Taehyung wiedział.
Taehyung wiedział, że w ten dzień stanie się coś złego.
Jak tylko otworzył oczy, poczuł ten charakterystyczny ucisk w piersi. Jakby zamiast serca miał kamień, który ciągnął go w dół. A gdy usiadł, do objawów, jak nazywał to chłopak, doszedł metaliczny posmak w ustach.
Wtedy miał już zupełną pewność, że ten dzień powinien spędzić w domu.
A jednak mimo to blondyn wstał i zaczął przygotowywać się do szkoły. Z całych sił starał się zignorować te nieprzyjemne odczucia. Zęby umył aż trzy razy by pozbyć się smaku krwi, uśmiechnął się nawet do swojego odbicia..Które do najpiękniejszych nie należało.
Spłowiałe, blond włosy nie chciały się ułożyć i śmiesznie odstawały od głowy. Do tego te ciemne worki pod oczami, tak wielkie jakby od miesięcy się nie wysypiał. Było to w gruncie rzeczy prawdą, Taehyung nie pamiętał już, kiedy ostatni raz obudził się wypoczęty.
Chłopak westchnął i pośpiesznie wyszedł z łazienki. Założył szkolny mundurek, niedbale zawiązał granatowy krawat i zgarnął z podłogi, miejscami już mocno wytarty plecak.
Trzasnął drzwiami i wyszedł z mieszkania, nie zawracając sobie głowy śniadaniem. Zanim zaczął zbiegać po schodach, usłyszał jeszcze jak jego matka przekręca klucz w drzwiach. Blondyn nieświadomie zacisnął dłonie w pięści.
Tak ciężko było jej powiedzieć "dzień dobry" czy "miłego dnia"? Nienawidziła go aż tak bardzo? Czy to może strach sprawiał, że nie wychodziła z sypialni nie wcześniej, niż gdy usłyszała trzaśnięcie drzwi?
Chłopak ocknął się, słysząc wściekłe ujadanie psa sąsiadów, który zwykle był bardzo spokojnym zwierzęciem. Drobne włoski zjeżyły mu się na karku, a serce zaczęło szybciej bić.
To nie był dobry znak.
A na znakach Teahyung znał się jak nikt inny.
Party jakąś niewyjaśnioną siłą, zbiegł na dół po wszystkich piętrach i wypadł na dwór. Nie zwalniając tempa, ruszył w kierunku stacji.
♢♢♢
Kiedy chłopak dotarł na stację kolejową, ledwie mógł iść. A było to jedynie w niewielkiej części spowodowane biegiem. W którymś momencie rozbolał go brzuch, a im bliżej był swojego celu, tym bardziej się ów ból nasilał.
Blondyn okrążył budynek, odrazu idąc na peron. Z ulgą usiadł na jednej z pustych ławek. Pociąg o dziwo jeszcze nie przyjechał, co dawało Taehyungowi kilka dodatkowych minut na uspokojenie się. Kto wie, może magicznym sposobem poczułby się lepiej?
Chłopak roześmiał się z własnych myśli. Kogo on chciał oszukać?
Gdzieś w tle usłyszał, jak ktoś trzasnął drzwiami stacji i zaczął iść w jego kierunku. Zaciekawiony, blondyn odwrócił głowę. Zazwyczaj mało ludzi korzystało z tego połączenia i raczej nie było wielu osób takich jak on - jeżdżących tędy codziennie.
Powietrze uszło z niego jak z przebitego balona, gdy rozpoznał zbliżającą się sylwetkę. Ciężar w piersi momentalnie zwiększył się kilkukrotnie, a nagłe ukłucie bólu w okolicach brzucha sprawiło, że musiał zgiąć się w pół i oprzeć czoło o kolana.
Taehyung już wiedział. Taehyung już wiedział, że powodem jego objawów był niejaki Jeon Jungkook.
Walcząc z mdłościami, chłopak powoli wyprostował się i zerknął na rówieśnika. Stał on nieopodal blondyna, ze znudzeniem przeglądając telefon. Pod granatową marynarką, zamiast koszuli miał biały sweter. A krawat widocznie "zgubił" gdzieś po drodze. Poprawił zjeżdżający z ramienia pasek od torby i rozejrzał się na boki. Jego spojrzenie nie zatrzymało się na blondynie, nie dłużej niż na ułamek sekundy, ale to wystarczyło by ten odczuł kolejną falę bólu. Czarne plamki zatańczyły przed jego oczami ostrzegawczo - jego organizm powoli odmawiał posłuszeństwa.
W tym samym momencie nadjechał pociąg.
Taehyung jak przez mgłę spojrzał na maszynę, a potem na bruneta. Coś w jego głowie kliknęło i poczuł metaliczny posmak krwi. Był on tak silny, iż chłopak mógłby przysiąc, że gdyby splunął, jego ślina byłaby czerwona.
To tylko utwierdziło blondyna w jego domysłach. Nie miał on już żadnych wątpliwości, co się stanie w następnych minutach czy może godzinach - czas nie był w tej chwili istotny. Liczyło się tylko jedno.
Jeon Jungkook umrze.
Chłopak naznaczony śmiercią, nieśpiesznie podszedł do otwierających się z sykiem drzwi, nie zauważając dziwnego zachowania mniejszego. Czy raczej, w ogóle nie zauważając jego osoby. Zupełnie nieświadomy wewnętrznej walki, jaką toczył ze sobą drugi chłopak, wsiadł do pociągu.
Gdyby ktoś w tamtym momencie spytał się Taehyunga, czemu nie powstrzymał bruneta, jak tylko zrozumiał co ma się stać, nie umiałby on jednoznacznie odpowiedzieć.
Czy było to za sprawą obietnicy jaką złożył, będąc jeszcze dzieckiem, czy może świadomość konsekwencji jakie poniósłby za sobą ten czyn - było to bez znaczenia. Nie zależnie od powodu, Taehyung wciąż siedział na ławce, nie zdolny do jakiegokolwiek ruchu.
Patrzył jak brunet spokojnie wszedł po schodkach do wagonu, jak stał na chwilę w przejściu, zastanawiając się po której stronie usiąść i..i jak jego telefon wypadł mu z rąk, zatrzymując go na kilka sekund dłużej przy drzwiach.
Ta sama siła, która kazała Taehyungowi biec na stację, pojawiła się znowu i pchnęła go w stronę pociągu.
Blondyn nie potrzebował więcej. Wstał i chwiejnym krokiem zmniejszył odległość dzielącą go od bruneta.
Markotny głos kobiety rozległ się z głośników, oznajmiając, iż pociąg zaraz odjeżdża.
-Jeon Jungkook! - krzyknął, zwracając na siebie uwagę chłopaka. Gdy ich wzrok się spotkał, Taehyung przestał na chwilę oddychać.
On nie zasługuje na śmierć.
To była ostatnia myśl blondyna, nim pochłonęła go ciemność i upadł na ziemię.
♢♢♢
Ktoś, coś?
Jest fajnie?
Wszelkie opinie mile widziane. ♡
ㄴ[^ㅇ^]ㄱ
TamaniHerondale
VOCÊ ESTÁ LENDO
The Only Exception || Vkook
Fanfic방탄소년단 Tytuł: The Only Exception Gatunek: romans, zdolności parapsychologiczne, lekki angst Ship: vkook (top jk) Uwagi: nieregularnie dodawane rozdziały, wiek bohaterów został zmieniony na potrzeby opowiadania ♢♢♢ Dziesięcioletni Taehyung obiecał sob...
