Epizod *36*

244 35 9
                                    

Wyszedł z łazienki już ubrany w czyste, świeże ubrania.  Zabrał telefon i zaczął wykonywać wiele telefonów. Jeden po drugim. Zajęło mu to kilka godzin ale był zadowolony z rezultatu. Uradowany załatwionymi sprawami rozsiadł się na kanapie lecz jego odpoczynek nie był zbyt długi ponieważ w całym domu rozbrzmiał dźwięk dzwonka. Joseph wydał z siebie jęk i wstał, otworzył drzwi i zabrał swoją przesyłkę. Nie była ona duża ani średnia ani nawet mała było to bardzo maleńkie pudełeczko które brunet trzymał z zachwytem w rękach. Delikatnie położył go na stolik w salonie. Podczas poszukiwania kluczy, portfela i innych potrzebnych rzeczy Tyler zadzwonił do Jenny czy by nie mógł pożyczyć auta na jakieś dwa dni. Oczywiście blondynka się zgodziła. Po zakończonej rozmowie i po odszukaniu wszystkich rzeczy i zabraniu maleńkiego pudełeczka pozytywnie nastawiony chłopak opuścił dom. Brunet rozmyślał o reszcie dnia która wydawała mu się tak piękna, że był pod wielkim szokiem kiedy znalazł się pod szpitalem ponieważ niedawno przecież był w salonie. Odetchnął lekko przed drzwiami budynku i wszedł i pokierował się do sali w której leży Josh. 

-No witam państwa. Przepraszam, że przerywam ale chciałbym tego otóż przystojnego pana zabrać stąd w przytulniejsze miejsce-momentalnie rozmowa Jenny i Josha umilkła a różowo włosy uśmiechną się do młodszego. 

-Ależ pozwalam-gdy dziewczyna wypowiadała te słowa rzuciła w stronę Tylera kluczyki do samochodu. Dun był lekko zdezorientowany. 

-No to co moje słoneczko idziemy-brunet złapał za dłoń starszego i prowadził do wyjścia.

-A rzeczy i wszystko, lekarze?-Josh nie umiał skonstruować zdania z powodu zaskoczenia całą tą sytuacją. 

-Jenna się wszystkim zajmie nie martw się a teraz zrelaksuj się-otworzył przed nim drzwi samochodu a Dun zasiadł na miejscu pasażera. A po chwili brunet już siedział za kierownicą i odpalał silnik.

-Dokąd ty mnie w ogóle ciągniesz?

-Do krainy, piękniej krainy. Jesteś gotowy na bardzo ekscytujący dzień?-wypowiadając te zdania młodszy patrzył prosto w oczy swojemu ukochanemu. 

-Owszem jestem gotowy-uśmiech starszego był jedną z rzeczy na jakie Tyler czekał przez te kilka dni. Joseph musiał powstrzymać się przed odpłynięciem przez osobę siedzącą obok niego. Chciał utrzymać plan.

-No to jedziemy...



### 

Szał ciał moi drodzy... Widać co z tego wyjdzie no ale, może im coś a może ktoś pokrzyżować plany... I w ogóle jaki Tyler się zrobił no ja nie mogę... Transformacja XD Okay miłego czytania i oczywiście jeśli się podobało zostawcie gwiazdeczkę i komentarz 

My kik story // JoshlerWhere stories live. Discover now