Co do kurwy ?

10 2 0
                                    

Sky Pov.
Obudził mnie głód. Podniosłam się do pozycji siedzącej a moim oczom ukazał się śpiący Luck na kanapie a obok inkubator, w którym leżał nasz syn. Mały, bezbronny Chris Black. Boże. Mam syna. Patrzę na niego i czuję jak moje kąciki ust podnoszą się do góry.
- Będziesz moim oczkiem w głowie.- szepczę.
- Myślałem, że to ja nim jestem.- Przebudził się i od razu ze mnie żartuję. Zapowiada się cudowne życie. Śmiałam się w duchu.
- Ty już dawno nim nie jesteś.- Odgryzłam się. Trochę chamsko ale to prawda.
- Jak długo ? Jak długo mnie okłamywałaś ?!- teatralnie przetarł swoje "łzy"- Jak długo to trwa ?!
- Wydaje mi się ze jakieś 9 miesięcy. Nie kocham Cię już najmnocniej na świecie. KOCHAM JEGO.- wskazałam na Chrisa.
- Nie mogę w to uwierzyć, że chcesz to wszystko przekreślić. Naprawdę chcesz to zniszczyć ? Tyle wzlotów ile upadków. Tyle cudownych chwil. Nie wierzę...- podchodzi do łóżka i siada na jego krawędzi.
Objął mnie swoim ramieniem i pocałował w czoło nie odrywając wzroku od niemowlaka.
- Teraz będzie jeszcze piękniej.- powiedziałam.
- Z pewnością. - zaśniał mi się w usta po czym złożył na nich delikatny pocałunek.
- Hmm.. !!- przeszkodził nam lekarz.- Zrobimy resztę badań Pani i dziecku. Jeśli wszystko będzie wporzadku to jeszcze dziś wracacie do domu.- oznajmił i wyszedł.
- To co malutki ?- skierowałam wzrok na Chrisa.- Jeszcze dziś będziemy w domku.
- Mycha muszę lecieć wymienić oponę w aucie.- oznajmił.
- Jak to ? Stało się coś ? - zapytałam z przerażeniem.
- Nie nic się nie stało tylko jak tu pędziłem to przebiłem oponę i o mało nie wylądowałem na budynku.
Luck Pov.
No bo przecież jej nie powiem, że jakiś psychol przestrzelił mi opony w aucie.
- Kurwa mógłbyś chociaż przez moment uważać na siebie ?! PRZEZ MOMENT !!- Ups. Chyba się wkurzyła.
- Dobrze dobrze kochanie już cicho.-podeszłem do niej i pocałowałem ją w czoło.- Wrócę zanim się obejrzysz.
Ona odwróciła się szybko i wróciła do dawnej pozycji.
- O kochanie już wróciłeś ?!- zaśmiała się. Spojrzałem na nią tym 'moim' wzrokiem.
- Lecę za niedługo wrócę. Obiecuję.- Wyszedłem z sali i zaraz napisałem do Aidena.
Ja: Stary przyjedziesz po mnie do szpitala ?
Aiden 💪: Pewnie coś się stało ?
Ja: Jak przyjedziesz to się dowiesz.
Aiden 💪: Będę za 10 minut.
Ja: Czekam. 😘😘
Aiden 💪: Co to za emoty pedale ? 😂
Ja: Ruszaj dupe. 😠
Aiden 💪: Już... już jadę. 😇
Czekałem na tego debila dosłownie jakieś 10 minut. Widze jak wbiega po schodach.
- Hej. Ej widziałeś co z Twoim autem ?
- Tak wiem jakiś gówniarz mi opony przestrzelił.
- Nie to. - trochę się przestraszyłem.- Chodź zobacz.
Wyszedłem z Aidenem przed szpital a moim oczom ukazał się mój samochód. Mój biedny samochód. Cały pomalowany głupimi tekstami. Lecz najbardziej przestraszyłem się jednego. "Ładną masz narzeczoną"
- Kurwa. Mamy problem. Duży problem.- sykną Aiden i podał mi karteczkę "Będziesz nastepny".
- Kurwa.
- Wiesz kto to mógł zrobić ?
- Nie mam bladego pojęcia.
- Pójdziesz z tym na policję ?
- Chybaś ocipiał do reszty. Najpierw muszę zadzwonić po lawetę i kupić nowe auto. Chodź zawieziesz mnie gdzieś.
Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy do salonu. Gdzieżby idziej. Salonu Jaguara. Bo mój niestety został zniszczony. Weszliśmy do środka a moim oczom ukazał się nowiutki model XJ
- TEN.- rzuciłem do mojego przyjaciela. Ten popatrzył na mnie zdziwionymi oczami.
- Na pewno ?
- Tak.- potwierdziłem
- Zakupy z Tobą to sama przyjemność.- zaśmiał sie mój przyjaciel.
- Witam panów.- przywitał nas mężczyzna. Był dość niski. Bynajmniej niższy odemnie i Aidena. Miał czarne włosy i niebieskie oczy.- W czym mogę służyć ?- i ten sztuczny uśmiech.
- Ile za to ?- spytałem wskazując na mojego wybrańca.
- 600 000. To bardzo ekskluzywne auto. - rzucił.
- Kupisz go? - zapytał mój przyjaciel.
- Gdzie mogę zapłacić ?- skierowałem się do mężczyzny.
- Po schodach na górę w ostatnie drzwi na prawo.
- Dziekujemy.- i powędrowaliśmy do wskazanych drzwi.
Otworzyłem białe drzwi i zamarłem.
- Damon Salvatore ?!- wykrzyczałem.
- Luck Black ?! Stary... kiedy ja Cię ostatnio widziałem miałeś aparat na zęby, metr pięćdziesiąt i trądzik.
- Tak wiem troche sie zmieniłem. Za to twoja gęba nic sie nie zmieniła. - zaśmiałem sie. Ostatnio tego chłopaka widziałem w gimnazjum. Potem sie wyprowadził i zniknął. A tu prosze teraz jest prawie mojego wzrostu. Żadnych mankamentów na twarzy poza blizną, którą sam mu sprawiłem, niebieskie oczy i bląd włosy. Naturalne oczywiście.
- Co Cię tu sprowadza ?- spytał.
- Właściwie to zapłacić przyszedłem.
- Łoo !-uśmiechną się.- To które należy do Ciebie ??
- Pierwsze od wejścia.- na mojej twarzy ukazał się uśmiech.
Nic nie powiedział tylko zaczął wypisywać dokumenty. Siedziałem, tam jak na tureckim kazaniu aż zadzwoniła Sky z szpitala.
- Halo ? Sky ? Wszystko wporządku ?- troche sie przestraszyłem, przecież bez powodu by nie dzwoniła.
- Hej tak wszystko okey, dzwonię zapytać kiedy wrócisz bo sie nudzimy.- zaakcentowała to NUDZIMY.
- Za niedługo wróce ale narazie nie moge rozmawiać. Kocham Was.
- My Ciebie też.- i sie rozłączyła.
Damon podał mi jakieś kartki do podpisania.
- Żona ?- spytał
- Jeszcze nie. Za miesiąc- burknąłem studiując dokumenty. Tak. Luck Black czyta wszystko co podopisuje.
- Grubo.- sykną jakby mu to przeszkadzało.
Podpisałem dokumenty i zeszliśmy razem z Aidenem na dół. Personel stał przy aucie z kluczykami w dłoni. Jak ja takich ludzi nie nawidze. Na twarzy mają uśmieszek a w głowie układają plan jak Cie zabić dlatego, że ich nie stać na takie. BYWA.
- Życzę miłej jazdy.- podał mi kluczyki z uśmiechem, który mówił "Sukinsynie to mój samochód". Wsiedliśmy do auta i wyjechałem z budynku z piskiem opon.
- Widziałeś jego minę ?- śmiał sie Aiden
- Była niezastąpiona.
- To co teraz ?- jakby nie wiedział.
- Nie wiem ale jedyne co mnie teraz interesuje to bezpieczeństwo mojej narzeczonej i syna. Zrobie wszystko aby nic im nie zagrażało. Dlatego Sky nie może narazie o niczym wiedzieć.
- Jasne. Możesz na mnie liczyć.
- Dzieki.- podjeżdżaliśmy pod szpital a mojego auta już nie była.

Pożegnanie szczęścia. Where stories live. Discover now