monarcha

- J-już idę 

Zaczął kierować się w naszą stronę, dygnęłam spuszczając wzrok na piękny czerwony dywan. Jak to możliwe przecież Aleksander, którego znałam był biednym synem barmana, a nie następcą tronu. Pamiętam to jak dziś powiedział mi że, musi wyjechać z kraju i już nigdy go nie zobaczę wtedy po raz ostatni widziałam te piękne hipnotyzujące spojrzenie.

- Witam Wasza Wysokość - odezwałam się po dłuższej chwili, na co on kiwnął 

- Na czym to ja... A tak a więc Panno Lucy jak mniemam - skinęłam - mam dla Pani propozycję, ostatnio żona jednego z moich doradców kupiła wspaniały obraz i z tego co wiem to właśnie Pani go namalowała

Machnął do strażnika stojącego przy drzwiach, po chwili dwóch innych wniosło średniej wielkości obraz. Rzeczywiście to dzieło należało do mnie, ale skąd wzięło się w pałacu skoro kupiła je żona doradcy

- Tak Wasza Wysokość namalowałam ten obraz  

- Świetnie w takim razie mi też taki namalujesz

- Dobrze ale..

- Nie przyjmuję sprzeciwu, a teraz możesz odejść pokojówka zaprowadzi cię do twojego tymczasowego pokoju tam znajdziesz wszystko co będzie ci potrzebne

Dygnęłam i zaczęłam kierować się do drzwi po drodze rozglądałam się za księciem lecz nie było go w Sali Tronowej, najwidoczniej musiał wyjść a ja tego nie zauważyłam. Wyszłam z pomieszczenia, idąc niezdarnie na kogoś wpadłam i o mało co bym upadła gdyby nie czyjeś silne ramiona podtrzymujące mnie na nogach

- Lucy - szepnął

-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-__--__---___---___----___---____----___---

 I jak wam się podoba rozdział piszcie w komentarzach i pamiętajcie że

gwiazdka + komentarz = motywacja 

Dobranoc i do następnego paa <3      







WyjątkowaWhere stories live. Discover now