Rozdział 17

16.5K 1.5K 655
                                    

Przez dwa dni Yoshida wydawał się mnie unikać. Jedyne nasze spotkania odbywały się podczas śniadania i kolacji w jadalni. Nawet na noc nie przychodził do naszego pokoju, tylko spał u Yuuji'ego. Wiem to, gdyż szatyn mnie o tym poinformował.

Na dzisiejszym śniadaniu nigdzie nie mogłem odszukać wzrokiem białowłosego, a rozglądałem się w jego poszukiwaniu praktycznie caluteńki czas. Po dłuższej chwili dosiadł się do mnie Yuuji, który zapewne miał jakąś informację.

-Jak tam noc minęła? -Zapytał, po czym ziewnął.

-W samotności, a jak inaczej?- Szepnąłem, smarując chleb, dżemem truskawkowym. -Ktoś tu zarywał nockę, z tego co widzę- powiedziałem, patrząc na chłopaka, który podpierał głowę na łokciach.

-A żebyś wiedział. Zarywałem razem z twoim crushem-powiedział, a ja spojrzałem na niego, będąc w lekkim szoku. Chłopak widząc to, dodał szybko- W sensie gadaliśmy, a raczej on. Ja praktycznie tylko słuchałem. Powiem tyle, że z jego rozmyślań powstałaby mega obszerna epopeja narodowa.

-Może zaczniesz mówić o czym gadał, a nie jakieś głupoty?

-Wybacz, ale obiecałem mu, że ci nie wygadam. Ale za to mogę ci powiedzieć gdzie teraz jest.

-No to na co czekasz? Mów!- Spojrzałem na niego, a moje oczy prawdopodobnie zabłysły.

-Pakuje się- powiedział, podkradając mi z rąk kanapkę, a następnie nadgryzł ją.-Dzięki-powiedział z pełną buzią, przez co uśmiechnąłem się lekko, a po chwili zacząłem robić kanapkę dla siebie. -Tylko ze śniadania wyjdź wtedy, gdy wszyscy. Daj mu się na spokojnie spakować.

-Ehh... Okay-mruknąłem, zaczynając jeść.

***

Siedziałem jak kołek na jednym z tylnych foteli w samolocie. Koło mnie było wolne miejsce, które w ostatniej chwili zagrzał jeden z moich kolegów z drużyny. Jakoś zbytnio nie paliłem się do rozmowy z nim, ani z nikim innym, dlatego założyłem na uszy słuchawki i zamknąłem oczy. Po niedługim czasie byłem już na skraju snu i rzeczywistości, a jeszcze chwilę później zasnąłem.

Obudziły mnie drgania samolotu, które oznaczały, że wlecieliśmy w strefę turbulencji. Po sprawdzeniu godziny na wyświetlaczu mojego telefonu, zorientowałem się, że spałem prawie równe dwie godziny. Nie przejrzejąłem się tym zbytnio i dalej słuchając muzyki, wlepiłem wzrok w okno, chcąc patrzeć na chmury.

-Możemy pogadać?- usłyszałem zagłuszony, przez dźwięki wydostające się z słuchawek głos i poczułem lekkie, kilkukrotne dźgnięcie palcem w ramię. Gdy spojrzałem na osobę, która usiłuje mnie zaczepić, poczułem jak moje serce zaczyna bić coraz szybciej. Zsunąłem z uszu słuchawki i spojrzałem w oczy chłopaka.

-Naprawdę chcesz ze mną rozmawiać po tym co ci wtedy powiedziałem w wesołym miasteczku? - Zapytałem niemal drżącym głosem. -Unikałeś mnie.

-Chcę właśnie o tym pogadać- powiedział, przeszywając mnie wzrokiem. Wtedy zorientowałem się, że wokół nas zrobiło się dużo wolnego miejsca, przez co mogliśmy swobodnie rozmawiać.

-Więc... Zacznij.

-Słuchaj. Przez te ostatnie dwa dni... To nie tak, że ja cię unikałem. To znaczy unikałem, ale nie dlatego, że byłem obrzydzony, czy coś w tym stylu. Po prostu potrzebowałem trochę czasu, by przemyśleć to wszystko na spokojnie. Codziennie rozstrzygałem wszystkie za i przeciw i opowiadałem o tym Yuuji'emu, a on cierpliwie znosił moje wywody i przemówienia trwające w nieskończoność. Pewnie ci o tym wspominał, ale ty przecież wiesz, że jestem gadułą.

-Wspominał coś, ale co to ma do rzeczy? -Zapytałem, a Yoshida patrząc w moje oczy, złapał moją dłoń. Poczułem wtedy dreszcze na całym ciele.

-Do rzeczy to ma to, że moje refleksje mogłyby cię zainteresować...

-Więc słucham- patrzyłem na niego. Wyglądał jakby szukał odpowiednich słów. Chłopiec wziął głęboki wdech.

-Po tych wszystkich refleksjach, doszedłem do pewnego wniosku- niebieskooki zarumienił się lekko. -Jeśli... Jeśli twoje pytanie z wesołego miasteczka jest dalej aktualne... To... Ja chciałbym zostać twoim chłopakiem- na jego twarzy pojawił się silniejszy rumieniec, a ja z trudem powstrzymałem się od pisku szczęścia. Ostatecznie zamiast tego rzuciłem się na niego i przytuliłem go mocno.

-Oczywiście, że jest dalej aktualna! Rany, Yoshida... Nawet nie wiesz jakiego stracha mi wtedy napędziłeś... Depresja gwarantowana, mówię ci- powiedziałem ciągle go tuląc. Dopiero po chwili nieco odsunąłem się od niego.

-Przepraszam, ale to już przeszłość, Akiś. Obiecuję- pogłaskał mój policzek. -Kocham cię...

-Ja ciebie też...- ulokowałem dłonie na policzkach chłopaka i zacząłem się do niego powolutku przybliżać. Gdy nasze twarze dzieliły milimetry, białowłosy przymknął powieki, a po chwili ja zrobiłem dokładnie to samo. Dosłownie po kilku sekundach nasze usta zetknęły się, a następnie zacząłem czule całować chłopaka. Yoshida nie pozostawał mi dłużny i oddawał każdy pocałunek, a nawet je pogłebiał. Ta chwila mogłaby dla mnie trwać wiecznie.

-NO NARESZCIE! -usłyszałem pisk należący do Yuuji'ego. Wtedy ja i Yoshida odsunęliśmy się od siebie, a nasz przyjaciel zaczął bić brawo. Po niedługim czasie dołączyła do niego reszta chłopaków. Na nasze szczęście trener spał twardym jak kamień snem, więc nawet oklaski chłopaków nie były w stanie go obudzić.

Większość lotu minęła nam na rozmowie z każdym z chłopaków i wysłuchiwaniu gratulacji z ich strony.

Gdy zorientowałem się, że zostały już tylko cztery godziny szybowania między chmurami, Yoshida zaczął marudzić jak małe dziecko, że jest zmęczony.
Nie mogłem się powstrzymać od muśnięcia jego ust, a chwilę później zaproponowałem mu, by położył głowę na moim ramieniu i spróbował zasnąć.

Jego zmęczenie chyba mi się udzieliło, bo już do końca lotu spaliśmy wtuleni w siebie.




Mam nadzieję, że rozdział się komuś spodoba. ^^ (I, że nikt mnie nie zabije za ten poprzedni...)

PS Ma ktoś pomysł jak nazwać ich ship? :')

~olaclifford

I Love You "Brother" (YAOI)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz