10

895 196 30
                                    

— Przestań tłuc te bombki! — zdenerwowała się Yeri

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

— Przestań tłuc te bombki! — zdenerwowała się Yeri. — Jak tak dalej pójdzie, to nie starczy nam nawet na połowę drzewka.

— Naprawdę musimy to ubierać? Spóźnimy się — westchnąłem ciężko. Nie mogłem zrozumieć, czemu dziewczyna uparła się, żeby przyozdobić moje mizerne drzewko jeszcze przed udaniem się do jej domu na wigilijną kolację. Prawdopodobnie skończy się na tym, że my, jak zwykle, dotrzemy na miejsce za późno, a ja po powrocie do domu będę miał do pozamiatania jeszcze potłuczone szkło, bo z tego pośpiechu okropnie trzęsły mi się ręce.

Przekląłem pod nosem, gdy kolejna szklana ozdoba roztrzaskała się o panele.

Jasna cholera.

— Z czego zrobić przedmioty, które bardzo łatwo zrzucić lub upuścić? Z plastiku? Metalu? No co ty, plastik jest za słaby, zróbmy je ze szkła, to przecież świetny pomysł! — burknąłem do Yerim, odsuwając stopą resztki bombki.

— Po prostu jesteś upośledzony pod względem manualnym i tyle — odpowiedziała dziewczyna, uśmiechając się delikatnie i z determinacją zakładając nowe ozdoby na drzewko. Szczerze mówiąc, to martwiłem się, że nastolatka założyła na choinkę już tyle, że ta zaraz się przewróci.

Ostrożnie przeturlałem kolejną i chyba ostatnią z ozdób za kanapę, by Yerim na pewno jej nie zobaczyła.

— Patrz, już wszystko — wzruszyłem ramionami. — Idziemy — powiedziałem, ciągnąc dziewczynę za rękę i prowadząc do holu.

— Wydawało mi się, że było tego więcej — mruknęła moja przyjaciółka, posłusznie wstając i podążając za mną do holu.

— Tobie się dużo rzeczy wydaje — odpowiedziałem pogodnie, zarzucając na ramiona kurtkę i wciągając na głowę czapkę z pomponem, a następnie chwytając w dłonie kolorowe pudełka opakowane w papier z wizerunkiem reniferów.

Trzymając w rękach tyle pudełek o różnych rozmiarach, zatrzasnąłem drzwi stopą i poprosiłem Yerim, by przekręciła w nich klucz.

Zdecydowałem się, zamówić taksówkę, bo i tak przez to całe ubieranie choinki niewiele brakowało, byśmy się spóźnili, a ja, mając tyle rzeczy w dłoniach, nie zamierzałem przepychać się przez tłumy na stacjach metra i tłuc się po różnych liniach autobusowych.

To zwyczajnie nie było dla mnie.

Pomachałem wolną ręką, by zatrzymać taksówkę, a później, przepuszczając Yeri przed siebie, wcisnąłem się wraz z moim bagażem do środka i po podaniu taksówkarzowi adresu, pod który ma się udać, wygodnie rozsiadłem się w fotelu.

— To o ile się zakładamy, że nie uda nam się być na czas? — zapytałem.

— Nie zakładamy się. Chyba, że wolisz obstawiać, jak dużo jedzenia zje mój tata. — westchnęła nastolatka, przymykając oczy.

Missing | HunhanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz