Scena XXXVII

410 10 5
                                    

/ Przez drzwi głębne od chwili wsunął się był za Jaśkiem tropiący Chochoł; a teraz na skrzynię malowaną się wygramolił i ze skrzyni tak do drużby poczyna: /

CHOCHOŁ

To ich Lęk i Strach tak wzion,
posłyszeli Ducha głos:
rozpion sie nad nimi Los.

JASIEK

Tak sie męcą, pot z nich ścieko,
bladość lica przyobleko; —
jak ich zwolnić od tych mąk?

CHOCHOŁ

Powyjmuj im kosy z rąk,
poodpasuj szable z pęt,
zaraz ich odejdzie Smęt.
Na czołach im kółka zrób,
skrzypki mi do ręki daj;
ja muzykę zacznę sam,
tęgo gram, tęgo gram.

JASIEK

/ który był uczynił rzecz /

Ka te kosy złożyć — — ?

CHOCHOŁ

                       W kąt.

JASIEK

/ ciska za piec drzewca /

Nik ich ta nie najdzie stąd.

CHOCHOŁ

Ze skałek postrzepuj proch
i ciś je w piwniczny loch.
Lewą nogę wyciąg w zad,
zakreśl butem wielki krąg;
ręce im pozałóż tak:
niech się po dwóch chycą w bok;
odmów pacierz, ale wspak.
Ja muzykę zacznę sam,
tęgo gram, tęgo gram:
będą tańczyć cały rok.

JASIEK

/ który był uczynił wszystką rzecz /

Już ni majom kos.

CHOCHOŁ

Rozśmiej im się w nos.

JASIEK

Już ich odszedł Smęt.

CHOCHOŁ

Już nie mają pęt.

JASIEK

Chytajom sie w tan.

CHOCHOŁ

Już nie czują ran.

JASIEK

Zniknoł czar!

CHOCHOŁ

                       To drugi CZAR!

/ A zaklęte słomiane straszydło, ująwszy w niezgrabne racie podane przez drużbę patyki — poczyna sobie jak grajek–skrzypek — i — słyszeć się daje jakby z atmosfery błękitnej idąca muzyka weselna, cicha a skoczna, swoja a pociągająca serce i duszę usypiająca, leniwa, w omdleniu a jak źródło krwi żywa, taktem w pulsach nierówna, krwawiąca jak rana świeża: — melodyjny dźwięk z polskiej gleby bólem i rozkoszą wykołysany. /

JASIEK

/ jest teraz kontent a dziwuje się /

Tyle par, tyle par!

CHOCHOŁ

Tańcuj, tańczy cała szopka,
a cyś to ty za parobka?

JASIEK

/ z ręką do czoła, jakby se chciał na ucho nasunąć czapki /

Kajsi mi sie zbyła copka —
przeciem drużba, przeciem drużba,
a drużbie to w copce służba.

CHOCHOŁ

/ w takt się chylą a przygrywa /

Miałeś, chamie, złoty róg,
miałeś, chamie, czapkę z piór:
czapkę wicher niesie,
róg huka po lesie,
ostał ci sie ino sznur,
ostał ci sie ino sznur.

/ Kogut pieje. /

JASIEK

/ jakby tknięty, przytomniejąc /

Jezu! Jezu! zapioł kur!
Hej, hej, bracia, chyćcie koni!
chyćcie broni, chyćcie broni!!
Czeka was WAWELSKI DWÓR!!!!!

CHOCHOŁ

/ w takt się chyla a przygrywa /

Ostał ci sie ino sznur.
— — — — — — — — — — — —
Miałeś, chamie, złoty róg.

JASIEK

/ aże ochrypły od krzyku /

Chyćcie broni, chyćcie koni!!!!

/ A za dziwnym dźwiękiem weselnej muzyki wodzą się liczne, przeliczne pary, w tan powolny, poważny, spokojny, pogodny, półcichy — że ledwo szumią spódnice sztywno krochmalne, szeleszczą długie wstęgi i stroiki ze świecidełek podzwaniają — głucho tupocą buty ciężkie — taniec ich tłumny, że zwartym kołem stół okrążają, ocierając o się w ścisku, natłoczeni. /

JASIEK

Nic nie słysom, nic nie słysom,
ino granie, ino granie,
jakieś ich chyciło spanie…?!

/ Dech mu zapiera Rozpacz, a przestrach i groza obejmują go martwotą; słania się, chylą ku ziemi, potrącany przez zbity krąg taneczników, który daremno chciał rozerwać; — a za głuchym dźwiękiem wodzą się sztywno pary taneczne we wieniec uroczysty, powolny, pogodny — zwartym kołem, weselnym — /

------------------------------------------------

/ Kogut pieje. /

JASIEK

/ nieprzytomny /

Pieje kur; ha, pieje kur…

CHOCHOŁ

/ nieustawną muzyką przemożny /

Miałeś, chamie, złoty róg….

„Wesele" St. WyspiańskiegoWhere stories live. Discover now