Andres F.

190 26 2
                                    

Chcieliście mi pomóc. Tak przynajmniej twierdziliście.
Nie winie was za to, że wam nie wyszło.
Nie winie was za zo, że mnie opuściliście.
Nie winie was za to, że czułem się nie potrzebny.
Nie winie was ze to, że nie mnie zawiedliście.
Przecież nigdy nie oczekiwałem, że będziecie zawsze.
A jednak to boli.
Bardzo.
Nie winie was za to, że jestem beznadziejny.
Nie winie was za to, że nie potrafiliście lub nie umieliście mi pomóc.
Przecież nie każdy musi być tak głupi jak ja.

Za to co się zaraz stanie winie tylko siebie.
Przecież to moja wina, że jestem brzydki.
Że nikt mnie nie chce.
To moja wina, że wkurzam was moją beznadziejnocią.
To moja wina, że jestem beznadziejny.
Może po prostu za dużo myślałem.

To już nie istotne.
Stoje tu.
Na moście.
I umrę tak jak żyłem.

Samotnie.

Bo takie jest moje przeznaczenie.

Bo ktoś musi.

A mnie przynajmniej nikt nie będzie żałował.

Wszystko i nic, czyli jak zabłądzić w skocznym świecieWhere stories live. Discover now