"A może kiedy zasypiamy budzimy się w całkiem innym świecie?"

13 2 0
                                    

Charlotte, bo tak miała na imię dziewczyna która stała już od godziny przy lustrze i zastanawiała się co się z nią stało, nie rozumiała tego wogóle, jej czarne włosy były teraz w odcieniach fioletu, różu, błękitu i trochę zielonego, jej zimno- niebieskie oczy miały teraz fiołkowy odcień...do tego ta piżama kota...ona nie miała takiego ubrania nawet w szafie!
Snuła nawet wizje o  obudzeniu się we śnie...czytała kiedyś o tym, ale wsumie...nie chciała się obudzić...tu wszystko było takie...hmmm jakby to powiedzieć...piękniejsze
Z zamyśleń obudziła ją kobieta która weszła do pokoju, miała miodowe włosy i oczy także w tym kolorze, miała na sobie beżową sukienkę która ślicznie wyglądała na jej szczupłej sylwetce... wyglądała na jakieś około trzydzieści lat

-O już wstałaś- powiedziała z ciepłym uśmiechem, na co kąciki ust Charlotte mimowolnie także się uniosły

-To jak już wstałaś to masz w lodówce jogurt, a w szafce płatki.
Za piętnaście dziewiąta zawioze cię do szkoły, dzisiaj twój pierwszy dzień w liceum, wystrój się- przy ostatnich słowach lekko się zaśmiała ukazując swoje białe jak perły uzębienie.

-Dobrze- odpowiedziała  lekko zmieszana lecz nie chciała wzbudzać podejrzeń więc dalej się uśmiechała
Gdy kobieta wyszła z pokoju dziewczyna zaczeła szukać w pokoju szafy...nie znalazła jej lecz znalazła tajemnicze drzwi które prowadziły do "jej" garderoby. Był to średni pokój o beżowych ścianach wypełniony półkami z ciuchami i wielkiej szafce z butami, co dziwne były tu ciuchy o których dziewczyna marzyła od dłuższego czasu lecz nie było jej na nie stać. Zachwycona przejrzała wszystkie te ubrania i wybrała fioletowe creepersy na podwójnej platformie oraz elegancką fioletową sukienkę do kolan. Gdy się ubrała, wyszła z pokoju, przeszła przez dłuuugi  korytarz przy którym były co chwile jakieś drzwi, jednak z jakigoś powodu dziewczyna czuła że musi zejść po schodach by dostać się do kuchni. Intuicja jej nie zwiodła i po chwili znalazła się w ślicznej beżowo białej kuchni. Od razu zauważyła gdzie jest lodówka.
Stwierdziła że zrobi sobie to co zaproponowała miodowo włosa czyli zrobiła sobie musli z jogurtem, a do tego herbatę. Wzieła wszystko na tackę i ruszyła w poszukiwaniu stołu
Trafiła do wielkiej jadalni a przy stole siedziały dwie osoby : kobieta z wcześniej i brązowo włosy mężczyzna o muskularnej posturze z okularami na nosie
Mimo że wyglądał sympatycznie to i tak na widok mężczyzny poczuła strach
Gdy zobaczyli fioletowo-oką serdecznie się do niej uśmiechneli a ona zasiadła obok nich.

-Dzień dobry - powiedziała Charlotte

-Cześć córciu- rzekł mężczyzna

Że co!? Ja "córcią" coraz mniej z tego rozumiem...czyli jestem ich córką!? Ok uspokój się to tylko sen...

-Jak tam przed pierwszym dniem w liceum, stresujesz się?

-N-nie

-Widać że się stresujesz przedemną tego nie ukryjesz- zaśmiała się "mama" - ale nie martw się nie jest tak strasznie, jak ja byłam pierwszy raz to ze szkoły wracałam już z moją klasą

-Mhm

Jadła szybko, czuła spojrzenia jej "rodziców"  na niej, lecz nie były to tak jak zawsze wzroki pełne pogardy i złości lecz chyba...to był wzrok pełen opiekuńczości...ale i tak chciała jak najszybciej ucieknąć od tego wzroku, tak więc od razu gdy zjadła śniadanie zerwała się z krzesła i pognała najpierw po plecak do "swojego" pokoju a później ubrała buty i gdy już była przy drzwiach jej "tata"  stojący w drzwiach kuchni wskazał gestem żeby do niego podeszła

-Trzymaj się córeczko- powiedział po czym przytulił biedną Charlotte która dalej nie ogarniała sytuacji.

-P-pa- rzuciła szybko i weszła za miodowo-włosą do auta

Jechała na siedzeniu pasażera od strony kierowcy, wzrok miała wpatrzony w nogi.
Po jakimś czasie znudzona patrzeniem na nogi podniosła wzrok i ku jej naprawdę dużemu zaskoczeniu ujrzała różowe, fioletowe i niebieskie drzewa, ludzi chodzących z latającymi wielorybami i rybami na smyczach, latające w przestworzach psy goniące koty, do tego domy nie były w normalnych odcieniach tylko fioletowych, różowych...ogólnie dużo było ich w  pastelowych odcieniach. Ludzie na ulicy mieli przeróżne kolory włosów od naturalnych do naprawdę zwariowanych, ubiór też był niecodzienny bo mieli na sobie każde style (jedną babcie zobaczyła ubraną rockowo)
Do tego niebo miało cudowny turkusowy odnień...
To wszystko wyglądało jak w jakimś filmie fantasy a ona z nienaturalnie otwartymi oczami przyglądała się temu...
Po jakichś dziesięciu minutach dotarła na szkolny parking, szybko pożegnała się z mamą, wyszła z auta i spojrzała na budynek który miał być jej nowym liceum... gdy go zobaczyła omal nie zemdlała...
Wyglądał jak z jej marzeń...w pastelowych odcieniach lecz z odrobiną czerni, kształtem przypominał zamek lecz gdy dłużej się mu przyjrzała to ujrzała nawet mały aqua park...to naprawdę spełnienie marzeń!
Jeszcze bardziej się podjarała gdy zobaczyła innych licealistów.
Byli tacy wyjątkowi, żaden nie był ani trochę podobny do drugiego, tu emo, tu punk,  a tu nu goth! Mienili się jej przed oczami a ona stała i patrzała...

___________________________________

DALSZA CZĘŚĆ W NASTĘPNYM RODZIALE! ^.^

___________________________________

Dreamsحيث تعيش القصص. اكتشف الآن