Rozdział 16

16.6K 1.4K 958
                                    

Po zakończeniu imprezy około godziny trzeciej nad ranem, wszyscy udaliśmy się do pokojów.
Zaledwie po położeniu się na łóżku, zacząłem pogrążać się w śnie, zresztą tak samo jak Yoshida. Objąłem chłopaka ręką, a ten wtulił się we mnie. Nawet nie pamiętam kiedy zasnąłem.

***

Obudziło mnie ciągłe wibrowanie i wydawanie dźwięków oznajmiających nowe powiadomienia przez mój telefon. Leniwie otworzyłem oczy i je przetarłem, aby chwilę później móc dostrzec białowłosego, który był  już przebrany i przeglądał swojego smartfona, siedząc na łóżku. Kilka sekund później chłopiec oderwał wzrok od urządzenia i spojrzał na mnie.

-Cześć- posłał mi uśmiech, który odwzajemniłem. -Co dziś robimy?

-Hej. Nie wiem, jeśli byś chciał możemy iść na plażę- powiedziałem, podnosząc się z łóżka, a następnie wyciągając z szafki ubrania na dziś.

-Podobno większość osób dziś tam idzie, więc będzie na niej ludzi jak mrówków, a mi nie chce się przebywać w miejscu, gdzie nie ma ani grama prywatności.

-Mrówek- poprawiłem go, śmiejąc się pod nosem, a chłopak spojrzał na mnie z lekkim zdziwieniem. -Mówi się mrówek, a nie mrówków.

-Mówi się mrówków i siedź cicho, bo się nie znasz! -Napuszył policzki, po czym zaśmiał się sam z siebie.

-Dobrze, dobrze- uniosłem jedną dłoń, w geście kapitulacji, gdyż w drugiej trzymałem ubrania. -To gdzie idziemy?

-Nie wiem.

-To się zastanów, a ja w tym czasie umyję sobie włosy-powiedziałem wchodząc do łazienki, w której ściągnąłem koszulkę i nachyliłem się nad kabiną i skierowałem na głowę strumień wody.

Po dziesięciu minutach wyszedłem z pomieszczenia przebrany w czarne spodnie i ciemnofioletowy podkoszulek. Chłopak już na mnie czekał stojąc przed drzwiami do łazienki.

-Patrz! Idziemy tam! -Uśmiechnął się szeroko i przysunął mi ekran swojego telefonu pod nos.

-Z takiego bliska nie widzę- zaśmiałem się i odsunąłem nieco jego telefon. Po chwili moim oczom ukazała się rekama parku rozrywki w Chicago. -To na co czekamy? Mówimy o tym trenerowi i idziemy!

***

-Ja chcę tam, ja chcę tam, ja chcę tam!- Yoshida skakał z radości jak małe dziecko, co na swój sposób było urocze. Chłopak wskazywał na diabelski młyn.

-W ciągu trzech godzin byliśmy na nim conajmniej sześć razy. Nie wolisz iść na coś innego?

-Ale tam jest tak faaaaaaaaaaajnieeeeeeee... Akiś, ja cię tak bardzo proszę. To już ostatni raz- uśmiechnął się słodko, przez co nie byłem w stanie mu odmówić.

-To samo mówiłeś poprzednio, no Ale skoro tak ci na tym zależy, to możemy tam iść jeszcze raz. -Oczy chłopaka zabłysły na te słowa.

-Jesteś wielki! -Chłopak zaczął mnie ciągnąć w stronę atrakcji. Chwilę później siedzieliśmy na jednym z wolnych miejsc, a jeszcze jakiś czas później ruszyliśmy do góry.

-Yoshida? Możemy pogadać? -Moje serce waliło jak nienormalne.

-Oczywiście, o czym tylko chcesz-uśmiechnął się, a mi nagle język zaczął odmawiać posłuszeństwa. Powiedzieć mu to od razu, czy iść "na około"? Biorę głęboki wdech. Powiem prosto z mostu, bo tak szybciej będę miał to za sobą.

-Kocham cię, wiesz?- Moje czoło oblał zimny pot, a nogi zaczęły mi się trząść.

-Ja ciebie też, braciszku- uśmiechnął się.

-Nie, nie. Źle mnie zrozumiałeś-powiedziałem, a niebieskooki przeszył mnie wzrokiem, który niemal wypalał we mnie dziury.

-Jak to?

-N-no... Bo ja cię kocham, nie jak brata, tylko jak kogoś z kim chce się spędzić resztę życia- szepnąłem, a chłopak wydawał się zdrętwieć na jakiś czas.

-Ale Aki... Przecież... Ja... Cholera, nie wiem co powiedzieć...-odpowiedział, a mi zaczęło robić się słabo z nerwów. -My przecież nie możemy, nie powinniśmy. - W tym momencie byłem bliski płaczu, jednak żeby zachować godność przed chłopakiem, powstrzymałem się.

Gdy młyn zatrzymał się, byśmy mogli wyjść, wybiegłem niczym poparzony i udałem się w stronę wyjścia z parku rozrywki, zostawiając za sobą zdezorientowanego białowłosego. Pensjonat znajdował się około trzy kilometry od miejsca, w którym aktualnie przebywałem. Chciałem tam dotrzeć jak najszybciej, dlatego złapałem taksówkę.

Gdy siedziałem już w samochodzie podałem adres pod który kierowca ma mnie odwieść. Podczas każdy coś we mnie pękło i zacząłem płakać.

-Co jest młody?- zapytał mężczyzna na oko w wieku dwudziestu pięciu lat.

-Nieszczęśliwie zakochałem się w moim adoptowanym bracie- załkałem.

- Oj... Kiepsko. Czyli mówisz, że mu to przeszkadza...?

-Mhm-wymamrotałem.

-Wiesz co? W stresujacych i nagłych sytuacjach ludzie gadają różne głupoty. Pogadaj z nim niedługo na spokojnie i może wszystko się ułoży-posłał mi pokrzepiający uśmiech, a po chwili zatrzymał pojazd.

-Ile płacę? -zapytałem.

-Trzy dolary- powiedział, a ja wyciągnąłem portfel i zapłaciłem taksówkarzowi należną kwotę.

Po kilku minutach znalazłem się pod pokojem Yuujiego, który po otworzeniu drzwi doznał szoku.

-Ktoś ci umarł czy co? -Zapytał najpoważniejszym tonem, jaki usłyszałem z jego ust w czasie naszej kilkuletniej znajomości, widząc mnie zalanego łzami. Nic nie odpowiedziałem, tylko wtuliłem się w niego, a chłopak pogłaskał mnie po plecach. -Opowiesz mi co się dzieje? Pierwszy raz widzę jak płaczesz. -Chłopak wszedł ze mną do pokoju i kazał usiąść na swoim łóżku.

-Obiecujesz, że nikomu nie piśniesz ani słówka?

-Obiecuję.

- No więc Yoshida to mój adoptowany brat, a ja się w nim zakochałem i jakieś dwadzieścia minut temu, powiedziałem mu o tym. - Yuu otworzył oczy szerzej, będąc zaskoczony. Coś mi się zdaje, że nikt nie spodziewałby się takiej informacji.

-I co dalej?

-A jak myślisz, dlaczego tu przyszedłem? Powiedział, że jesteśmy braćmi, więc nie możemy być razem. -powiedziałem, starając się ponownie nie rozryczeć.

-Ale skoro jesteście braćmi z tym, że on jest adoptowany, to chyba nic złego. Przynajmniej na moje rozumowanie.

-Wytłumaczyłbyś to Yoshidzie, gdyby do ciebie przyszedł? Lubi i zna cię na tyle dobrze, że byłby w stanie przyjść do ciebie, żeby się wygadać.

-Pewnie. Zrobię co w mojej mocy. Obiecuję- szatyn przytulił mnie.

- Dobrze mieć takiego przyjaciela-powiedziałem odwzajemnając gest i po chwili wyszedłem z jego pokoju i ruszyłem w stronę swojego, do którego wszedłem i padłem na łóżko z bezsilności.

Tak właśnie Akinori stał się amebą aspołeczną i zaczął mówić o sobie w trzeciej osobie.

Boję się teraz odezwać, więc jedyne co mogę powiedzieć to...

NIE BIJCIE, NIE GRYŹCIE, NIE DRAPCIE... Proszę... ;-;

I Love You "Brother" (YAOI)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz