Rozdział 23

9.2K 446 28
                                    

*punkt widzenia Collina*

Przygotowywałem śniadanie dla mojej królowej kiedy usłyszałem jakiś dziwny hałas. Dochodził z góry. Odłożyłem wszystko i zacząłem kierować się w tamtą stronę. Byłem już w połowie drogi kiedy usłyszałem krzyk Sophie. Zastygłem w panice.

~ Co tak stoisz pacanie?! Biegnij do naszej mate złamasie - warknął na mnie mój wspaniały wilk.

Otrzepałem się ze stanu osłupienia i zacząłem wbiegać po schodach. Wpadłem do naszej sypialni i tam zobaczyłem leżącą na podłodze Sophie, tuż przy oknie. Szybko do niej podeszłem i z tego co widzę, na szczęście, moja ukochana nie ma żadnych urazów. Podniosłem ją i ułożyłem wygodnie na łóżku, przykrywając ją kołdrą.

Ciekawe co się jej stało. - Pomyślałem. Rozglądnąłem się po pokoju i zobaczyłem wybite okno. Na podłodze leżał kamień a obok kartka papieru. Podniosłem ją i przeczytałem jej treść.

Kurwa nie. To niemożliwe. Zabiję go. Zabiję tego sukinsyna który ośmielił się nawet pomyśleć że odbierze mi Sophie. Ona jest tylko moja! Nie oddam jej jakiemuś fagasowi!

Ze złości zacząłem wszystkim rzucać i wszystko rozwalać. Nie odbierze mi jej! Ona jest moja! Wybije mu z jego durnego łba te dziwne myśli!

- Collin. - Usłyszałem cudowny głos mojej mate i od razu się uspokoiłem. Szybko do niej podeszłem, położyłem się obok niej i otoczyłem ją ramionami.

- Jestem przy tobie kochanie. On cię nawet nie dotknie. - Powiedziałem do niej.

- Collin. Boję się. Nie chce znów przeżywać tego samego. - Powiedziała i zaczęła łkać w moją pierś.

- Ciii skarbie. Jestem przy tobie. Ochronię cię obiecuję. - Zacząłem całować ją po twarzy, cały czas szeptając uspakajające słowa.

W końcu mój skarb usnął a ja nie długo po niej.

*Punkt widzenia Sophie*

Byłam w ciemnym pomieszczeniu. Leżałam na łóżku, przykryta kocem w kolorze krwi. Chciałam wstać ale nie potrafiłam. Nie umiałam podnieść nóg. Zaczęłam panikować. Co ja tu do cholery robię? - pomyślałam. Usłyszałam ciężkie kroki zza drzwiami. Czułam naprawdę dziwne uczucie niepokoju. Ktoś pociągnął za klamkę, zaskrzypiały drzwi i ten ktoś wszedł do środka. Nie widziałam jak wygląda bo było tak ciemno. Widziałam jedynie zarys sylwetki i spokojnie mogłam stwierdzić że ten ktoś to mężczyzna.

- Witaj Sophie. -  Powiedział mężczyzna. Próbowałam coś powiedzieć ale także nie byłam w stanie. - Pamiętaj że należysz do mnie a nie do tego brudnego kundla Collina. Nie jesteś jego i nigdy nie byłaś! Jesteś tylko i wyłącznie moja skarbie. Pamiętaj o tym. Do zobaczenia za niedługo kochanie. Nacieszyć się swoim Collinem bo za niedługo może go zabraknąć. - Mężczyzna zaśmiał się i wyszedł z pokoju. Zamknął drzwi. Po chwili w pokoju zrobiło się jasno.

Pokój był piękny. Kremowe ściany i bogate zdobienia. Spojrzałam w bok. Zaczęłam krzyczeć. Koło mnie leżał martwy Collin. Mój ukochany. Łzy poleciały mi po policzkach. Chciałam go dotknąć, przytulić jego ciało ale nie mogłam. Poczułam jakąś ciecz na nogach i brzuchu. Popatrzyłam w dół i znów zaczęłam krzyczeć. To co mi wydawało się kocem okazało się  krwią. Krwią Collina. Zaczęłam wrzeszczeć. Spanikowałam. Wzięłam głowę Collina na kolana. Zaczęłam płakać. Dlaczego?! Serce rozrywało mi się z bólu. Oderwałam na chwilę wzrok od mojego ukochanego. Popatrzyłam na podłogę i tam zobaczyłam martwe ciała moich wszystkich przyjaciół i całej mojej rodziny. Poukładane w stosik. Podłoga była cała w krwi. Spanikowałam.

Odzyskałam kontrolę nad swoim ciałem. Wyskoczyłam z łóżka nie zważając na krew i zaczęłam wrzeszczeć. Zaczęłam walić w drzwi. Pomocy! Pomocy! Pomocy! Niech ktoś mnie stad uwolni. Pomocy!!!

- Sophie! - Obudziłam się przez czyiś krzyk. Szybko usiadłam, cała zlana potem i gwałtowanie odwróciłam się w stronę z której dochodził głos. Spojrzałam w piękne tęczówki mojego ukochanego, które rozpoznałabym wszędzie. On żyje! Rzuciłam mu się w ramiona i zaczęłam płakać. - Sophie skarbie. Ciiiiii. To tylko zły sen. Jestem przy tobie kwiatuszku. I zawsze będę. Ciiii. - Uspakajał mnie, całował mnie w włosy i czoło jednocześnie uspokajająco głaskał moje plecy.

W końcu się uspokoiłam. Ostatnio dużo płaczę. Za dużo. Jestem luną jednego z najpotężniejszych stad na świecie. Nie mogę być taką beksą. Muszę być twarda. Dam radę. I z tym postanowieniem starłam ostatnie łzy z policzków i popatrzyłam znowu w oczy Collina.

- Powiesz mi co było w tym śnie, skarbie? - Zapytał mój mate.

- Wolałabym nie. - Odpowiedziałam szczerze. - Co sądzisz o tym liście? - Zapytałam. Collin zacisnął szczękę i pięści.

- On cię nawet nie dotknie Soph. Nie pozwolę mu. - Odpowiedział na moje pytanie. Uśmiechnęłam się szeroko. Koniec zmartwień. Trzeba być silnym.

- Trzymam cię za słowo. - Powiedziałam. - A teraz wstawamy! Trzeba coś w końcu zjeść! Nie jadłam cały dzień. Która tak w ogóle jest godzina? - Zapytałam zaciekawiona. Collin uśmiechnął się do mniej popatrzył na zegarek który nosił na nadgarstku.

- Jest już 18. - Oznajmił spokojnym głosem. Zrobiłam wielkie oczy. Zmarnowałam cały dzień! Nic jeszcze dzisiaj nie zjadłam. Trzeba w końcu wyjść z tego pokoju.

- To szybko! Wstajemy! - Klasnęłam w dłonie i wyskoczyłam z łóżka. Wygrzebałem z szafy jakąś koszulkę Collina i legginsy. Przebrałam się i nie czekając na Collina, który wyrażał swój protest, w podskokach zbiegłam na dół. Byłam zbyt głodna by na niego czekać. On się zbiera dłużej niż ja!

Jednak nim zeskoczyłbym z ostatniego schodka poczułam ręce na talii. Zostałam odwrócona i zobaczyłam swojego mate. Chwycił mój podbródek i czule pocałował.

- Kocham cię. - Powiedział zaraz po pocałunku po czym pocałował mnie w nos. Uśmiechnęłam się.

- Też cię kocham Collinie. - Powiedziałam.

Kocham takie chwile, chwile czułości, chwile miłości. Dla takich chwil oddałabym prawie wszystko. Nigdy nie sądziłam że spotkam swoją prawdziwą miłość. Myślałam że są to tylko dziecięce marzenia. Spotkać księcia na białym koniu. A jednak mi się udało. I jeśli ktokolwiek będzie próbował mi to szczęście, tą miłość odebrać gorzko pożałuje.

*********

WRÓCIŁAM
Hejka kochani. Przepraszam że nie było rozdziału bardzo długo ale to nie moja wina lecz wina moich wspaniałych nauczycieli.
Mam nadzieję że rozdział nie jest najgorszy.
Dziękuję za gwiazdki i komentarze.

PaniMorgenstern

Moja. Tylko moja Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz