*Simón*
Skończyłem już pakowanie. W mieszkaniu wreszcie zapanował porządek. Nasze bagaże postawiłem obok szafy. Siadam na łóżku, czekając aż Luna wyjdzie z łazienki. Była dzisiaj taka szczęśliwa i rozpromieniona, jak dawniej. Odwiedziny Niny dobrze jej zrobiły. Ciężko jest mi ją teraz stąd zabierać. Dopiero co wyszła z "więzienia", zamieszkała ze mną pod jednym dachem na dwa dni i znów zabierają ją do innego kraju, do prawie obcych ludzi, bo Luna widziała się ze Stefano chyba tylko dwa albo trzy razy i do tego bardzo dawno temu, nawet nie wiem, czy go pamięta. Pociesza mnie myśl, że może ucieszy się na wieść, że zabieram ją do Cancún.
Z przemyśleń wyrywa mnie Luna, która właśnie macha mi ręką przed oczami.
- Simón, co się dzieję? Znowu odpłynąłeś. O co chodzi?
- Przepraszam Cię Luna. Po prostu myślę o tej jutrzejszej podróży. A o czym mówiłaś?- pytam spoglądając na dziewczynę i ...- Fajną masz piżamkę, nareszcie możesz pozbyć się tego worka.
- Właśnie, chciałam Ci się nią pochwalić, dostałam ją dzisiaj od Niny.
- Na pewno bardzo Ci się podoba, jest taka... bardzo w Twoim stylu - mówię uśmiechając się do przyjaciółki.
- Tak, masz rację jest cudowna - odpowiada z równie szerokim uśmiechem.
- A teraz wskakuj pod kołdrę, bo jutro wstajemy z samego rana. Musisz się wyspać, żebyś miała dobry humor - mówię, kierując się w stronę łazienki - Dobranoc - dopowiadam z zamiarem wyłączenia światła.
- Nie! - wykrzykuje nagle Luna. Spoglądam na nią ze zdziwieniem - Znaczy... chciałam zapytać, czy dzisiaj też mógłbyś zostawić włączoną lampkę?
- Tak jasne, odpowiadam kierując się w stronę stolika, na którym stoi urządzenie.
- Śpij dobrze - mówię wyłączając główne światło i zmierzam łazienki...
***
*Luna*
Budzę się. Otwieram oczy, ale nie widzę światła, a przecież Simón miał zostawić włączoną lampkę. Próbuję dojrzeć coś w ciemności, ale z marnym skutkiem. Znowu jestem w tym magazynie? To był tylko sen? Nie, nie nie, nie ,nie, błagam nie! Próbuję wykrztusić z siebie imię mojego przyjaciela, ale ze strachu nie daję rady wydać jakiegokolwiek dźwięku. Zamykam oczy i staram się uspokoić, nabierając powietrza. Spróbuję jeszcze raz.
- Simón? - mówię szeptem. Tylko na tyle udało mi się zdobyć.
Naglę czuję, jak ktoś lekko głaszcze mnie po ramieniu. Wzdrygam się lekko, w obawie, że to ten mężczyzna.
- Spokojnie Luna, jestem tutaj, nic się nie dzieje - słyszę ściszony głos swojego przyjaciela. Czuję, jak cały strach momentalnie ze mnie odpływa, a świadomość, że to jego dłoń spoczywa teraz na moim ramieniu budzi stado motyli w moim brzuchu.
- Czemu jest ciemno? - pytam zmieszana.
- Nie jestem pewny, ale chyba brakło prądu...w najgorszym przypadku zapomniałem o rachunkach, a nie mam świeczek. Dlaczego się obudziłaś miałaś zły sen? - chłopak znów zaczyna głaskać moje ramię. Łapię za jego dłoń i mocno ją ściskam. Chcę czuć, że jest blisko mnie. Dzięki niemu czuję się bezpieczna.
- Chcesz się przytulić? - słyszę za sobą. Przez chwilę waham się. Nie wiem, czy powinnam, ale... odwracam się w stronę chłopaka i łapię za silne ramię. Oplatam je dłońmi i kładę na nim głowę. Czuję rozpływające się po moim ciele ciepło i przyjemny ucisk w brzuchu. Po chwili Simón składa pocałunek na moich włosach. Może to i dobrze, że jest ciemno, przynajmniej nie widzi moich czerwonych policzków. Nagle... dzieje się coś dziwnego. Czy on właśnie wącha moje włosy?
- Simón, mogę wiedzieć, co ty właściwie robisz?
- Ciii... czuję ciasteczka - uśmiecham się do siebie. Dzięki Nina...
- Ale to nie włosy tak pachną.
- Nieważne, po prostu czuję ciasteczka - odpowiada, ponownie się zaciągając.
Postanawiam dać sobie z tym spokój. Czerpię radość z każdej sekundy spędzonej tak blisko niego. Czekałam na to długie sześć miesięcy. Teraz już nikt nie może mi tego odebrać. Nie zniosę kolejnej rozłąki.
- Simón, obiecaj mi, że już nigdy nie rozstaniemy się na dłużej niż... dwa dni weekendu...
- Obiecuję... Już nikt mi Ciebie nie zabierze - składa delikatny pocałunek na czubku mojej głowy, a uśmiech sam ciśnie mi się na usta. Taka złożona obietnica daje dużo radości. Wierzę w jego słowa... Jestem ich pewna, jak gwiazd na niebie.
*
Zaczynam znów robić się senna. Wiem, że u boku Simón'a nic mi nie grozi. Mogłabym leżeć przytulona do niego całą wieczność...
♦•♦•♦•♦•♦
Rozdział dedykuję loffciam_bam i Serdelciooo, z którymi wczoraj urządziłyśmy dyskusję na temat życia uczuciowego Michaela, a także opracowałyśmy plan unicestwienia pewnej "lekko" zawadzającej nam osóbki.
_UnoMomento_ i Madziulka1012 pakujcie swoje patelnie... Szykuje się niezła bitwa. Czas wyjaśnić pewną klientkę...
YOU ARE READING
Jeszcze Będziemy Szczęśliwi // Lumon
FanfictionZegar... Czas... Dla jednych są kompanami ułatwiającymi życie. Optymiści powiedzą, że zegar odlicza czas do kolejnej przygody, czy upragnionego spotkania bliskiej osoby. Dla innych wciąż obracające się wskazówki są przekleństwem. Odliczają minuty, g...