finał

694 104 53
                                    

Dla Chanyeola czwartki oznaczają wysiłek; oznaczają głębokie przekopanie umysłu, dokładne oczyszczenie mózgu ze wszystkich zbędnych myśli, skupienie nad konkretnym zadaniem. Definicją czwartku są długie noce bez sekundy odpoczynku, litry aromatycznej kawy, smukłe palce splamione onyksowym atramentem śmigające po hałaśliwej klawiaturze, znajome zapachy ciepłych napojów parzonych za ladą znajdującą się w zasięgu kilku kroków. W czwartki Chanyeol spina długawe kosmyki klamrą w rozsypujący się koczek i siada do działania. Jeden dzień w tygodniu schodzi na faktyczną ziemię i chłonie rzeczywistość jak nigdy tego nie robi, tak jak zawsze od tego ucieka.

Chanyeol kocha czwartki.

W kawiarni rozlega się perlisty dźwięk miedzianego dzwoneczka powleczonego lata temu złocistą farbą, sygnalizujący przybycie klienta. Chanyeol wsuwa się cicho i niepostrzeżenie do środka i zajmuje miejsce pod ceglaną ścianą przykrytą minimalistycznymi obrazami przedstawiającymi wszelakie cytaty. Wyjmuje ledwo zipiący komputerek i otwiera nowy plik, gotowy do bycia zapełnionym przez słowa. Zamawia kawę – jasną, mleczną, przecukrzoną i drażniącą podniebienie anielskim smakiem – wkłada słuchawki w uszy i stuka w klawisze laptopa, tkając ze słów długie zdania przekazujące uczucia, refleksje i poglądy.

Choć z czasem jest lepiej, Chanyeol ma problemy z koncentracją. Tak więc po czasie ciekawski wzrok odrywa się od ekranu i zaczyna skakać po różnych obiektach w kawiarni, próbując odszukać coś, co mogłoby odkręcić jakąś nieodkrytą śrubkę w mózgu chłopaka, zapoczątkować nową myśl, która następnie przelana zostałaby na papier. Brązowe oczy badają najdrobniejsze szczegóły otoczenia, aż wreszcie spoczywają na czymś, do czego są przyzwyczajone, co widzą w każdy czwartkowy wieczór: osobę.

Niska postać o bladej cerze siedzi w przeciwnym rogu lokalu i najwyraźniej nie widzi świata poza swoim notatnikiem. Na stoliku leżą rozmaite przedmioty – kątomierz, cyrkiel, ekierka, kilka linijek, podzielona na parę kawałków gumka do ścierania, wyraźnie przepełniona strugaczka oraz masa ołówków – i ów człowiek co chwila po nie sięga, kreśli coś na kartce i znów odkłada albo wsuwa między wargi czy też za ucho, aby niedługo użyć ich ponownie. Z punktu widzenia Chanyeola wygląda to trochę komicznie, mimo pełnej świadomości, że praca tej osoby po prostu na tym polega.

Nie pierwszy raz chłopak widzi tę osobę w dokładnie tym samym miejscu. Domyśla się już, że ona też jest stałym bywalcem w tej kawiarni, chociaż nie ma pojęcia czy przychodzi tu także w inne dni tygodnia, nie tylko czwartki. Głos tego człowieka od dawna nie jest mu obcy, podobnie jak jego wygląd czy nawyki. Wie od dawna, że osobnik ten lubuje się w raczej ciemnych barwach i braku akcesoriów, że umie głośno przekląć i podrzeć zapisaną do połowy kartkę w chwilowym ataku furii, że używa wody toaletowej o zapachu wiśni. Można by stwierdzić, iż Chanyeol wie o tej postaci całkiem niemało, choć przenigdy nie padło między nimi żadne słowo.

Można to nazwać fascynacją.

Chanyeol w końcu odrywa wzrok od człowieka siedzącego po przeciwnej stronie kawiarni i wraca do swoich spraw, ale nie umie się powstrzymać od okazjonalnych spojrzeń w jego stronę. A po kilku godzinach, kiedy wychodzi z budynku w zimną noc, by pójść na przystanek autobusowy, nadal nie wie, czy wrażenie że ta osoba robiła dokładnie to samo, jest jedynie złudzeniem.

--------------------

Baekhyun chucha na swoje zlodowaciałe palce i wpycha je w kieszenie kurtki, lecz styczniowy mróz jest bezlitosny i wciąż czuć go wszędzie. Przenika przez ubrania niczym kwas i wędruje po każdym centymetrze kwadratowym skóry, chłopak aż dostaje od tego dreszczy. Bolesne zimno miesza się ze zmęczeniem, zdenerwowaniem i przerastającą samotnością, staje się nie do zniesienia. Tylko w czwartki może zdarzyć się tak podły i niesprzyjający prawidłowemu funkcjonowaniu nastrój.

Lines | ChanBaekWhere stories live. Discover now