Jednak przyszedłeś

Zacznij od początku
                                    

- Pomożemy ci ją odbić. Pomogłeś nam wiele razy, teraz nasza kolej. A pracowników zostawimy tutaj. Są związani i nie uciekną. - Odezwała się Kylie.

Po chwili wszyscy biegliśmy pod dom znienawidzonego przez nas człowieka. Ja postanowiłem poszukać Shadow, a szefa zostawiłem reszcie, ale nie kazałem go jeszce zabijać. W tyle osób na pewno poradzą sobie ze schwytaniem go.

Zaglądałem do wszystkich okien na parterze, ale w żadnym jej nie zauważyłem. Wszedłem na drzewo i zacząłem przeszukiwać piętro.

Była tam. W jednej z sypialni. Leżała w kałuży krwi, patrząc na mnie nie obecnym wzrokiem.

Wybiłem szybę, wparowałem do środka i ostrożnie wziąłem ją na ręce. Była ranna w udo i brzuch.

Oczami Shadow of Suffering

Leżałam bezbronna na ziemi, w coraz większej ilości krwi. Byłam bardzo słaba. Już pogodziłam się że śmiercią...

Niespodziewanie usłyszałam z dołu krzyki, ale nie robiłam sobie zbyt dużych nadziei. Kto może wiedzieć, że leżę sama, zakluczona w tym pokoju, powoli się wykrwawiając.

Po raz ostatni spojrzałam na okno, aby zaraz ostatecznie opaść z sił, ale widząc w nim Tima od razu nabrałam nowej energii do życia. Wrócił po mnie...

Wybił szybę, wskoczył do środka i wziął mnie na ręce w stylu panny młodej.

- Jednak przyszedłeś po mnie... - Uśmiechnęłam się leciutko. - A co z Collinem? - Wychrypiałam po chwili.

- Spokojnie, reszta się nim zajęła. - Odwzajemnił uśmiech i zeskoczył ze mną na dół, a że był zwinny, wysportowany i dobrze znał prawa fizyki, nic nam się nie stało.

Pod budynek podjechał biały dostawczy samochód, którym kierował Thomas, a z placówki wyszli pozostali mordercy, z dużym workiem ma śmieci, w którym prawdopodobnie był Collin. Zaśmiałam się na ten widok.

Wszyscy wsiedliśmy do dostawczaka i ruszyliśmy do ośrodka.

- Boże, Shadow... Co on ci zrobił?!- obok mnie i Laughter Deatha usiadła przerażona Marie. - Luke, podaj mi apteczkę! - Krzyknęła w stronę siedzącego za nami chłopaka.

Rozcięła nożykiem dół mojej bluzki i kawałek spodni tak, aby bez problemu dostać się do ran. Chusteczkami starła nadmiar krwi, a potem zdezynfekowała piekące mnie miejsca i zabrała się za najgorsze.

Pensetą powoli wyciągała kule znajdującą się w brzuchu. Wiłam się z bólu, ale nie mogłam uciec, bo cały czas siedziałam na kolanach Tima, który mocno mnie trzymał. Wkońcu nie dałam rady i zemdlałam.

Obudziłam się w samochodzie, a obok mnie siedziała Marie. Świeciła mi w oczy małą latarką. Normalnie czułam się jakbym była w prawdziwym szpitalu!

Spojrzałam w dół. Częsci ciała, w które zostałam postrzelone, były zaszyte i zabandażowane.

- Chodź, już za nami czekają. - Powiedziała, a ja powoli i ostrożnie wstałam. Przy jej pomocy poczłapałam do wnętrza budynku i wdrapałam się po schodach.

Skierowałyśmy się do 204, gdzie rzeczywiście byli wszyscy.
Na ziemi leżał szefuncio. Miał związane nogi i ręce, a usta zaklejone taśmą.

Od razu podeszłam do niego chwiejnym krokiem i odcięłam powieki.

- To po to, abyś mógł obserwować ich koniec. Swój zresztą też. - Zaśmiałam się psychcznie. - Możecie zaczynać, ja potem dokończę. - Dodałam, a oni rzucili się na pracowników, jak dzikie zwierzęta.

Jedni okładali ich pięściami, drudzy odcinali kończyny, a niektórzy zabijali od razu, ale powiedzcie, gdzie w tym frajda?

Collin patrzył na to wszystko z przerażeniem. Przecież nie mógł zamknąć oczu hahah. Gdy wszystko ucichło, postanowiłam zakończyć to w dość szybki sposób.

- O widzisz, ciebie już też nikt nie potrzebuje... - Rzekłam z udawanym smutkiem i nogą zmiażdzyłam jego głowę.

Czaszka pękła ukazując swoje wnętrze. Mózg był zgnieciony i wyglądał jak nieświeże mięso mielone, a gdzieś z boku leżały bezwładnie gałki oczne. No nie powiem, wyglądało to ciekawie.

Wszczyscy wyszliśmy szczęśliwi jak gdyby nigdy nic z placówki. Nareszcie zaspokoiliśmy naszą rządze krwi. Jednak ja nadal chciałam więcej...

Chcieliśmy o wszystkim zapomnieć. O tym miejscu... O tych ludziach... I o przeszłości. Od teraz liczy się tylko to, co będzie.

______________________________________
Napisałam, to dodaje, bo planowo miał być w poniedziałek, ale nie mogłam się powstrzymać 😂.

Muszę was poinformować, że opowiadanie powoli się kończy. Został już tylko epilog. Nie mam pomysłu co mogłoby być dalej. Szczerze, nie miałam zamiaru tak szybko kończyć, no ale tak jakoś wyszło, lecz nie zostaje mi nic innego jak zaprosić was do opowiadania "Cursed Souls" o podobnej tematyce, które również znajdziecie na moim koncie. Piszę je z przyjaciółkami i chce poswiecić mu jak najwięcej uwagi.

To do epilogu, pozdrawiam^^

The Shadow of SufferingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz