Rozdział 21

6.4K 760 271
                                    

- Amelia!

Uniosłam głowę, kiedy usłyszałam głos Janka. Pociągnęłam nosem i objęłam jeszcze bardziej nogi rękoma. Byłam na siebie niesamowicie zła za to, że pokazałam swoją słabość po kilku głupich słowach i uciekłam stamtąd jak postrzelona, zamiast grać niewzruszoną. Myślałam, że jestem w tym najlepsza.

Spojrzałam w stronę wody, kiedy usłyszałam plusk układanej na niej łódki i przetarłam twarz dłońmi. Oparłam głowę o pień drzewa i przyglądałam się jak brunet pewnymi ruchami wiosłuje, żeby jak najszybciej znaleźć się na wysepce.

- Wołałem cię, martwiłem się, dlaczego się nie odzywałaś? - zapytał szybko, kiedy tylko wszedł na ląd.

- Przepraszam, nie powinnam cię tam zostawiać samego. 

- Płakałaś? - skrzywił się i usiadł tuż koło mnie.

- Nawet nie potrafię opisać słowami jak bardzo ich nienawidzę - powiedziałam przez zaciśnięte zęby, uznając jego pytanie jako retoryczne.

- Kim był ten skurwysyn? Byłaś z nim kiedyś? - zapytał i objął mnie szczelnie ramieniem.

Na samą myśl o nim schowałam twarz w dłonie i skrzywiłam się boleśnie. Wspomnienia wracały do mnie ze zdwojoną siłą i nie mogłam nic na to poradzić. Nie dotykało mnie to tak bardzo, dopóki nie zobaczyłam go znowu po kilku latach, mówiącego do mnie w ten charakterystyczny sposób. Tylko on mnie tak nazywał, nikt inny. 

- Spokojnie - brunet położył policzek na mojej głowie i pozwolił przytulić się do swojego torsu.

- Nie wiem, nie potrafię go nawet nazwać - powiedziałam zgodnie z prawdą.

- Ta dziewczyna to twoja siostra, tak?

- Traktowałam ją tak tylko przez pierwszy rok - zacisnęłam usta. Wiedziałam, że mówię zagadkami i on nic z tego nie rozumie, ale nie wiedziałam od czego zacząć.

- Musieli ci nieźle zajść za skórę skoro aż tak mocno zareagowałaś.

- Nawet nie wiesz jak bardzo żałośnie się czuję, kiedy mam ci o tym opowiadać - wyszeptałam i podniosłam wzrok na jego twarz.

- Nie musisz jeśli nie chcesz - powiedział i przytknął usta do mojego czoła.

- Chcę żebyś wiedział o co chodzi, bo inaczej weźmiesz mnie za wariatkę. Poza tym jestem ci winna jakieś informacje o sobie - mruknęłam cicho i przymknęłam oczy, czując ciepło jego warg.

Brunet westchnął ciężko i spojrzał na mnie niepewnym wzrokiem.

- Tak, byłam kiedyś z Maksem. My... byliśmy bardzo blisko. Miałam piętnaście lat, a on wtedy osiemnaście. Naprawdę myślałam, że znalazłam miłość swojego życia i wiem, pomyślisz, że jak taka młoda dziewczyna może nazwać cokolwiek miłością. Ja mogłam. Doskonale wiedziałam co znaczy czuć brak miłości, więc jeszcze mocniej czułam jej obecność.

Brunet zacisnął szczękę i pokiwał twierdząco głową. Przynajmniej miałam świadomość, że żalę się do odpowiedniej osoby, do takiej, która doskonale wie o jakim uczuciu teraz mówię.

- Robiliśmy razem wszystko, nie opuszczaliśmy się na krok. Ludzie z okolicy wróżyli nam razem przyszłość do końca życia, bo nie widzieliśmy poza sobą świata. Znaczy ja nie widziałam nic poza nim.

- Boje się tego co usłyszę - wtrącił, nerwowo zerkając w stronę wody.

- To był tylko żart.

- Słucham?

- Ten związek, to był żart. Maks tak naprawdę nic do mnie nie czuł i oszukiwał mnie przez rok czasu, spotykając się za moimi plecami z Samantą. Po prostu z nią był, kiedy tylko się rozstawaliśmy wieczorami.

Get used to itOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz