Rozdział 13

6.8K 667 200
                                    

Otworzyłam zaspane oczy, kiedy poczułam jak ktoś potrząsa moje ramię. Zamrugałam kilka razy nieobecnie, spoglądają przez zmrużone powieki na bruneta. 

- Co się stało? - zapytałam i uniosłam się powoli do pozycji siedzącej. 

- Nie chciałem cię budzić, ale jesteś moją ostatnią deską ratunku - skrzywił się i wskazał ruchem ręki na krawat w swojej ręce. - Powiedz, że umiesz go wiązać. 

- Chodzisz w nim codziennie i jeszcze nie nauczyłeś się tego robić? - mruknęłam zaspanym głosem, przekręcając się na kolanach w jego stronę. 

- Wolę inaczej wykorzystać czas na uczenie się tego ustrojstwa - podszedł jeszcze bliżej łóżka, podając mi do ręki czarny krawat. 

Ma szczęście, że kiedyś przed ślubem znajomych obejrzałam filmik na internecie jak to robić, żeby zawiązać go swojemu tacie. 

Jego kołnierz był już podniesiony co oznaczało, że podjął desperacką próbę zrobienia tego samemu. Przełożyłam materiał za jego głowę i splotłam jego dwa końce. Brunet patrzył niecierpliwie na zegarek na swojej ręce i przeskakiwał niespokojnie z nogi na nogę. Przeciągnęłam grubszą część krawatu przez środek i wyprostowałam go palcami. Kilka zasadniczych ruchów i po sprawie. Naprawdę musi nie lubić tego formalnego stroju skoro nauczenie się wiązania krawatu jest dla niego aż taką stratą czasu. 

- Gotowe - poprawiłam jego kołnierz, drażniąc przy tym delikatnie paznokciami skórę jego szyi. 

- Dziękuję - złapał za tył mojej głowy i przytknął swoje ciepłe wargi do mojego czoła, zostawiając na nim szybki pocałunek. 

Sapnęłam zdziwiona, a on jak gdyby nic opuścił moją sypialnie i popędził w stronę drzwi wyjściowych. Usiadłam na swoich nogach i spojrzałam w jego stronę, ale szybko zniknął zostawiając mnie zupełnie samą w apartamencie. 

Znowu opadłam plecami na łóżko i wtuliłam policzek w poduszki. Najpierw nie mogłam pójść normalnie spać, bo pół nocy robił sobie ze mnie żarty i podpuszczał mnie do momentu aż nie schowałam się pod kołdrą i zaczęłam go ignorować, a teraz obudził mnie o świcie i sprawił, że nie dam rady znowu zasnąć. 

Eliza to szczęściara. 

***

- Mam nadzieję, że nie będziesz miała przez to problemów. Urywanie się z zajęć nie jest raczej w twoim stylu - powiedziałam i złapałam Wiktorię za rękę, kiedy przeskakiwała przez niski murek.

- Niecodziennie jesteś w Londynie, prawda? 

- To wystarczający argument - zaśmiałam się, marszcząc nos. 

Promienie słońca są tak intensywne, że moje okulary ledwo sobie z nimi radzą. Uwielbiam taką pogodę, bo niesamowicie wpływa na moje samopoczucie.  

- Przyjechałaś i od razu poprawiła się pogoda. Nie myślałaś, żeby tutaj zamieszkać? - brunetka spojrzała na mnie pytająco. 

- Najpierw to zjadłabym jakieś dobre śniadanie, bo umieram z głodu. 

- Znam jedno fajne miejsce, Carl mnie tam czasami zabiera - uśmiechnęła się delikatnie i pociągnęła mnie w stronę taksówki. 

- Wiktoria? - podniosłam głos i złapałam ją mocniej za rękę. Kiedy odwróciła się w moją stronę, zaczęłam dotykać jej czoła i policzków. 

- Co ty do cholery robisz? - zmarszczyła brwi i wyswobodziła się z mojego uścisku. 

- Sprawdzam czy jesteś zdrowa. Minął miesiąc, a ty nadal mówisz o tym samym chłopaku. Naprawdę nadszedł ten dzień, kiedy postanowiłaś być stała w uczuciach? - zapytałam z niedowierzaniem i wsiadłam na tylne siedzenie taksówki. 

Get used to itOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz