Rozdział 11

298 33 47
                                    

*Simón*

Czuję, że Luna zaczęła poluźniać uścisk, więc robię to samo. Teraz patrzę w jej piękne, błyszczące w słabym świetle lampki oczy. Spoglądam na usta dziewczyny, są lekko rozchylone i na tle jej bladej, jak pergamin cery wyglądają na ciemno czerwone. Moje serce bije tak mocno, czuję ten ucisk w brzuchu, ale... Nie mogę, jeszcze nie teraz...mówię do siebie w myślach próbując przełamać chęć połączenia naszych ust.

- Spójrz, zrobiło się już tak późno, nie jesteś śpiąca?- wypalam, chcąc przerwać tę niezręczną ciszę, która zapanowała miedzy nami.

- Nie...proszę Simón, porozmawiajmy jeszcze, ja już się nagadałam teraz Twoja kolej. Opowiedz mi jak to się stało, że mnie znalazłeś?

- No więc, wszystko zaczęło się od tego, że nie przyszłaś do Jam&Roller, zaniepokoiłem się, bo umawialiśmy się na próbę. Pamiętam, że wydzwaniałem do Ciebie chyba z tysiąc razy i kiedy minęła godzina zacząłem się poważnie martwić. Szukałem Niny, żeby sprawdzić, czy może ona wie, dlaczego Cię nie ma. Okazało się, że Nina chciała zapytać mnie o to samo, bo nauczycielka powiedziała, że dostała informacje, że nie będziesz już uczęszczać do Blake i wyjechałaś z kraju. Nie chciało mi się w to wierzyć, myślałem, że to może jakiś kolejny przekręt Ámbar i pobiegłem jej szukać. Powiedziała mi, że to wszystko jest prawdą, a Ty chyba jednak nie byłaś naszą przyjaciółką skoro nawet się nie pożegnałaś. Nie uwierzyłem, przecież to zupełnie nie w Twoim stylu. Odwiedziłem dom Sharon, jednak nie otworzyła mi Aurora tylko...

- Amanda - poprawia mnie Luna. Kiedy ja to wreszcie zapamiętam?

- Tak... Nie otworzyła mi Amanda, tylko Rey. Zapytałem o Ciebie, a on odpowiedział tylko, że razem z rodzicami przeprowadziłaś się do Hiszpanii, gdzie mieszka rodzina Sharon, u której teraz będą pracować Twoi rodzice i zamknął mi drzwi przed nosem. Nie mogłem w to wszystko uwierzyć, przecież wiedziałem, że nie zostawiłabyś mnie bez pożegnania. Nie mogłem się z tym pogodzić. Wszystko zaczęło się wyjaśniać, kiedy Gastón dowiedział się od Matteo, że tak naprawdę ciotka Ámbar zamknęła Cię, bo okazało się, że jesteś jej zaginioną siostrzenicą. Nina przyprowadziła go do mnie, żeby powiedział mi o wszystkim i od tamtej pory się zakumplowaliśmy. Nina przekonała go, żeby przestał zadawać się z Matteo, ale my opracowaliśmy inny plan. Gastón miał udawać dalej kumpla Matteo i wyciągać od niego, jak najwięcej informacji o Tobie, które później przekazywał mi ...Zaczekaj, zaraz wracam... - mówię, puszczając dłonie Luny i wstaję z łóżka. Chcę pokazać jej mój zeszyt, w którym zapisywałem wszystkie informacje. Ostatnio chowałem go do plecaka, a ten został w kuchni, po tym jak wyjmowałem z niego łańcuchy, żeby wrzucić je do worka. Już po chwili jestem z powrotem, trzymając notatnik w ręku.


*Luna*

Simón wraca trzymając w ręku zeszyt. Wręcza mi go

- Tutaj zapisywałem wszystko to, czego się dowiedziałem. Każdy najmniejszy szczegół, każdą wypowiedź Matteo, którą cytował mi Gastón, wszystko co w jakiś sposób mogło mi pomóc - wertuję zeszyt kartka, po kartce. Na samym początku Simón zapisywał chyba miejsca, w których mogą mnie przetrzymywać "...Pokój Luny... Piwnica...Spiżarnia...Magazyn...", przeglądając następne strony widzę rozrysowany plan rezydencji, mapę na której jest mnóstwo czerwonych i zielonych kropek, nie mam pojęcia co oznaczają. Najnowsze strony są zapełnione zdjęciami ukazującymi różne sektory całej parceli i jeszcze jedną mapę. Tym razem Simón nakreślił na niej wiele strzałek i "X" na prostokącie podpisanym "magazyn". Z powrotem unoszę wzrok znad zeszytu na chłopaka -...uwierz mi chciałem wyciągnąć Cię stamtąd wcześniej, ale na całym podwórku są kamery, więc jeżeli wszedłbym w ich kadr złapaliby mnie. Nie mogliśmy z Gastónem wymyślić, jak uzyskać obrazy z kamer, żebym wiedział, jak je obejść. Dopiero ostatnio udało mu się zdobyć zdjęcia podglądu z monitoringu i mogłem działać dalej. Opracowałem trasę i teraz zostaje mi się modlić, że nie popełniłem żadnego błędu i nie uchwyciłem się na nagraniu. Wiedząc, że jesteś w magazynie, zaplanowałem, że wejdę przez okno, ale nie wszystko poszło tak jak chciałem. Kiedy byłem już pewny, że za chwilę Cię zobaczę, okazało się, że okno jest zabite drewnianą dyktą. Nie byłem na to przygotowany, nie wiedziałem co robić, aż wreszcie stwierdziłem, że nie zostało mi nic innego, jak po prostu ją oderwać. Trochę się namęczyłem, ale udało się. Zobaczyłem Cię siedzącą na materacu i byłem w ogromnym szoku. Wiedziałem, że pewnie nie jest z tobą za dobrze, ale nie sądziłem, że będziesz w takim stanie. Najgorsze były te łańcuchy, wyjąłem jedną spinkę z twoich włosów i próbowałem otworzyć nią zamek w kajdanach, ale nie udało mi się. Zupełnie nie wiedziałem co robić, pobiegłem poszukać kamienia, którym mógłbym roztrzaskać ogniwa łańcucha, wróciłem najszybciej, jak tylko mogłem. Na początku to żelastwo nie chciało dać za wygraną, ale w końcu mi się udało...No i tak oto jesteś tu teraz ze mną...

Jeszcze Będziemy Szczęśliwi // LumonWhere stories live. Discover now