-1-

2.7K 141 23
                                    

Lucy

Idę ciemnymi ulicami Salveni, dzisiejszy wieczór jest wspaniały świeże letnie powietrze muska moją twarz, rozrzucając  jasno brązowe włosy w różne strony.

Dziś był mój szczęśliwy dzień udało mi się zarobi parę groszy pomagając w kwiaciarni. Dla niektórych mogłoby się wydawać, że to głupie siedzieć od rana aż do zmierzchu w kwiaciarni tylko po to by zarobić marne 3 grosze. Lecz dla mnie każde pieniądze się liczyły.

Jestem Srebrną mieszkanką a takim jak ja żyje się ciężko, ledwo wiążemy koniec z końcem. Większość dzieci zamiast chodzić do szkoły, pracuje w pocie czoła na polach tylko po to, żeby zarobić i pomóc rodzinie. Jednym z takich dzieci byłam ja, od kąt pamiętam chciałam chodzić do szkoły jednak matka sprzedała mnie kiedy miałam 12 lat jako pomoc domową. Z tego co wiem wzięła za mnie niezłą sumę pieniędzy.

W wieku 15 lat zdecydowałam się uciec mojemu właścicielowi, nie wytrzymywałam tego jak mnie traktował. Kiedy robiłam coś źle bił mnie lub wymyślał upokarzające kary.

Od tego czasu minęły 2 lata przez ten czas znalazłam sobie dwu pokojowe mieszkanie na obrzeżu miasta i zdążyłam zapomnieć o przykrej przeszłości.

Dochodziłam już do domu, ustałam naprzeciwko drzwi jednak dziwiło mnie to, że nie były zamknięte tylko otwarte. Niepewnie pchnęłam je i weszłam do środka, w rogu pokoju stał  mężczyzna, na moje oko mógł mieć z 35 lat.

- Panna Lucy Ferro? - zapytał kiedy mnie zobaczył.

- T-tak o co chodzi? - odpowiedziałam niepewnie.

- Mam nakaz pani aresztowania -  powiedział z twarzą niepokazującą żadnych uczuć.

Moje nogi w jednej chwili stały się jak z waty a świat zaczął wirować. 

- CO! Ale jak to przecież nic nie zrobiłam! - Zaczęłam wrzeszczeć, nie panowałam nad sobą nigdy nie miałam problemu z prawem.

- Takie polecenie wydal sam król, mam panią zabrać w tej chwili do pałacu tam dowie się pani wszystkiego - Odparł bez zająknięcia się

Przestraszyłam się nie wiem o co chodzi, nigdy przedtem nie miałam problemów żyłam na uboczu, nie mieszałam się w żadne afery czy protesty.

- A co jeśli nie pójdę? - spytałam pewniejszym już głosem.

- Zabiorę panią siłą, lecz wolał bym to zrobić dobrowolnie - zrezygnowana spuściłam głowę i pokiwałam twierdząco

Mężczyzna minął mnie w przejściu i skinieniem pokazał bym udała się za nim, posłusznie wyszłam na zewnątrz dopiero teraz zauważyłam czarny samochód stojący niedaleko mojego domu. Podeszłam do niego i wsiadłam do środka, mężczyzna usiadł za kierownicą i spojrzał w lusterko. Byłam cała roztrzęsiona nie wiedziałam co takiego zrobiłam.

- Hej nie martw się już tak jeżeli nie masz nic na sumieniu to wszystko będzie dobrze - spojrzałam zdziwiona w stronę kierowcy, jeszcze przed chwilą był twardy i stanowczy a teraz mnie pociesza i mówi że wszystko będzie dobrze.

- mam pytanie, jak się nazywasz? - nastała cisza

- Luke - powiedział spokojnym tonem

- Dziękuję... Luke - wymamrotałam pod nosem

Po naszej krótkiej wymianie zdań usłyszałam warkot silnika, ruszyliśmy w długą drogę do zamku. Przyglądałam się mijającym drzewom dopóki nie zmorzył mnie sen.   

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Elo mam nadzieję że się podoba przepraszam was za jakiekolwiek błędy piszcie w komentarzach co sądzicie o tek książce gwiazdki mile widziane  ;-;

do następnego paa ;-;

gwiazdka = motywacja

  

                        

  

         

WyjątkowaWhere stories live. Discover now