O czternastu takich, którzy byli zbyt głupi, żeby ukraść cokolwiek

30 6 2
                                    

    Hubert i Matt szli skuleni pod oknami tak, aby ktokolwiek, kto by mógł być w domu, ich nie zauważył. Obok nich szła wyprostowana Kajla, która tylko prychnęła pod nosem.


— Ktoś może cię zobaczyć — warknęła za nią Olga.


— Nikogo nie ma. Światła pogaszone, geniusze — mruknęła pod nosem.


Hubert i Matt wymienili się spojrzeniami, ale się nie wyprostowali. Twardo szli skuleni, mimo iż nogi odmawiały im posłuszeństwa. 


  — Ktoś mi przypomni po co to robimy? — zapytała Żaneta, która już zupełnie nie pamiętała, jak się znaleźli w położeniu, w którym są.


  — Dla zabawy — zauważyła Roxi, uśmiechając się szeroko.


 Żaneta przewróciła oczami i oparła się o ścianę budynku. 


  — Jeszcze możesz się wycofać — zasugerowała Malina, uginając się lekko w kolanach. 


Żaneta posłała jej groźne spojrzenie i rzuciła pod nosem przekleństwo, następnie wychyliła się trochę za ściany, aby upewnić się, że nikt ich nie widzi. 


  — No chodźcie! — zawołała ich Tori, która była już przy drzwiach trasowych domu. 



Lucy i Ola zaglądnęły przez okno do środka. Pomieszczenie wydawało im się znajome, jakby już tak kiedyś były.


  — Czy tylko mi się wydaje, że już tam byliśmy? — zapytała Wercia, która dołączyła do Tori, razem z Kajlą.


— Też mam takie wrażenie, ale to może przez to, że podoba dzielnica - zauważyła Domi.


Dziewczyny wzruszyły ramionami i poczekały, aż reszta do nich dołączy.


  — Gotowi? — zapytał Mike, chwytając klamkę.  


Wszyscy kiwnęli głowami i wtedy drzwi się otworzył. Całą dzielnice opanował głośny krzyk przyjaciół.


  — Idioci! Chcieliście okraść własny dom?! Ten prawidłowy jest za płotem! — krzyknęła Mara, która jako jedyna została w domu, żeby w razie czego otworzyć im szybko drzwi. Jak widać, jej przyjaciele bylina to za głupi, ale cóż  i tak ich kochała. 

WszechopowiadaniaWhere stories live. Discover now