Choćbyś mnie przeklął w rozpaczy

1K 115 78
                                    

"Miłość Ci wszystko wybaczy
Smutek zamieni Ci w śmiech.
Miłość tak pięknie tłumaczy:
Zdradę i kłamstwo i grzech.
Choćbyś ją przeklął w rozpaczy,
Że jest okrutna i zła,
Miłość Ci wszystko wybaczy
Bo miłość, mój miły, to ja."

- Julian Tuwin

Noc była cicha i spokojna. Ale z drugiej strony nawet w Petersburgu po północy w środku tygodnia ruch uliczny nie należał do najintensywniejszych. Yuuri wyrwał się z nerwowego snu na jawie, gdy półleżąca pozycja, w jakiej zastygł na kanapie, stała się zbyt niewygodna. Logicznie rzecz biorąc, powinien wstać, jakkolwiek się ogarnąć i położyć jak normalny człowiek w sypialni. Och, pieprzyć logikę. Myśl o spaniu w łóżku, ich wspólnym łóżku, odrzucała go tej nocy. Niezdecydowany co ze sobą począć, obrócił się tyłem do okien i zagłębił w gonitwę myśli, jaka nie pozwała mu normalnie zasnąć.

Wiktor wciąż nie wrócił. Po tym jak wyszedł, trzaskając drzwiami kilka godzin temu, słuch po nim zaginął. Pewnie poszedł się uchlać, w końcu w Hasetsu też tak robił, gdy coś go trapiło, albo przeciwnie, gdy miał szczególnie dobry humor. Potem wracał chwiejnym krokiem, jak koń pociągowy pamiętający na oślep drogę. Tylko następnego ranka wyglądał jak siedem skacowanych nieszczęść, gniewnie burcząc na domowników śmiących bezczelnie podśmiewać się z jego stanu.

Tym razem sytuacja prezentowała się poważniej, bo i powód do picia był inny. To nie tak, że wcześniej się nie kłócili. No, dobra. Wcześniej kłócili się tak naprawdę tylko raz, wtedy w Barcelonie. Wszelkie spory w Japonii nie trwały dłużej niż kilka godzin, czasem dzień, i po demonstracyjnym strajku milczenia z obu stron, kończyły się raczej naturalnie. Dopiero w Barcelonie po raz pierwszy podnieśli na siebie głos i nie mogli dojść do porozumienia. Choć nie, też nie do końca... Yuuri był opanowany. Przygotował sobie plan na tamtą noc i choć gwałtowna reakcja Wiktora go zaskoczyła, nie wyszedł ze swojej roli. Wtedy to raczej Rosjanin kłócił się do niego.

Teraz jednak spór był bez wątpienia dwustronny. Długi, wyczerpujący i zakończony trzaśnięciem drzwiami.

Ze smutkiem uświadomił sobie, że punktem zapalnym było coś, co przez zeszłe tygodnie dawało mu tyle radości. Seks. Czynność, do której potrzebowano dwóch chętnych osób. Ostatnie dni przyniosły przypadkowo dużo stresu i nerwów, a umysły łyżwiarzy nawet po zejściu z tafli nie do końca zapominały o niepowodzeniach w treningach. Dzisiaj nie mieli zbyt dobrych humorów już od rana. Nikiforow nie dosłyszał budzika i obaj zaspali, skoki jak zaklęte nie chciały wychodzić żadnemu z nich, a w dodatku nawet pogoda nie sprzyjała, przynosząc petersburżanom nieprzyjemny, mokry śnieg. Wiktor chciał poprawić sobie nastrój wspólnymi pieszczotami, Yuuri uważał, że w takim stanie i tak nic przyjemnego z tego nie wyniknie. I w tym cały był ambaras. W trakcie wynikłej dyskusji, ich głosy coraz bardziej się podnosiły, emocje dyktowały dobór słów, a temat skręcał w rejony normalnie unikane. Ale po przekroczeniu pewnej granicy, nie ma odwrotu. Wszystkie drobinki, małe urazy, nieprzychylne przemyślenia, zbierane dzień po dniu i w sprzyjających warunkach łatwe do ignorowania, skrzętnie wykorzystały okazję, by czmychnąć na wolność. Nie ważne, że raniły tę drugą osobę. Puszki Pandory nie dało się tak łatwo zamknąć.

Szczegóły zlewały się w jeden niewyraźny obraz, z którego wyłaniały się pojedyncze zdania dialogu. Japończyk sam już nie wiedział, czy większy uścisk w sercu czuł, przypominając sobie własne słowa, czy te usłyszane od Nikiforowa. Cóż, Yuuri na pewno nie był oszczędny w oskarżeniach. O egoizm, brak empatii, niezrozumienie, zbytnią dumę, ba, nawet słabej pamięci Rosjanina się oberwało, bo ile można przypominać o umówionych spotkaniach, drobnych obietnicach... Ale praktycznie to samo usłyszał względem siebie. Egoizm, brak empatii, niezrozumienie, zbytnia duma... Pięknie się dobrali!

Choćbyś mnie przeklął w rozpaczyWhere stories live. Discover now