Rozdział 17

296 13 1
                                    

Tak bardzo chciałam przytulić się do Jamesa. Parę godzin, a mi już go brakowało. Wyjęłam telefon z tylnej kieszeni spodni i wybrałam numer brata. Kilka sygnałów później włączyła się poczta głosowa. Dziwne, pomyślałam. Zawsze odbierał. Postanowiłam zadzwonić do Daniela. Z lekkim niepokojem wsłuchiwałam się w sygnały, gdy w końcu usłyszałam jego jak zawsze radosny głos.

- Hejka, słońce. Co tam?

- Hej, jest z tobą James? - zapytałam prosto z mostu.

- Tak, gra z Maxem w NBA, a co?

Odetchnęłam z ulgą. Nic mu nie jest, a ja jak zwykle jestem przewrażliwiona.

- Nic. Tęsknię wiesz?

- Ja też. Nudno tu bez ciebie. Widziałaś się z Kate?

- Tak.. Zdążyłam pokłócić się też Chrisem - westchnęłam. W tej samej chwili z budynku wyszedł Oliver. Rozglądał się, aż w końcu jego wzrok spoczął na mnie. Pewnym krokiem ruszył w moją stronę.

- Eh... Dasz sobie radę, kochanie? - To było słodkie. Uwielbiałam jak tak na mnie mówił, nawet jeśli nie byliśmy jeszcze parą. Chociaż z drugiej strony wydawało mi się to takie nierealne i nieszczere. Nie wiem czemu.

- Muszę. Zadzwonię do ciebie później, dobrze?

- Pewnie. Do usłyszenia - słyszałam jak cmoknął do słuchawki i głośno się roześmiałam.

- Do usłyszenia.

Krótka, teoretycznie nic nie znacząca rozmowa, a ja miałam już kompletnie inne podejście. Dam radę, dla nich. To tylko kilka tygodni, a potem będziemy szczęśliwi. Wszyscy. Rodzice więcej mnie nie zobaczą, ja będę z Danielem, a mój starszy brat będzie mnie wspierał tak jak zawsze. Wszystko wróci do normy. Taką miałam nadzieję.

- Co ty taka rozpromieniona? - zaśmiał się Oliver. 

- Rozmowa z przyjaciółmi zawsze pomaga - odpowiedziałam mu uśmiechem.

- Agent Morgan kazał zabrać cię na trening, więc przychodzę wcześniej. Wiesz dziewczyny muszą się przygotowywać i te sprawy.

- Tak sądzisz? - prychnęłam. Chłopak spojrzał na mnie zdezorientowany. Po krótkiej chwili zrozumiał co powiedział i pokręcił głową.

- Nie o to chodziło. Nie sądzę, że jesteś typową laską, ale przecież jeszcze cie nie znam.

- Spoko. Przebiorę się i możemy iść. O której zaczynamy? - spytałam i sprawdziłam godzinę w telefonie.

- O piątej - odparł.

- I ty chciałeś, żebym w pół godziny się uszykowała!? - udałam oburzoną za co dostałam sójkę w bok. Roześmiani weszliśmy do apartamentu. Po drodze napotkaliśmy kilka zaciekawionych spojrzeń, o dziwo tylko chłopaków. Ani razu nie spotkałam jeszcze kogoś mojej płci, prócz Kate. Dziwne, myślałam. Weszliśmy do pokoju, a ja od razu rzuciłam się do mojej walizki. Wyjęłam z niej krótkie spodenki i czarną bluzkę adidas odkrywającą mój opalony brzuch. Długo pracowałam na wymarzona figurę, ale teraz mam się chociaż czym pochwalić. Na nogi założyłam trampki i tak z wyśmienitym humorem jako pierwsi pojawiliśmy się na hali.

Big Bad BrotherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz