Rozdział 17

15.1K 746 87
                                    

Minął już miesiąc od porwania i próby gwałtu. Wszyscy szykują się do wojny jaką wypowiedzieli nam Wygnani porywając mnie. Mamy wsparcie całego kontynentu a także reszty świata. Przez ten czas pozbyłam się koszmarów sennych.

Całą watahę już dobrze poznałam i zaprzyjaźniłam się z kilkoma dziewczynami. Jednak jedna dziewczyna była dla mnie bardzo nieprzyjemna i wręcz mnie obrażała i wyzywała. Stwierdziłam jednak że ona nie jest warta moich nerwów i po prostu ją ignoruję. A przynajmniej się staram. Czasami mam wielką ochotę zacisnąć palce na jej szyi i nie puszczać póki nie ujdzie z niej życie. Szczególnie jak przystawia się do Collina. Siostra mojego Mate jest praktycznie zawsze po mojej stronie i zawsze mnie wspiera. Mogę więc śmiało powiedzieć że Clar stała się jedną z moich najlepszych przyjaciół.

Z Collinem przez ten miesiąc dogadywałam się coraz lepiej. Spędzaliśmy razem bardzo dużo czasu. Dużo rozmawialiśmy. Dlatego też bardzo dobrze go poznałam. Okazał się wspaniałym facetem. Z dnia na dzień żywiłam do niego coraz większe uczucie. Jednocześnie bardzo dużo się kłóciliśmy. Głównie przez jego chorobliwą zaborczość.

Taka sytuacja miała na przykład miejsce teraz. Ubrana byłam w spódnicę do kolan i bluzkę z krótkim rękawem. Normalny ubiór.

- Idź się przebrać Sophie! - Krzyczał Collin.

- Przecież wyglądam normalnie! O co ci chodzi!?

- O co mi chodzi?! Twoje ciało jest zbyt odkryte! Nikt nie ma prawa oglądać tego co moje! Idź się przebrać!

- Powiedziałam już że się nie przebiorę i mam gdzieś twoją opinię! A teraz przepraszam ale jestem głodna i idę na śniadanie. - Powiedziałam.

- Nigdzie nie idziesz w takim stroju! - Krzyknął Collin.

Podniósł mnie i wniósł do mojego pokoju sadzając na łóżku. Popatrzyłam na niego jak na idiotę.

- Ty sobie tu grzecznie posiedzisz i będziesz tu siedzieć cały dzień za karę. A ja ci będę przynosił jedzenie. - Oznajmił po czym wyszedł z pokoju i zamknął drzwi na klucz.

Patrzyłam na drzwi wciąż w szoku. Czy on zamknął mnie w pokoju jak jakiegoś psa? Czy ja macham ogonem i nazywam się Burek? Jeśli on myśli że ja tu grzecznie zostanę to się grubo myli. Pieprzony idiota.

Podeszłam do szafy i wyciągnąłam z niej walizki. Postanowiłam spakować manatki i pojechać do rodziców. Ponieważ wszystkie ubrania miałam poskładane w kosteczkę. Spakowałam się bardzo szybko. Siedziałam na łóżku z torebką i 2 walizkami obok mnie kiedy Collin wszedł do pokoju ze śniadaniem na tacy. Spojrzał na mnie i zamarł. Patrzył na mnie z zaskoczeniem wymalowanym na twarzy.

- O co chodzi? Czemu jesteś spakowana? - Zapytał po dłuższej chwili.

- Wyjeżdżam do rodziców. Nie jestem psem którego można karać za nieposluszeństwo. Kiedy przemyślisz swoje zachowanie wiesz gdzie mnie szukać. - Po tych słowach wstałam, wzięłam walizki i wyszłam z pokoju mijając zaskoczonego Collina. W tej chwili miałam gdzieś że nie zjadłam śniadania.

Zeszłam po schodach. Dawno się tak nie zmęczyłam. Walizki do najlżejszych nie należały. Podeszlam do skrzyneczki na klucze i wyciągnęłam z nich kluczyki do samochodu od Collina. Przy aucie wpakowałam walizki do bagażnika i już miałam odjeżdżać gdy do garażu wpadł Collin.

- Sophie poczekaj! Przepraszam skarbie. Nie powinienem tego robić. Tak bardzo przepraszam. - No i oto chodziło. - Błagam nie jedź do rodziców. Wybacz mi.

Na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech.

- Okay skoro tak ładnie przeprosiłeś to zostanę. Ale ty wnosisz te walizki i ty mnie rozpkowywujesz. - Byłam zbyt głodna aby się rozpakować.

Moja. Tylko moja Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz