Witaj.

13 2 0
                                    

Hej. Zapewne pamiętacie roztrzepanego chłopaka o imieniu Luck, który skrzywdził piękną dziewczyne. Właśnie... tego chłopaka już nie ma. Jest nowy Luck Black. I za miesiąc się żeni. Tak z Sky Howard. Siedze na kuchennym stołku i patrze jak moja piękna narzeczona robi mi śniadanie. Mimo iż za niedługo zostane tatą i Sky jest szersza niż wyższa i je dwa razy tyle co ja to wciąż jest piękna.
- Na co się tak gapisz ?- zapytała.
- Na moją przyszłą żonę. Nie mogę ?
- Nie bo zamiast jajecznicy dostaniesz zwykłą parówkę.
- Kochanie parówkę mam swoją... jajka w sumie też ale wole te twoje z patelni.- pokazałem jej język.
- Bardzo śmieszne.
- Bo moje żarty zawsze są śmieszne.
- Nie kpij sobie bo za chwile tu urodze przez ciebie.
- Wszystko w porządku ? Dobrze się czujesz ?- wyprostowałem się.
- Tak. ŻARTOWAŁAM.- podkreśliła 'ŻARTOWAŁAM'
- Dobra wygrałaś.- podniosłem rece do góry w geście poddania się.
Moja kochana narzeczona za tydzień urodzi mi potomka. Tak będzie chłopiec. Powinna być już w szpitalu ale Sky jest uparta i postanowiła, że pojedzie do szpitala po jutrze bo tak i już. Jeszcze nie wybraliśmy imienia dla dziecka.
- Skarbie... bo wiesz nie wiemy jak będziemy mówić do dziecka. No wiesz imie.
- Faktycznie.
- Co powiesz na Chris ? Po dziadku.
Spojrzała na mnie a w jej oczach pojawiły się łzy. Dlaczego płacze skoro to mój ojciec nie żyje a jej mieszka na przeciwko. Pomyślałem o tym imieniu ponieważ dziecko ma sie urodzić w rocznice jego śmierci 18 maja 2007. Ta data prześladuje mnie od dnia kiedy popełnił samobójstwo. Kochałem go nad życie. Kocham go nad życie. Kocham go nawet za to co zrobił. Jest dla mnie wzorem przykładem, przez te 8 lat nauczył mnie wiecej niż byłbym w stanie sie nauczyć przez całe swoje życie. Nauczył mnie jak kochać. Nauczył mnie jak walczyć o swoje i o marzenia. To on sadzał mnie na kolanach w samochodzie. Tata zmieniał biegi a ja kierowałem. Pokazał mi broń. Zabierał na strzelnice. Przeżyłem pięknych 8 lat póki nie odeszli razem z mamą. Wtedy był koniec moich marzeń, świat mi się zawalił dla dzieciaka, który miał 8 lat widok martwych rodziców to jest największy koszmar. Z resztą gdybym teraz to zobaczył też bym przeżył depresje albo i bym jej nie przeżył. Za pół roku kończe 19 lat to i tak nie wyobrażam sobie powtórzyć tej sytuacji.
- Hej malutka... nie płacz.- pocieszałem Sky
- Myślę, że Chris to idealne imię.- uśmiechnęła się. Mimo to widziałem w jej oczach smutek.
- Może wybierzecie się z Amandą na zakupy.- zaproponowałem zawiązując tym samym pakt z diabłem. Dać tej kobiecie karte do ręki to jak dobrowolnie oddać wszytkie pieniądze. Dzięki Bogu jest ich kilka i kilka banków, w których trzymam pieniądze. Co do zakupów nie ufam jej całkowicie zwłaszcza kiedy jadą razem z Amandą.
- Naprawde ?! Wysyłasz mnie na zakupy ?! BOŻE JAK JA CIĘ KOCHAM !- ucałowała mnie w policzek i poleciała zadzwonić do swojej najlepszej przyjaciółki. Ja w tym czasie zadzwoniłem do Aidena.
- Siema stary mam prośbe. Wpadniesz do mnie za jakąś godzine ?... Dzięki jesteś wielki a i jeszcze jedno załóż coś co nie będzie Ci szkoda zniszczyć mamy troche roboty. Paaa !!- nie pozwoliłem mu zapytać o co chodzi bo by nie przyjechał szmaciarz. Chce zrobić małemu pokoik. Kupiłem meble oczywiście w tajemnicy przed Sky.
- Amanda będzie za 15 minut.- rzuciła gdy weszła do kuchni aby skończyć swoje śniadanie.
- Świetnie Aiden też za niedługo wpadnie. Jak kobietki mogą to my nie ? Męski dzień. Możesz skarbie wrócić wieczorem ale gdyby coś się działo masz dzwonić.- pogroziłem jej palcem.
- Dobrze panie doktorze.- mrugnęła- Lece się spakować. Amanda za chwile tu będzie a ja jestem w dupie.
Nie minęło 10 minut a w naszych drzwiach stanęli Aiden i Amanda.
- Cześć mordo. Jesteś pewien co robisz ? Dwie kobiety w ciąży. Na zakupach.
- Hej stary. Nie wiem mam tylko nadzieje, że moja narzeczona nie wyda wszystkich naszych pieniędzy. - podkreśliłem ostatnie słowa.
- Nie martw się. To chyba ja się powinnam bać. Jak myślisz kochana czy zastanę dom w takim porządku w jakim go zostawiam ?- zaśmiała się.
- Nie wiem może zostańmy lepiej.- podrapała się po podbródku.
- O NIE ! MACIE JECHAĆ NA ZAKUPY ! TYLKO CHCEMY JESZCZE ZA CO KUPIĆ JEDZENIE.- Boże jaki ten chłopak ma głos. Stoje koło niego a on krzyczy prosto w moje ucho.
- Może troszkę ciszej stoję obok Ciebie.
- Wybacz. A wy zmykajcie. Weźcie nasz samochód. Jedźcie ostrożnie.
Wreszcie sobie poszły czy te kobiety nie mogły się zastanawiać dłużej. Zaprowadziłem przyjaciela do pokoiku małego. Narazie są tam gołe ściany. Szaro- niebieskie ściany i dębowe panele. Nie chce urządzać go jak dla niemowlaka tylko tak żeby mu służył przez kila lat a nie on przychodzi do mnie za 13 lat i mówi 'Tato nie chce już tapety z samolotami i samochodzikami" więc postawiłem na prostotę ale i bezpieczeńswto. Kupiłem białe lakierowane meble. Białą komodę i wielką szafę. Chłopak będzie rósł a ubrań będzie przybywać i jak narazie musza sie gdzieś pomieścić wszystkie zabawki i pluszaki. Nie zapominajmy, że Sky dziś pojechała na zakupy więc na 200% nie odpuści sobie ubrań dla dziecka.
- No całkiem fajny. Tylko szkoda, że narazie tu nic nie ma. Gdzie masz meble ?
- Przyjadą za 10 minut. Dlatego poprosiłem Cię o pomoc. Potem trzeba jechać po dywanik i po łóżeczko do stolarza.
- Szalejesz.
- To moje pierwsze dzieko dziwisz sie ? Cholernie sie boje.
- Ja też ale co do pokoju małej miałem spokój.
- Dziewczynka ?!
- Kurwa... nieeee...- przedłużał.- No to miała być niespodzianka dla wszystkich.
- Coś Ci nie wyszło przyjacielu. Nic nikomu nie powiem.
Usłyszałem dzwonek do drzwi. Zbiegłem na dół i tak jak sie spodziewałem przyszły meble. Podpisałem jakieś gówno, dałem kurierowi pieniądze i mebelki były moje.
- AIDEN !!- zawołałem przyjaciela
- Lece !!
Słysze jak biegnie po schodach i nagle buch. Leży. Odwracam się i widzę jak mój przyjaciel leży plackiem przed schodami.
- Hahahahahahahahaha !! Ciota !!
- Kurwa jak wstane to Cie zabije. To przez Ciebie.
- Moja wina, że się wyjebałeś ??
- Twoja bo mnie zawołałeś.
Podałem kalece ręke i pomogłem mu wstać.
- Wszystko wporządku ? Nie połamałeś się kaleko ?- zapytałem drwiąca i gdy odchodziłem poczułem ból. Kopnął mnie w dupe.- Ty mały marny kutasiarzu !!- krzyknąłem. Polizałem palca i wsadziłem mu do ucha.- Jesteśmy kwita a teraz pomóż mi wnieść te meble bo niestety same się nie wniosą.
- Już ide. - wyprostował się i tylko słyszałem jak mu strzelają kości.
************************
- Na trzy... raz... dwa... trzy... W GÓRĘ.- podnieśliśmy komodę i jak najszybciej wnieśliśmy do pokoju. - Dobra to koniec. Jeszcze tylko po łóżeczko i pokój jest gotowy.
- To na co czekasz ? Pakuj sie do auta.
- Już biore kluczyki i jedziemy. Od razu Ci mówie że łóżeczko jest w częściach.
- O Jezu... dobra jedźmy już.
Pojechaliśmy prosto do stolarza. Dzięki Bogu to tylko kilka przecznic. Wysiedliśmy z auta i udaliśmy się prostą drogą do drzwi. Otworzyła nam starsza kobieta gdzieś koło 60 ale trzymająca się fantastycznie.
- Witajcie chłopcy wejdźcie. Mój mąż za chwile przyjdzie.
- Dziękujemy. - grzecznie odpowiedziałem.
Słysze stukanie laski o podłoge. Odwracam się i widzę starszego mężczyznę schodzącego po drewnianych, skrzypiących schodach. Mężczyzna nie dosyć wysoki ma siwe włosy i czarne oczy. Takie jak moje.
- Ooo... witajcie chłopcy.- przyjaźnie nas przywitał.
- Dzieńdobry dziadku.
- Witam. Dziadku ? Nigdy nie mówiłes...- nie pozwoliłem mu dokończyć z racji tego, że moi dziadkowie nie lubią wspomnień o rodzinie.
- Jak się ma mój prawnuczek ?
- Dziękuje świetnie. Już za niedługo się z nim przywitasz. - oznajmiłem.
- Chodź pokaże Ci moje cudeńko.
Dziadek zaprowadził mnie do swojej pracowni. Wszędzie leżały rozwalone deski, wióry i drzazki a po środku stało łóżeczko. Zaniemówiłem gdy zobaczyłem kawałek drewna na biedunach. . W wewnętrznej stronie łóżeczka widniało imię "Chris".
- Skąd wiedziałeś jak damy mu na imię.
- Twoja babcia ma talent. Zadzwoniła do Sky jeszcze dzisiaj rano i zapytała czy wybraliście imię.
- Wypytywała dlaczego chcecie znać imię dziecka ?
- Nie. Nie weszła nawet na ten temat była tak bardzo szczęśliwa, że kazałeś jej jechać na zakupy.- puścił mi oczko.
- Już mówiłem jak bardzo Cię kocham ? Dziękuje jeszcze raz tylko jedna sprawa.
- Co się stało ?
- Całe nie zmieści nam się do auta.
- Przemyślalem to i tylko poskładałem go tak, aby sie trzymało wszystko razem. Bieguny są odczepiane. Jest pięć części i są banalnie proste do złożenia.
- Jesteś wielki.- rzuciłem w strone mojego dziadka. Nie wiem co bym bez niego zrobił. Po śmierci rodziców to oni się mną zajmowali razem z bratem.
- Piękne jest to łóżeczko- słyszę za sobą głos przyjaciela.
- Dziękuje. - odpowiedział staruszek, mam najlepszeg dziadka na świecie.

Pożegnanie szczęścia. Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora