Rozdział 1

38 3 2
                                    

Hold me like you never lost your patience

Tell me that you love me more than hate me

All the time

And you're still mine


Siedzę w kuchni; Piję gorzką, czarną kawę.

Kiedyś niemal ciągle byłem przywiązany do przeszłości. Ostatnio zrozumiałem, że to wszystko nie ma sensu. To całe rozpamiętywanie, otwieranie starych ran, grzebanie w nich, sprawianie bólu sobie i wszystkim dookoła.

Udało mi się wyrzucić z głowy prawie wszystko. Ale nie potrafię tego zrobić ze wspomnieniami o tobie. Ile straciłem ja przez tę jedną sekundę, ile straciłeś ty? Nie mogę przestać myśleć, że przez te wszystkie lata miałeś kogoś innego, a ja byłem tylko dupą na boku - nie umiem tego inaczej nazwać, ale przecież wiesz, że mam niewyparzoną gębę. Najpierw mówię i robię, potem myślę, mój odwieczny problem.

Wstaję od stołu, wylewam zimną kawę do zlewu. Zamiast niej wyciągam z szafki whisky, nalewam do połowy szerokiej szklanki z grubego szkła, takiej specjalnie do tego alkoholu. Nie mogę sobie przypomnieć, czy kupiłem cały ten zestaw sam, czy z tobą. Większość tych szklanek stłukłem, w złości albo w zwykłej niezdarności.

- Brian, przepraszam. Za to, co ci robiłem i co zaraz ci zrobię. Nigdy tego nie chciałem, okłamywać cię tak okrutnie. Wydawało mi się, że to dobre zagrywki, ale po tych wszystkich latach zrozumiałem, że to najgorsze, co mogłem zrobić. Nie chcę cię skrzywdzić, ale Jego krzywdy obawiam się bardziej, dlatego... Posłuchaj, od 94 jestem z kimś innym. I to Jego teraz wybieram. Zresztą, zawsze wybierałem Jego. Przepraszam. Naprawdę przepraszam.

Zamykam oczy. Próbuję wyrzucić to wszystko z głowy, jak najszybciej. Nie ma cię dla mnie i już nigdy nie będzie. Nie potrafię zliczyć, ilu ludzi mam w sercu. Różnica jest taka, że ciebie nadal mam w życiu, a wolałbym, żebyś odszedł gdzieś daleko, żebym nie musiał na ciebie patrzeć, czując, jak za każdym razem coś we mnie umiera, a kiedy otwieram usta, żeby powiedzieć zwykłe, codzienne 'hej', ledwo się kontroluję. Ledwo znajduję siłę, żeby powstrzymać się przed potokiem słów, szukania odpowiedzi dlaczego wyrzuciłeś moje serce i zwyczajnie je zdeptałeś.

Dzwoni mój telefon.

- Halo?

- Hej Bri.

Mógłbym napisać tysiąc piosenek o tym cierpieniu.

- Czemu dzwonisz o szóstej rano?

Stefan parska i przez chwilę nic nie mówi.

- Jest druga popołudniu.

- Oh. - rzucam okiem na, oczywiście, zepsuty kuchenny zegar. - Przed chwilą wstałem.

Czekam, aż powie 'to nic nowego', ale zamiast rozmawiać ze mną, mówi coś do kogoś, kto akurat z nim jest. Mimowolnie wyobrażam sobie, jak leży w łóżku z nim. Z tym drugim. Jak się do siebie uśmiechają - on całuje Stefana i prosi, żeby już się rozłączył.

Czuję wściekłość, zalewa mnie, nie potrafię kontrolować tego jadu, który natychmiast się ze mnie wylewa. Zresztą, nigdy tego nie potrafiłem.

- Wiesz co, zadzwoń, jak skończysz się migdalić.

Stefan głośno się śmieje, a ja mocno, bardzo mocno gryzę się w wewnętrzną stronę policzka. Metaliczny smak krwi w ustach. Szybko się rozłączam, zanim powiem o jedno słowo za dużo.

Za godzinę mamy wywiad, potem zaczynamy trasę Dancing With Ghosts. Powinienem się pakować, przestać tak dużo myśleć, skupić się na muzyce. To powinno być proste, ale wcale takie nie jest.

Nalewam kolejną szklankę whisky i wypijam palący płyn jednym haustem.

***

Helena mówi do mnie, staram się słuchać, ale odpłynąłem myślami już za daleko, żeby jej głos mógł do mnie docierać. Szturcha mnie łokciem w bok.

- Pójdziemy na kawę, zanim zaczniesz koncertować po całym świecie? - w końcu udaje mi się wystarczająco skupić na jej słowach.

Prowadzi mnie do jakiejś kawiarni, siadamy przy stoliku z filiżankami przeciętnej kawy za zbyt wysoką cenę.

Przyglądam jej się; Jest ładna, ma zjatyckie rysy, czarne włosy do ramion i ciemne oczy. Przypominam sobie, jak całkiem niedawno mnie pocałowała, przy robieniu zdjęć do nowego albumu. To był słodki, krótki pocałunek, ale poczułem się, jakbym odradzał się na nowo, wiecie, motyle w brzuchu i te sprawy. Przy niej miękły mi nogi i twardniało 'coś innego', a ona doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Wykorzystywała to na każdym kroku.

- Masz tłuste włosy, ubierasz się zupełnie jak nie ty i na dodatek ciągle widzę cię ze szklanką w dłoni, która bynajmniej nie zawiera soku jabłkowego. - Helena łapie mnie za dłoń, mowiąc to. Przeszywa mnie dreszcz.

- To zwariowany okres, wiesz. - odpowiadam zgodnie z prawdą.

Potem idziemy do łóżka, w moim mieszkaniu. Seks z nią jest jak wypicie butelki wina na raz - kręci mi się w głowie, kiedy całuję ją po wewnętrznej stronie ud, a rano budzę się z kacem. Może trochę żałuję, ale myśli wyparowują mi z głowy równie szybko, jak się w niej pojawiły; Helena uśmiecha się, patrząc na mnie z tym specyficznym wyrazem w oczach, którego jednak nie umiem jeszcze nazwać. Ma rozczochrane włosy, nasze ubrania leżą porozrzucane nawet w przedpokoju.

Może to jest to, co dzieje się, kiedy tornado spotyka się z wulkanem.

- Masz w głowie kogoś innego.

Nie umiem i nie chcę jej tego powiedzieć. To nie jest ten czas.

Butterflies & HurricanesWhere stories live. Discover now