Rozdział 1 "Jak to się wszystko zaczęło..."

332 26 44
                                    


Na długo przed powstaniem czasu i przestrzeni istniała tylko jedna osoba, lub raczej jedna potężna moc. Był nią The One. To on stworzył wszechświat jaki znamy, ozdabiając go w gwiazdy i planety. Był jedyną siłą, która czuwała nad równowagą w kosmosie, nie pozwalając, aby chaos go opanował. Wkrótce jednak zaczęła doskwierać mu samotność. Był jedynym strażnikiem i stwórcą, który nie miał z kim dzielić tego brzemienia. Postanowił stworzyć sobie pomocnika. Godnego następcę. Tak oto z resztek energii, jaka mu pozostała, powstał Unicron.

Unicron szanował swojego stwórcę i zachwycał się światem, który tamten stworzył. Niestety nadszedł dzień, kiedy napotkał na swojej drodze chaos. Wtedy coś się w nim zmieniło. W jego nieskazitelnej iskrze pojawiła się chęć siania zniszczenia i pragnienie potęgi. The One nie podejrzewał takiego obrotu spraw. Nie chciał niszczyć swojego dzieła, próbował więc za wszelką cenę go nawrócić. Unicron jednak z każdą chwilą coraz bardziej wyrywał się spod kontroli, aż w końcu zaczął niszczyć wszechświat. Bezsilny The One nie miał wyboru. Korzystając z ostatnich pozostałości swojej mocy, która nie zdążyła się jeszcze w pełni zregenerować, udało mu się osłabić swój twór. Osłabić, ale nie zniszczyć. Unicron został podzielony na dwie istoty. Jedna z nich była całkowicie ogarnięta przez mrok, natomiast druga miała tę nieskażoną jeszcze cześć iskry. Tak oto powstali słynni bracia - Primus i Unicron. Władca porządku i władca chaosu.

Od tamtego dnia rozpoczęła się wieczna walka między braćmi. Niestety szala zwycięstwa nigdy nie przechylała się na żadną ze stron. W końcu kiedyś byli jednością, a teraz dorównywali sobie w potędze. Taki miał być ich los. Wieczna walka podczas której The One mógł w końcu odpocząć, wiedząc, że nie ma zagrożenia dla równowagi kosmosu. Jednak jak to w takich sytuacjach bywa, wszystko zmienił jeden pomysł. Primus postanowił pójść śladem swojego "ojca" i stworzył własnych potomków. Wojowników, którzy byli obdarzeni zarówno cząstką Primusa jak i Unicrona. Oni stanowili prawdziwą wizje równowagi dobra ze złem. Dzięki temu udało im się pokonać władcę chaosu i zesłać go w czeluści tego świata.

Pewnie myślicie, że od tego momentu mogło być tylko lepiej? To był dopiero początek kłopotów.
Nazywam się Trzynasty i jestem ostatnim stworzonym przez Primusa Prime'em. Poza faktem, że czasem miałem wrażenie, jakbym był zrobiony przez przypadek albo na doczepkę, nie było tak źle. Jak to w każdej rodzinie, były kłótnie, bójki, czułości... nawet romanse! Ale zacznijmy od początku.
Pierwszym był Prima. Nasz lider i wojownik światła, dzierżący potężne Gwiezdne Ostrze. Nieco sztywny, ale dało się przeżyć. Drugim w kolejności był Vector Prime. Był on mistrzem czasu i przestrzeni, i mógł nimi manipulować dzięki swojemu artefaktowi - Ostrzu Czasu. Trzeci powstał Alfa Trion. Strateg, historyk i potem główny archiwista w Centralnym Archiwum w Iacon. To on powinien opowiadać wam tę historię, nie ja. Miał do tego talent. Potrafił tak opisywać, co się działo podczas zwykłego dnia, że miało się wrażenie jakby była to opowieść pełna akcji i emocji. Czwarta była Solusa Prime. To dopiero była, femme... Z naszej drużyny chyba każdy przeżywał moment zauroczenia nią. Była piękna, mądra, i czuła. Jak taki klej, co trzymał nas razem. Co do zauroczenia zdecydowanie najbardziej ogarnęło ono Megatronusa i Prima. Był nawet czas, kiedy walczyli między sobą o jej względy. Mimo wszystko dało się wyczuć, że to między nią a Megatronusem coś iskrzy, natomiast z Prima ma czysto przyjacielskie relacje. Dzięki swojemu artefaktowi - Kuźni Solusy, wykuła wszystkie pozostałe. Pełniła głównie role rzemieślnika, ale kiedy była potrzeba, potrafiła przywalić. Piątym w kolejności był Micronus Prime. Co pierwsze rzucało się w optyki, w jego przypadku? Kulka, w której latał. Nazywała się Kamień Chimery. Dzięki niej mógł skumulować swoją energię i moc pozostałych Primów. To on wymyślił Minicony. Alchemist Prime, mój szósty w kolejności brat był pasjonatem wszystkiego co go otaczało. Dzięki swoim przymocowanym na trwale do optyk soczewkom, mógł widzieć wszystko. Dosłownie. Dzięki nim mógł zajerzeć komuś w iskrę oraz dostrzec widzialne i niewidzialne cykle wszechświata. Nieco przerażajace. Siódmym Primem był Nexus Prime. Pierwszy kombiner oraz pierwszy prankster. Często doprowadzał Prima do szału swoimi wygłupami. Jego artefaktem była Enigma Konbinacja pozwalająca na stworzenie kombinerów. Ósmym został Onyx Prime, zwany również Lordem Besti. Dlaczego? Otóż był on pierwszym Predaconem. Na dodatek dzięki swojemu artefaktowi, czyli trzytwarzowej masce był w stanie widzieć inne miejsca, czas, oraz iskry nawet po śmierci. Amalgamous Prime nie grzeszył urodą ale za to poczucia humoru mu nie brakowało. Ten oto mech był pierwszym na świecie Shifterem, i korzystał z tego faktu niezwykle czesto, pomagajac Nexusowi w dowcipach. Jako pierwszy miał T-cog*, który potem otrzymali Cybertronianie ale to już inna historia. Quintus Prime był chyba największym marzycielem jakiego widział ten świat. Potrafił godzinami wpatrywać się w gwiazdy z nieobecnym wyrazem optyk. Choć kiedy już się za coś zabrał, stawał się perfekcjonalistą do bólu. Był drużynowym naukowcem posiadającym potężny artefakt zwany Emberstone. Co mógł dzięki niemu robić? Tworzyć życie. Jedenasty był Liege Maximo. Można go określić tylko jednym słowem - manipulant. Chociaż jego artefaktem były trujące rzutki, jego główna umiejętnością był dar przekonywania. Potrafił tak zamieszać w głowie, że każdy zaczynał myśleć jak on i robić co on chciał. Czarna sztuka przez którą potem było wiele kłopotów... Dwunastym z mojego rodzeństwa miał zaszczyt zostać Megatronus. On i Prima dość często się ze sobą kłócili ponieważ obydwoje mieli dość dominujące charaktery. Na dodatek Megatronus był dość wybuchowy, ale odwagi nigdy mu nie brakowało. Jak już wcześniej wspomniałem, jego oraz Solusę łączyły dość intymne relacje. Otrzymał od niej niezwykle potężną broń, a dokładniej działo naramienne zwane Reguiem Blaster. Prima miał pewne wątpliwości, czy tak potężną broń można powierzyć komuś tak wybuchowemu jak Megatronus, jednak Solusa zapewniła go, że Megatronus wie jak zwalczyć swoje wewnętrzne demony. No i tak oto doszliśmy do ostatniego Prima stworzonego przez Primusa - mnie.

Rycerz CybertronuWhere stories live. Discover now