9: Wcale nie wyglądam tak źle

845 147 30
                                    

— Tragedia, okropność, istny dramat — krzyczał jedno za drugim Taehyung, wpadając nagle do pokoju Jungkooka. Młodszy obecnie dopinał ostatnie guziki swojej koszuli, a na słowa Kima ponownie zwrócił twarz w kierunku lustra. 

Jego ciemne włosy były praktycznie idealnie ułożone, a biała koszula i czarne rurki wydawały się dosyć znośnym połączeniem. Poluzował jeszcze kołnierz, przyglądając się swojemu dziełu.

— Przesadzasz, wcale nie wyglądam tak źle — odpowiedział mu osiemnastolatek, a starszy spojrzał na niego przymkniętymi oczami, jakby nie dowierzając, że chłopak w takiej sytuacji jeszcze żartuje.

— To nie jest śmieszne — burknął Tae, wciskając głowę w poduszkę na łóżku Kooka. Jeon zaśmiał się krótko, po czym podszedł i usiadł obok "załamanego" wokalisty. Po chwili wgapiania się w jego odkryte do połowy plecy, gdyż miał na sobie luźny t-shirt, który jak na złość się podwinął, postukał w ramię szatyna, chcąc zwrócić jego uwagę.

— Więc co to za tragedia jest powodem twoich krzyków? — zapytał szczerząc się przy tym. Taehyung podniósł się do siadu i spojrzał na młodszego wydymając wargę. 

— Zdjęcia z tego baru są już wszędzie, a domysły fanów, co do tego kim jesteś, chyba mnie przerastają — wytłumaczył mniejszy, mając nadzieję, że Jungkook zrozumie powagę sytuacji.

Bo przecież była poważna, tak?

— To faktycznie straszne, mogliby pomyśleć, że masz przyjaciela, albo brata — zaczął, ale przerwał na chwilę, zakrywając usta dłonią, imitując zszokowanie, a Tae już zdążył wywrócić oczami, czekając aż młodszy dokończy.— Albo, że masz chłopaka!

Szatyn zachłysnął się powietrzem, starając się powstrzymać atak kaszlu. Czy ten Jeon nie mógł choć przez chwilę brać jego problemów na serio? Twarz dwudziestolatka mimowolnie pokrył delikatny rumieniec, na co spuścił głowę i natychmiast przeniósł się na krzesło, które stało przed lustrem młodszego. Kook jedynie uśmiechnął się na takie zachowanie i ruszył śladami starszego, dosuwając krzesło stojące przy biurku. 

— Nie obrażaj się, Taeś — powiedział, mierzwiąc jego włosy, zauważając, że ten z pewnością jeszcze nie zaczął przygotowywać się do ich wyjścia. Osiemnastolatek pokręcił głową i sięgnął po grzebień.— Podnieś głowę.

Kim niechętnie wykonał polecenie, pozwalając młodszemu ułożyć jego włosy. To nie tak, że sam nie był w stanie - Jeon robił to po prostu lepiej. Wszystko robił lepiej.

— Na kilku wywiadach też o ciebie pytali — dodał po chwili szatyn, będąc znudzonym udawaniem obrażonego. Jungkook w tym samym momencie skończył układać jego grzywkę i sięgnął po paletę z cieniami. Wyjął mały pędzelek i delikatnie nałożył blady róż na powieki wokalisty. Taehyungowi bardzo podobał się końcowy efekt, a było to na tyle proste, że brunet był w stanie zrobić to sam i nie musieli fatygować jakiejś wizażystki.

— I co odpowiedziałeś? — dopytał młodszy, palcem ścierając nadmiar różowego pyłku. Choć i bez niego Taehyung był chodzącą perfekcją, teraz wyglądał jeszcze lepiej, co efektywnie rozpraszało uwagę młodszego.

— Że jesteś przyjacielem z dzieciństwa.

— Czyli nawet nie skłamałeś — Jeon uśmiechnął się i kiwnął głową w stronę lustra, dając Kimowi znać, że może ocenić jego pracę.— Podoba się?

— Jest idealnie — odparł mniejszy, szczerząc się do swojego odbicia. Do jego uszu dotarł tylko nerwowy śmiech Jungkooka, lecz chwilę później zastąpiło go ciche westchnięcie - nawet nie liczył na podziękowania. Kim zignorował reakcję młodszego i zaczął go pospieszać.

Chyba dopiero teraz uświadomił sobie, że za około pół godziny powinni być już na gali. Kiedy jego duet z Jiminem ujrzał światło dzienne, cały świat niesamowicie się zainteresował, zapraszając ich gdziekolwiek popadnie. Mieli zamiar nie przyjmować więcej propozycji, ale gala, którą mieli otwierać, sama prosiła się o obecność. Ilość sławnych osób wynosiła się na ogromną skalę, a ich rekomendacje bądź przyjazne stosunki mogły bardzo pomóc w dotarciu do większej części świata.

Nie tyle co sam występ, a również spotkanie z Jiminem ekscytowało piosenkarza. Jungkook wiedział, że tych dwoje lubi swoje towarzystwo i z całych sił ukrywał niezadowolenie, wywołane obecnością Parka. W ciągu kilku chwil byli już w jadącym samochodzie, a Kim siedział jak na szpilkach, nie mogąc doczekać się spotkania z przyjacielem. 

Jeon ponownie schodził na drugi plan, ale cieszył się, że miał okazję spędzić chociaż trochę czasu z Tae. Takie chwile pozwalały mu żyć w przekonaniu, iż nie jest artyście całkowicie obojętny. Bo chyba nie był?

Udało im się dotrzeć na czas i nawet Taehyung miał chwilę odpoczynku, nim razem z Jiminem został wywołany na scenę. Występ jak zwykle przebiegał idealnie, co Jeona jakoś niespecjalnie interesowało, gdyż odkąd wszedł do budynku, rozglądał się po sali, mając nadzieję na spotkanie Yoongiego.

Skoro chłopak bywał na wcześniejszych galach, być może pojawił się i na tej? Wodził wzrokiem po obecnych, próbując doszukać się odpowiedniej twarzy, ignorując problem jakim była panująca ciemność. Tylko światła sceniczne od czasu do czasu rozświetlały zachwycone twarze publiczności. Krzyki zachwytu i fale oklasków towarzyszyły kolejnym wersom piosenki, stając się coraz głośniejszymi. Hałas był irytujący, ale nie wytrącił Jungkooka z równowagi. Wiedział, że skoro w grę wchodził Park Jimin - V raczej nie będzie chciał jego towarzystwa na późniejszej zabawie, toteż musiał znaleźć sobie innego przyjaciela w niedoli. 

Występ się skończył, a Tae wraz z tym tlenionym chłopaczkiem zaczęli rozmawiać z prowadzącymi, odpowiadając również na pytania publiczności. Jungkook naprawdę chciał poczekać, aż jego przyjaciel opuści scenę, ale świadomość, że tamten prawdopodobnie i tak go zignoruje, nawet na niego nie patrząc, była zbyt dobijająca.

Ruszył więc w tłum, nie zauważając zaskoczonego spojrzenia jakim uraczył go Taehyung.

To przecież nie tak, że po tych kilku dniach, które spędzili razem, Kimowi dziwnie było na powrót ignorować młodszego. Szybko otrząsnął się z zamyślenia zapominając o pomyśle późniejszego szukania Jeona - przecież tamten mógł poczekać.

Szatyn błąkał się pomiędzy ludźmi, trafiając chyba do drugiej sali. Naprawdę nie orientował się w tym budynku, a jego wielkość tylko dodatkowo przytłaczała. W obieg weszły już różnego rodzaju szampany, wina i inne trunki, a ludzie wydawali obijać się o wszystko i wszystkich dookoła. Jungkook nieraz zastanawiał się czy to wciąż poważna gala muzyczna, czy może uliczny pub. Dlaczego Tae nie mógł dostawać zaproszeń na zwyczajne imprezy? A może takowe otrzymywał, jednakże odrzucał z nieznanych młodszemu powodów? Rozważanie tego wydało się jednak zbyt męczące. Kiedy już opuszczały go nadzieje, że znajdzie swojego znajomego - zauważył, że chłopak stoi pod ścianą naprzeciwko i chyba właśnie też go zauważył. To się dopiero nazywa mieć szczęście. Kook przyśpieszył, a uśmiech mimowolnie pojawił się na jego twarzy.

Miał niezmierną ochotę wylać komuś całą swoją frustrację. Miał ochotę zapalić.



Better than the Best; vkookWhere stories live. Discover now