Rozdział 15

17.6K 1.5K 650
                                    

*dwa dni później*

Moje serce waliło jak oszalałe, gdy moja drużyna wyszła na boisko, które było oświetlone kilkoma reflektorami.

Dzisiejszego popołudnia naszym celem jest pokonanie teamu Amerykańskiego.

Razem z chłopakami przeprowadziliśmy szybką rozgrzewkę przed zawodami. Spojrzałem na publiczność, która z wyczekiwaniem przyglądała się naszym poczynanią, jednak nie zwracałem uwagi na nikogo, poza białowłosym. Chłopak uśmiechnął się do mnie i pokazał, że trzyma za nas kciuki, a ja już teraz wiedziałem, że ten mecz będzie udany, bo na trybunach siedział mój amulet szczęścia.

***

Zawody trwały, można powiedzieć, że w nieskończoność, ponieważ gdy w trzecim secie wychodziliśmy na prowadzenie, chwilę później nasi przeciwnicy doganiali nas. Zależało nam na wygraniu tego setu, bo drugi zawaliliśmy, przegrywając go trzema punktami. Do samego końca towarzyszyły nam, a przynajmniej mi ogromne emocje, które aż trudno opisać.

Gdy nasi przeciwnicy zdobyli kolejny punkt, sędzia zagwizdał. Otworzyłem oczy szeroko. Dlaczego zagwizdał teraz?! Przecież...

- Co ci jest Aki? Wyglądasz jakbyś zobaczył ducha- powiedział Yuuji z szerokim uśmiechem, opierając się o mnie ramieniem.

-A tobie co tak wesoło? Oni przecież wygrali! - Spuściłem głowę, a mój przyjaciel wybuchnął śmiechem. Spojrzałem na niego zdziwiony

-Przecież jak narazie jest remis, ciołku! A sędzia po prostu zarządził dla nas przerwę - szatyn otarł łzę śmiechu, a wręcz mogłem poczuć jak moje serce z impetem obija się o moje żebra. Czyli jeszcze nie wszystko stracone. Uff!

Po chwili dołączyliśmy do reszty grupy, która siedziała na ławce, a ja sięgnąłem do przenośnej lodówki po napój izotoniczny, a następnie zagrzałem miejsce między kolegami i zaczęliśmy omawiać taktykę gry.

Gdy po dwudziestu minutach do naszych uszu ponownie dobiegł dźwięk gwizdka, szóstka zawodników z mojej drużyny-w tym ja jako lider- weszła na boisko i rozpoczął się decydujący set.

W końcu nadszedł czas na mój serw. Pozycja rozgrywającego to według mnie jedna z najlepszych pozycji w tym sporcie. Po usłyszeniu szybkiego gwizdnięcia odbiłem kilka razy piłkę od podłoża, a następnie podrzuciłem ją i odbiłem tak, że wpadła prosto w ręce jednego z przeciwników, który odbił okrągły przedmiot do innego chłopaka, a ten z kolei do jeszcze innego, by w końcu ten trzeci mógł wykonać atak, który moja drużyna pięknie odebrała.

Ten set szedł mam o wiele lepiej niż poprzedni. Mieliśmy już sześciopunktową przewagę, a do dwudziestu pięciu punktów brakowało nam jeszcze tylko czterech udanych akcji.

***

-ŚCINAJ!-Krzyknąłem, gdy zauważyłem, że piłka leci prosto na Makoto- jednego z naszych atakujących. Chłopak bez chwili wahania wykonał polecenie.

I znowu gwizek sędziego. Cały spocony i zdyszany, spojrzałem na tablicę wyników. WYGRALIŚMY! NAPRAWDĘ NAM SIĘ UDAŁO!

Cała drużyna wraz z trenerem zrobiła grupowy uścisk, a po chwili nasi rywale podeszli do nas i zaczęli gratulować wygranej. Gdy skończyli, spojrzałem na trybuny i ku mojemu zaskoczeniu nie zauważyłem tam Yoshidy. Dopiero po chwili ujrzałem niebieskookiego który biegł w moją stronę, a następnie rzucił mi się na szyję i zaczął gratulować.

-Dziękuję-szepnąłem zarumieniony.

- Nie ma za co. Byliście świetni! -posłał mi szeroki uśmiech. -Mój Aki jest mistrzem świata.

-Nie tylko ja. Cały zespół- uśmiechnąłem się najszerzej jak potrafiłem.

-Racja. Akiś... Idę na trybuny-powiedział nagle.

-Już? Czemu?

-Zaraz będzie rozdanie medali, a tam mam dobrą miejscówkę do cykania fotek- posłał mi niewinny uśmiech i po kilku sekundach już go nie było.

Ceremoni wręczenia medali oraz pucharu, towarzyszyły dźwięki hymnu narodowego Japonii, co wprawiło moje serce w szybsze bicie. Ciągle nie mogłem uwierzyć w to, że udało nam się wygrać. Gdy trener odbierał puchar zaczęła nas obsypywać ogromna ilość konfetti.

Gdy wszystko się zakończyło, wszyscy ruszyliśmy do szatni, gdzie po kolei wzięliśmy prysznic i przebraliśmy się w nasze codzienne ubrania. Z pomieszczenia wyszedłem jako pierwszy i odrazu zobaczyłem Yoshidę, a dopiero po chwili trenera, który oznajmił, że dziś wieczorem zaprasza nas wszystkich na imprezę, by uczcić wygraną.

Mężczyzna pozwolił nam już iść do naszego pensjonatu, który znajdował się kilka ulic dalej. Reszta chłopaków miała do nas za niedługo dołączyć i o wpół do dziewiątej wszyscy mieli być gotowi do wyjścia. Umówiliśmy się, że spotkamy się na portierni.

Korzystając z dwóch godzin wolnego czasu, postanowiłem wziąć taki naprawdę porządny prysznic, bo to co było w szatni, można nazwać jedynie opłukaniem ciała. Po wyjściu z małego, aktualnie zaparowanego pomieszczenia, moim oczom ukazał się białowłosy ubrany w czarne rurki i tego samego koloru Conversy oraz w białą koszulę z krótkim rękawem. Wyglądał naprawdę uroczo, a dzięki jego spodniom także i seksownie, gdyż podkreślały one jego kształty.

Jakiś czas po przebraniu się w coś bardziej w imprezowym stylu, spojrzałem na zegarek i szybko zacząłem zbierać z pokoju najważniejsze rzeczy, a po chwili wraz z białowłosym opuściliśmy pomieszczenie.

Ta impreza na sto procent będzie udana, jednak ja nie mogę doczekać się następnego dnia. To właśnie jutro powiem Yoshidzie co do niego czuję!

Hejooo! Rozdział mi wyszedł troszkę krótki (nie bić ;-;), ale obiecuję, że kolejny będzie dłuższy. ^^

I Love You "Brother" (YAOI)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz