Rozdział 15. Pierwsza wspólna noc

8.6K 745 50
                                    


ENJOY!!!




Zmrużyłam oczy, pełna słusznych wątpliwości. No bo jak można zareagować na wiadomość, że jesteś zmuszona przenocować z facetem ( i jego kuzynem ) którego ledwie znasz, w małym namiocie— w lesie— ponieważ złapaliście gumę? Żeby jeszcze tego było mało, rodzice nie mają telefonu— jeżeli nie bierzesz pod uwagę stacjonarnego, który ma kaprys nie działać zawsze wtedy, kiedy to nie jest konieczne— a wujek tegoż mężczyzny wyjechał gdzieś i zapowiedział swój powrót dopiero na następny dzień.

Jakie są szanse, że takie rzeczy się dzieją w realnym świecie?

Skąd on wziął namiot w tym wozie, tak w ogóle? Czy zawsze z nim jeździ, na 'wszelki wypadek'?

Skrzywiłam się i wyciągnęłam przed siebie dłonie, by zagrzać przy ognisku. Noc była okropnie zimna, a ja nie przygotowałam się na nockę w plenerze. Przeniknął mnie dreszcz, a na ciele pojawiła się gęsia skórka. Pomimo ognia, trzęsłam się jak osika do czasu, aż niespodziewanie poczułam na plecach subtelny dotyk materiału. Ze zdziwieniem stwierdziłam, że Einar nałożył na moje ramiona olbrzymią, ciemnozieloną bluzę. Wsunęłam ręce do rękawów, mrucząc podziękowania.

Mężczyzna odwrócił się i pomaszerował w stronę samochodu, gdzie siedział mały azjata, szczerząc się jak mysz do sera. Z naszej trójki to właśnie on wydawał się szczęśliwy możliwością nocowania w lesie. Trudno się dziwić. Przecież dzieciaki w jego wieku uwielbiają ruch i świeże powietrze... Przynajmniej te bardziej normalne, uzupełniłam gdy moje myśli skierowały się ku mojej siostrze. To dziwne stworzenie przesiadywało całą noc przy grach komputerowych, zamiast się dotlenić, czy coś.

Uśmiechnęłam się do chłopca, gdy pomachał mi ochoczo z siedzenia. Odwzajemniłam gest, a po chwili nim zdążyłam się zorientować co się dzieje, byłam już przez niego tulona.

Mimo, że wampiry są szybsze od wilkołaków, to wciąż ta nadludzka prędkość potrafiła być wstrząsająca...

Tommy usiadł mi na kolana i wtulił w moje ramiona. Krzyczałam w myślach, bo siedział na jednej nodze, w której powoli traciłam czucie. Nie miałam jednak serca go ściągać, a nawet gdybym chciała to nie mogłam, bo w chwili, kiedy dosłownie myślałam, że konieczna będzie amputacja, ciężar zniknął, a ja wpatrywałam się jak Einar podnosi chłopca i sadza go u siebie.

Skrzyżowaliśmy spojrzenia. W niem dlaczego, ale odniosłam wrażenie, że wiedział. 

Zaczęłam wyginać palce z nerwów. To było miłe. On był miły. 

Ciężko przetrawiłam to spostrzeżenie, że robił rzeczy bez słowa narzekań, przewidując moje pragnienia zanim nawet sama byłam ich świadoma albo kiedy nie mówiłam niczego, ale on to wiedział tak jak teraz. 

Przyjemne ciepło rozlało się po moim ciele, a twarz prawdopodobnie przybrała kolor piwonii. Zagryzłam wargi i niespokojnie założyłam włosy za ucho. Wzięłam głęboki oddech i zamarłam, gdy uświadomiłam sobie, że on na mnie dalej patrzy.

Jak się oddycha?

— Wdech i wydech— rzucił rozbawiony mężczyzna. Jego to bawiło, a ja chciałam wskoczyć do wody i utonąć. Tak. Jeszcze mogę to zrobić.— Spokojnie— Mrugnął.

Czy on nie jest świadomy, że pogarsza sytuację?



Wilczy lokatorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz